Aktualnie wyleguję się na plaży i zwiedzam piękne, włoskie miasteczka. Znalazłam chwilę, żeby wrzucić przygotowany wcześniej post. Do Was zajrzę już po powrocie. Trzymajcie się :)
Kolejny post z serii - krótko i na temat. Nie zapomnijcie napisać, czy oglądaliście któryś z podanych. I co ostatnio Wam się podobało!
Więzy krwi (2013)
Tytuł oryginalny: Blood Ties
Reżyseria: Guillaume Canet
Scenariusz: Guillaume Canet, James Grey
W głównych rolach: Clive Owen, Billy Crudup, Marion Cotillard, Mila Kunis, Zoe Saldana, Matthias Schoenaerts
Produkcja: Francja, USA
Gatunek: dramat, kryminał, thriller
Chris (Clive Owen)
wychodzi z więzienia, w którym spędził kilkanaście ostatnich lat. Przyjeżdża po niego brat - Frank (Billy Crudop)
, policjant borykający się z miłością do kobiety (Zoe Saldana)
, której męża wsadził za kratki. Jak poradzi sobie Chris na wolności? Czy będzie potrafił pogodzić się z faktem, że jego brat został policjantem, stając po drugiej stronie barykady?
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zwiastun filmu pomyślałam: muszę to obejrzeć. Te
nazwiska znanych aktorów kusiły z ekranu. Spodziewałam się kina akcji z ciężkim, dusznym klimatem. Otrzymałam zlepek
nieudolnych scen gangsterskich z ciekawymi portretami rodzinnymi. Muszę przyznać, że kilka scen naprawdę mnie porwało. Były to jednak te, w których aktorzy mogli dać z siebie wszystko i błyszczeć na ekranie.
Kameralne, z dobrą muzyką i ciekawą fabułą. Reszta jednak położyła film na łopatki i wyszedł typowy średniak (
5/10). Niestety całością byłam po prostu znudzona i seans polecam tylko osobom, które chcą poznać dorobek występujących tu aktorów i reżysera.
Riwiera dla dwojga (2013)
Tytuł oryginalny: Love Punch
Reżyseria: Joel Hopkins
Scenariusz: Joel Hopkins
W głównych rolach: Emma Thompson, Pierce Brosnan, Celia Imrie, Timothy Spall
Produkcja: Francja, Wielka Brytania
Gatunek: komedia
Richard (Pierce Brosnan
) powiadamia swoją byłą małżonkę - Kate (Emma Thompson
), że zostali bankrutami przez manipulacje finansowe pewnego francuskiego biznesmana. Kate proponuje proste wyjście z sytuacji - bierze Richarda pod pachę i biegną wykraść wart miliony dolarów klejnot.
Czy ja w ogóle muszę coś mówić? Po opisie fabuły widzimy, że to niestety komedia spod znaku tych
głupiutkich. Do końca jednak miałam nadzieję, że pani Emma Thompson nie zagra w tak banalnej historii. Ale zagrała. No i muszę przyznać, że tylko na nią spoglądałam w jakkolwiek miły sposób.
Pierce był nijaki w swojej roli, reszta aktorów pojawiała się przelotnie. To nie jest mój typ kina, nie lubię żartów w rodzaju: rodzice nakrywają kolegę syna na masturbacji w akademiku. Dla mnie po prostu niesmaczne. Jednak wątek powracającej miłości dość przyjemny, za to ode mnie
4/10.
Zaklinacz deszczu (1956)
Tytuł oryginalny: The Rainmaker
Reżyseria: Joseph Anthony
Scenariusz: N. Richard Nash
W głównych rolach: Katharine Hepburn, Burt Lancaster, Lloyd Bridges, Wendell Corey, Earl Holliman
Produkcja: USA
Gatunek: western, romans
Bill Starbuck (Burt Lancaster
) przyjeżdża do małego miasteczka, w którym od jakiegoś czasu panuje susza. Mężczyzna określa siebie jako Zaklinacza deszczu i wymaga stu dolarów w zamian za magiczną zmianę pogody. Na ofertę przystaje pan Curry, który za wszelką cenę chcę wydać córkę - Lizzie (Katharine Hepburn
) za mąż...
