czwartek, 28 lipca 2016

Po kłębku do nitki, czyli 'Nomen omen' Marta Kisiel

Kolejna (i ostatnia, bo Uległości jednak nie zrecenzuję) BookAThonowa opinia przed Wami ;) Przeczytałam ją w ramach zadania ze swoim zawodem, bo jeden z bohaterów to również student, nawet tej samej uczelni, na której się uczę.


*Nomen omen*
Marta Kisiel

*Język oryginalny:* polski
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2014
*Liczba stron:* 331
*Wydawnictwo:* Uroboros
"[...] z perspektywy czasu i wygodnego fotela nawet największe tragedie i dylematy historii bardzo łatwo się ocenia."
*Krótko o fabule:*
Salomea Przygoda ma dość mieszkania z ekscentrycznymi rodzicami, więc postanawia przenieść się do Wrocławia i zmienić swoje życie. Pełna nadziei wprowadza się na stancję, gdzie okazuje się, że nic nie jest tak kolorowe jak się zapowiadało. Nie pomaga też fakt, że nieznośny brat się do niej wprowadza, bo wyrzucili go z akademika. Ach, no i jakby tego było mało, próbuje ją utopić.

*Moja ocena:*
Z panią Kisiel (chociaż poprawniej byłoby chyba Ałtorką :)) polubiłam się już podczas lektury Dożywocia. Trudno odmówić jej oryginalnego stylu pisania, pełnego specyficznego, acz bardzo trafiającego w mój gust, humoru. Przeczytanie jej kolejnej książki to była tylko kwestia czasu. 
Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się tego, co otrzymałam. Dożywocie skupiało się na codziennym życiu kilku bohaterów, czyli cała książka zbudowana była z takich krótkich epizodów. I nie wiem dlaczego, ale byłam pewna, że w Nomen omen będzie podobnie. Jednak się myliłam. Książka ta jest powieścią czysto fabularną i okazuje się, że Ałtorka z taką formą radzi sobie po mistrzowsku. Nie brakuje tutaj tego, co pokochałam w Dożywociu, a jednocześnie możemy skupić się na rozwiązywaniu zagadki przez całą książkę. 
Dobra, na początku mogłam być stronnicza, bo zrobiło mi się tak miło, że znałam większość z opisywanych miejsc. Sama od pięciu lat mieszkam we Wrocławiu, więc kiedy bohaterowie odwiedzali dane miejsce, to moja wyobraźnia od razu budowała obraz, który znam z życia codziennego. Kolejnym plusem było nawiązywanie do historii Polski i samego miasta. Poznałam kilka ciekawych faktów z okresu II Wojny Światowej i ówczesnego Breslau. Sama nie przepadam za książkami stricte historycznymi, więc takie wplątane fakty w ciekawą fabułę tym bardziej cieszą.
ilustratorką książki jest Katarzyna Babis
Jeżeli chodzi o bohaterów to od początku byłam o nich spokojna. Znając całą wesołą ferajnę z Dożywocia wiedziałam, że na pewno spotkam tutaj ciekawe charaktery. I tak też się stało. Poczynając od Salomei, która jest trochę niezdarna, niepewna siebie, ale jak najbardziej sympatyczna, kończąc na papudze o imieniu Roy Keane (fani piłki nożnej mogą znać, inni się dowiedzą po kim został nazwany podczas lektury). Postaci pojawia się z czasem coraz więcej i każda jest na swój sposób intrygująca i barwna. Podobał mi się zabieg "rozmnożenia" sióstr (kto czytał, ten wie). I każdy z bohaterów jest na tyle dobrze wykreowany, że czasami po samej wypowiedzi wiemy kto otworzył buzię. Szczególnie kiedy wypowiada się brat Salomei, Niedaś, swoim bardzo współczesnym i potocznym językiem. 
Tym razem fabuła przedstawia zagadkę z przeszłości, którą rozwiązują postaci książki. To takie połączenie klimatu kryminału z humorem i elementami fantastycznymi (swoją drogą, świetnie wprowadzonymi i pasującymi do świata przedstawionego). Świetne jest to, że całą sprawę rozwiązują osoby zwyczajne, takie które moglibyśmy minąć na ulicy - wspomniana już Salomea, filolog Bartek, student Politechniki Niedaś, ostra dziewczyna w glanach, czyli Basia. Widać, że Marta Kisiel czerpie ze świata, który nas otacza i wybiera najciekawsze charaktery, które później konfrontuje z tymi, z którymi może normalnie nie miałyby opcji się spotkać w prawdziwym życiu. 
Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że bohaterowie grają w Warcrafta. Co prawda w wersję online, czyli tak zwanego WoWa, ale ja mam ogromny sentyment do Warcrafta III - to jedyna gra komputerowa, która nie może mi się znudzić. A cały żargon związany z graniem czasami mnie przerastał, ale wiele ze słów znam bardzo dobrze, bo moi znajomi też pykają w takie gry ;)
Może recenzja nie za długa, ale po co mam Was zamęczać swoimi wypocinami, skoro możecie biec po Nomen omen i zaczytywać się w tak przyjemnym tekście? Jeżeli chcecie się rozerwać przy ciekawej lekturze i kupujecie ten rodzaj humoru to sięgajcie czym prędzej. Ja już przebieram nóżkami na myśl o Dożywociu 2!

Moja ocena: 8/10

Wyzwania:
http://bohater-fikcyjny.blogspot.com/2015/12/31-wyzwanie-czytelnicze-2016-konkurs.html

 
 

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka