czwartek, 10 września 2015

#36 - 'Siewca Wiatru' Maja Lidia Kossakowska

Wróciłam do Wrocławia i już zdążyłam odwiedzić kino oraz bibliotekę. Za to właśnie kocham duże miasta, za tę masę możliwości! Do tego póki trwają wakacje czytam, ile wlezie. Dlatego nowa recenzja już przed Wami!
*Siewca Wiatru*
Maja Lidia Kossakowska

*Język oryginalny:* polski
*Kategoria:* literatura piękna
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2004
*Liczba stron:* (w moim wydaniu) 651
*Wydawnictwo:* fabryka słów

"Cień jest w każdym z nas. I wszędzie, na każdym kroku, zawsze, gdy stajemy przed jakimś wyborem, musimy go zabić."



*Krótko o fabule:*
"Palą, piją, piorą się po pyskach, bywają w burdelach, mają niewyparzone gęby, cierpią "na samotność", są po naszemu pazerne. 
Pan stwarzając świat, zapowiedział ostateczną walkę ze Złym. Nikt jednak oprócz Niego nie wie, kiedy Zły nadejdzie. 
A potem Pan odszedł.
Archaniołowie podzielili się władzą, ale czy uda im się utrzymać nieobecność Pana w tajemnicy? Czy władza nie zniszczy ich, czy ocalą Jego dzieło i samych siebie przed Antykreatorem?"

*Moja ocena:*
 Maja Lidia Kossakowska to prawdziwa artystyczna dusza. W swoim życiu chciała zostać reżyserem, lalkarzem, rzeźbiarzem i archeologiem. Okazało się jednak, że zobaczenie swojego tekstu w druku odcisnęło piętno i to literatura została jej uzależnieniem oraz sposobem na życie. Zabawnym faktem jest to, że męża znalazła również w tej dziedzinie - jest nim nie kto inny jak Jarosław Grzędowicz!
Mam mały sentyment do Żaren niebios, czyli opowiadań z uniwersum Kossakowskiej, bo recenzja tej książki jako pierwsza ukazała się na blogu. Pamiętam, że kilka z umieszczonych tam tekstów bardzo mi się spodobało, co jedynie zaostrzyło mój apetyt na więcej. Sięgnięcie po Siewcę Wiatru było tylko kwestią czasu.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to świetne wydanie, za co brawa należą się fabryce słów. Lekko utwardzana okładka, czerwona tasiemka, czytelny, duży druk i piękne szkice pojawiające się co jakiś czas na stronach książki. Muszę przyznać, że chociaż ogólnie nie oceniam lektury po okładce, to wymienione przeze mnie cudeńka na pewno wpływają na przyjemność podczas czytania.
Siewca Wiatru rozpoczyna się prologiem, który przedstawia historię jednego z głównych bohaterów - Daimona Freya. Dzięki tym pięćdziesięciu stronom dowiemy się dlaczego został on Abaddonem, Tańczącym na Zgliszczach, Niszczycielem Światów. Brzmi ciekawie, prawda? I takie właśnie jest. Naprawdę prolog podniósł poprzeczkę, przez co oczekiwałam kawała dobrej fantastyki. Niestety go nie otrzymałam.
Mój problem z tą powieścią był prosty. Autorka co kilkanaście stron wprowadzała nowych bohaterów i przenosiła czytelnika w inne miejsce. Tym sposobem nie mieliśmy możliwości zżyć się z którymś i z powieści wyszedł niemal zbiór opowiadań. Były momenty, które podobały mi się bardziej, jak historia Drop (anielicy stróża, w kategorii dziecięcej) i Drago (anioła-zabójcy do zadań specjalnych), jednak przetykane przynudzającymi historiami innych bohaterów nie miały możliwości zabłysnąć.
Fabuła była jak dla mnie za mało skomplikowana. Wydaje mi się, że z takiego świata przedstawionego można wycisnąć o wiele więcej. To co uważam za plusy powieści nie było dla mnie nowością, bo zauważyłam je już podczas czytania Żaren niebios. Na pewno świetnym pomysłem jest przedstawienie relacji Gabriela i reszty archaniołów z Lucyferem, wspieranym przez demony Głębi. Moim zdaniem było za mało tych ostatnich w powieści, jakoś oni wydawali się ciekawsi niż Ci dobrzy aniołowie. Szczególnie Asmodeusz, którego bardzo polubiłam w opowiadaniach, tutaj dostaje bardzo niewiele czasu. A szkoda.
Już trochę o bohaterach wspomniałam. Polubiłam Daimona Freya, który jest na pewno najbardziej rozbudowaną postacią w tej książce. Reszta nie miała na tyle rozwiniętej historii, żeby móc się wypowiadać na temat sympatii do nich lub jej braku.
Jeżeli chodzi o wątek miłosny Freya to również się rozczarowałam. Wydawał się wpleciony na siłę, coś przypominającego miłość od pierwszego wrażenia. Bardzo nie lubię kiedy to dzieje się w książkach i tak też było w tym przypadku. Pocieszający fakt jest taki, że autorka nie poświeciła tematowi związku Daimona zbyt wiele czasu. I dobrze.
Nie chcę jednak, żebyście myśleli, że to zła książka, bo tak nie jest. Po prostu przed lekturą powinnam obniżyć oczekiwania. Czytało się przyjemnie, autorka ma plastyczny styl, który pobudza wyobraźnię. Kuleje jednak kiedy chodzi o budowanie napięcia. W moim odczuciu - kiedy zaczynało się coś dziać, zaraz następowało spowolnienie akcji. Wynikiem tego był fakt, że podczas ostatniej bitwy, która miała pobudzić emocje byłam już trochę zmęczona lekturą.
Polecam ją jednak fanom fantastyki. Naprawdę warto zaznajomić się z tą lekturą i ja pewnie prędzej czy później sięgnę również po Zbieracza Burz. Nie spodziewajcie się arcydzieła i powinno się Wam spodobać !
"Ene due rabe,
Zjadł Głebianin żabę,
Żaba w brzuchu skacze, 
A Głębianin płacze"