Przez cały film miałam wrażenie, że byłby z tego
świetny spektakl, a teraz zauważyłam, że faktycznie powstał on na podstawie sztuki wystawianej w Nowym Jorku. Cóż, jest to typowe stare kino, które
pozwala aktorom na zabawę rolą, mają duże pole do popisu i pięknie je wykorzystują. Pomimo tego, że całość rozgrywa się w jednym miejscu
akcja nie nudzi. Dodając do tego kilka naprawdę zabawnych sytuacji ("Mogłeś dać mi telefon to sam bym jej powiedział, że mnie nie ma w domu!") otrzymujemy ciekawy film. Do tego podobał mi się wątek z
przekonywaniem kobiety o jej wartości, kiedy niektórzy wytykają jej brak urody. Kto by pomyślał, że pani Hepburn sprawdzi się idealnie w damskiej roli o niskiej samoocenie spowodowanej wyglądem. Ta sama Hepburn, która promieniała pięknem w
Filadelfijskiej opowieści. Film polecam fanom starego kina, nie jest to jedno z arcydzieł, ale na pewno bardzo dobrze się go ogląda -
8/10.
Pożądanie (2014)
Tytuł oryginalny: Une rencontre
Reżyseria: Lisa Azuelos
Scenariusz: Lisa Azuelos
W głównych rolach: Sophie Marceau, Francois Cluzet, Lisa Azuelos, Niels Schneider
Produkcja: Francja
Gatunek: dramat, romans
Elsa (Sophie Marceau
) to zdobywająca sukcesy pisarka samotnie wychowująca córkę. Pewnego dnia, na imprezie poznaje Pierre'a (Francois Cluzet
), który jest szczęśliwym mężem i ojcem. Niespodziewanie między tą dwójką pojawia się uczucie.
Niedawno ten film mnie kusił plakatem i nazwiskami na wizytę w kinie. Zdecydowałam, że jednak sobie odpuszczę, co było dobrym wyborem. Lubię francuskie kino, wydaje mi się że zawsze ma więcej delikatności, spokojnego klimatu niż hollywoodzkie produkcje. Tutaj moim zdaniem było po równo i Francji i Ameryki. Podobały mi się
sekwencje muzyczne, wyglądające niemal jak teledyski, do tego
przeplatanie wyobrażeń z realiami bohaterów. Niestety jak na film o takim tytule,
brakowało mi tu chemii. Co prawda
Sophie Marceau kradnie dla siebie ekran i trudno zaprzeczyć, że jest po prostu seksbombą, której trudno się oprzeć. Kuleje przy niej talent Cluzeta, który na jej tle wypada po prostu blado. Miłe zakończenie, kilka dłużyzn w trakcie oglądania, podsumowując film w porządku, na
7/10.
Pieśń słonia (2014)
Tytuł oryginalny: Elephant Song
Reżyseria: Charles Biname
Scenariusz: Nicolas Billon
W głównych rolach: Xavier Dolan, Bruce Greenwood, Carrie-Anne Moss, Catherine Keener
Produkcja: Kanada
Gatunek: dramat
W szpitalu psychiatrycznym dochodzi do zniknięcia jednego z lekarzy. Ostatnią osobą, która z nim rozmawiała jest Michael (Xavier Dolan
) zapewniający, że ma dane na temat pobytu zaginionego. Doktor Green (Bruce Greenwood
) próbując wyciągnąć z pacjenta informacje, zostaje wciągnięty w specyficzną grę.
Na film się napaliłam. Kusiło nazwisko Dolana, kusił scenariusz na podstawie sztuki, a także kusił zwiastun. I naprawdę
spodziewałam się czegoś więcej. Wydawało mi się, że w pewnych momentach
brakowało
spójności w oglądaniu. Niektóre sytuacje pozostały
niewyjaśnione, wciąż czekałam na rozwinięcie pojedynczych wątków, ale się nie doczekałam. Do tego brakowało mi
napięcia w
relacji Green-Micheal. Tak jakby Dolan ciągnął całą rozmowę, a lekarz
był jedynie dodatkiem. Wydaje mi się, że można było więcej wyciągnąć z
tego dramatu. Szczególnie, że początek łapie widza i trzyma w napięciu, jednak im dalej tym bardziej całość się rozłazi. Chociaż scenariusz faktycznie interesujący.
Bronią się zdjęcia, które mi akurat się podobały. I Xavier rządzi na ekranie. Warto obejrzeć, ale obniżyć wymagania, film po prostu dobry
7/10.