26 komentarzy :

  1. Ojejku jejku. Ja już niedługo wybieram się do Wrocławia na studia :) możemy zorganizować jakieś spotkanie blogerów :p

    Co do książki nie jest w moim klimacie, więc raczej nie sięgnę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że możemy :)
      Rozumiem, szczególnie że dla mnie nie jest to szczyt fantastyki. Lepiej sięgnąć po inne pozycje z gatunku.

      Usuń
  2. Trochę szkoda, myślałam, że ta książka okaże się jednak czymś więcej niż ją zapowiadali. Nie zmienia to jednak faktu, że od dłuższego czasu przymierzam się, by ją przeczytać i chyba wcześniej czy później w końcu to zrobię, niezależnie od opinii innych - ta pozycja uczepiła się mnie jak rzep psiego ogona i choćby nie wiem co, nie pozbędę się jej z myśli inaczej jak czytając ją!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, może jeżeli czyta się ją przed zbiorem opowiadań wydaje się lepsza, bo wtedy docenia się bardziej pomysł. Bo świat przedstawiony jest ciekawy, jednak wydaje mi się, że lepiej jest opisany w "Zarnach niebios".
      Mimo wszystko fan fantastyki powinien się zaznajomić z tą pozycją :)

      Usuń
  3. Wszyscy zachwycają się Kossakowską, dlatego jeszcze przed przeczytaniem Twojej recenzji nastawiłam się, że będzie pozytywna... Może w wolnej chwili sięgnę po jakąś jej książkę ;)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytuję specjalnie fantastyki, więc raczej sobie daruję tę pozycję - mam inne książki z gatunku, które już i tak dość czekają na swoją kolej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo rzadko czytam polskich autorów. Kossakowska jest jedną z tych, z którą mam ochotę się zapoznać. Na pewno w przyszłości sięgnę po którąś z jej książek, ale zapewne nie po "Siewce wiatru". Pozdrawiam :)

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam jeszcze tej autorki, ale ilustracje Dominika Brońka cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przekonuję się ostatnio do rodzimych autorów, ale ta książka nie ciekawi mnie ani trochę...