Pitch Perfect 2 (2015)
Tytuł oryginalny: Pitch Perfect 2
Reżyseria: Elizabeth Banks
Scenariusz: Kay Cannon
W głównych rolach: Anna Kendrick, Rebel Wilson, Hailee Steinfeld, Brittany Snow, Elizabeth Banks
Produkcja: USA
Gatunek: komedia, muzyczny
Zespół a cappella przystępuje do międzynarodowego konkursu, w którym nigdy nie zwyciężyła grupa z Ameryki.
Kilka lat temu na świecie zapanował szał na punkcie Pitch Perfect. Sama obejrzałam i pomimo kilku zgrzytów i dziwnych żartów seans mi się podobał. Na pewno można było określić jedynkę jako dobrą komedię muzyczną. Do tego mam jakieś girl crush ma punkcie Anny Kendrick. Jednak dwójka traci na jakości. Nie wiem czy jest to zasługa początkującej po drugiej stronie kamery Elizabeth Banks, czy po prostu słabszego scenariusza. Film czasami przynudzał, wykonania muzyczne wydawały mi się gorsze niż w jedynce. Do tego Hailee, która świetnie zadebiutowała w dramacie braci Coen, tutaj odstaje i irytuje swoją postacią. Fani komedii muzycznych powinni obejrzeć, ale niech się nastawią, że dobrze nie jest. (5/10).
Ostatnia miłość pana Morgana (2013)
Tytuł oryginalny: Mr. Morgan's Last Love
Reżyseria: Sandra Nettelbeck
Scenariusz: Sandra Nettelbeck
W głównych rolach: Michael Caine, Clemence Posey, Justin Kirk, Jane Alexander
Produkcja: USA, Belgia, Niemcy, Francja
Gatunek: komedia, dramat
Matthew (Michael Caine) pogrąża się w depresji po śmierci swojej żony. Pewnego dnia spotyka w autobusie młodą nauczycielkę tańca (Clemence Posey). Dwójka zaczyna spędzać ze sobą czas.
Dopiero pisałam o Annie Kendrick, a tutaj kolejna fascynująca mnie kobieta. Nie wiem co ma w sobie Clemence Posey, ale ta francuskość z niej bijąca mnie po prostu obezwładnia i bezgranicznie ją uwielbiam. Na film trafiłam właśnie przez zapoznawanie się z filmografią aktorki. Bardzo przyjemny seans. Czasami wspominam, że wystarczy pojawienie się cierpiącej starszej osoby, a ja od razu płaczę. Tutaj też uroniłam kilka łez, chociaż nie jest to typowy rozczulacz. Reżyserka porusza wiele trudnych tematów, jak nieporozumienia ojca z dziećmi, smutek spowodowany odejściem bliskiej osoby, walka z samotnością. Akcja powoli porusza się do przodu, a na końcu otrzymujemy niewielkie zaskoczenie, które bardzo dobrze podsumowuje całość. Warto obejrzeć, idealnie wpasuje się w klimat jesiennej chandry. (7/10)
Ptaki (1963)
Tytuł oryginalny: Birds
Reżyseria: Alfred Hitchcock
Scenariusz: Evan Hunter
W głównych rolach: Rod Taylor, Jessica Tandy, Tippi Hedren, Suzanne Pleshette
Produkcja: USA
Gatunek: dreszczowiec
Melanie Daniels (Tippi Hedren) przyjeżdża do niewielkiej nadmorskiej miejscowości w poszukiwaniu przystojnego Mitcha (Rod Taylor). Wraz z jej przyjazdem miasteczko zostaje zaatakowane przez agresywne ptaki.
Hitchcocka lubię bardzo. Szczególnie za jego Okno na podwórze czy M jak morderstwo. Niestety, Ptaki mnie rozczarowały. Wydaje mi się, że przeszkadzała mi sztuczność w ukazaniu tych zwierząt - co oczywiście jest winą efektów specjalnych w tamtych czasach. Przez to film stracił na napięciu, bo podczas ataków ciągle widziałam tylko masę wypchanych zwierząt rzucanych w kierunku ludzi. Fabułę odbieram pozytywnie, napięcie było budowane przybywaniem kolejnych chmar ptaków, do tego ta zagadka, dlaczego właśnie w tym czasie nastąpiło nieszczęście. Czy ptaki sprowadziła Melanie, a może kupione przez nią papużki? Jednak brakowało mi też specyficznego klimatu, który zazwyczaj panuje w filmach Hitchcocka. Jeżeli chcecie zapoznać się z klasyką - obejrzyjcie, jednak polecam inne dzieła mistrza ;) Ode mnie jedynie 6/10.
Znacie któryś z powyższych filmów?