    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie słyszałam o tej autorce ani o jej książce, ale już widząc samą okładkę mówię sobie: to pewnie coś fajnego! Mam nadzieję, że się nie zawiodę! :)

    Pozdrawiam x
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Pamiętam, że jakiś czas temu czytałam o tej książce i wiem, że zaintrygował mnie już sam tytuł. Potem o niej jakoś zapomniałam, dlatego cieszę się, iż trafiłam na Twoją recenzję. Dopisuję sobie ją do listy czytelniczej. :)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślałam że ta książka jest lepsza. Trochę szkoda, ale mimo to chce ją przeczytać. Mam nadzieje że się nie zawiodę.

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że ta książka trochę Cię rozczarowała. Mimo tych kilku minusów, jestem jej naprawdę ciekawa, bo fantastykę uwielbiam ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Okładka i rysunki po prostu świetne. Uwielbiam fantastykę, ale o tej książce nie słyszałam. Jednak skoro ma tyle wad to jeszcze się zastanowię, czy przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro uwielbiasz ten gatunek, to warto. Jednak nie nastawiaj się na arcydzieło ;)

      Usuń
  13. "Siewca wiatru" bardzo mi się podobał, ale zgadzam się też z Twoją recenzją. Wątek miłosny jest do niczego, a liczni nowi bohaterowie często niewiele wnoszą do fabuły, poza "byciem fajnym". Ale o ile w "Siewcy" te kwestie mi nie wadziły, o tyle kontynuacja jest niestety dużo gorsza - wątek miłosny jest jeszcze gorszy, Daimon Frey zmienia się w użalającego się nad sobą mięczaka, a ilość punktów widzenia robi się męcząca. Ale do "Siewcy" mam sentyment, pewnie głównie dlatego, że przed tą książką bardzo mało fantastyki czytałam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Najbardziej zainteresowało mnie to, co napisałaś o autorce, bo nigdy wcześniej o niej nie czytałam. ;) Wydaje się ciekawą, utalentowaną osobą. :) Muszę chyba przyjrzeć się polskim autor(k)om powieści fantastycznych.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam pojęcia, że jej mężem jest Grzędowicz! Ale ciekawostka :)
    To trochę wstyd, że jeszcze nie przeczytałam żadnej książki tej autorki - słyszałam mnóstwo o Kossakowskiej, ale jakoś tak nigdy nie miałam okazji zająć się jej powieściami :/

    Books by Geek Girl

    OdpowiedzUsuń
  16. Kossakowska to autorka, na którą mam ogromną chętkę!
    Cały czas nie mam jednak dla niej czasu, choć wierzę, iż niebawem się to zmieni ;)

    Również bardzo podoba mi się wydanie tej książki!

    OdpowiedzUsuń
  17. Trzeba przyznać, że wydanie jest rzeczywiście piękne. Niby wrażenia wizualne nie są najważniejsze, ale jednak podbijają przyjemność czytania, dlatego też sama zwracam uwagę chociażby na czcionkę. Co do samej książki, to nie miałam jeszcze okazji przeczytać, prawdę mówiąc jeszcze nic autorstwa Kossakowskiej nie wpadło mi w ręce, a bardzo bym chciała. Jakiś czas temu przyuważyłam właśnie "Siewcę wiatru" w swojej miejscowej bibliotece i jak tylko uporam się ze stosem innych lektur, pewnie wypożyczę. Co prawda powinnam się zająć lekturami do pracy licencjackiej, ale nieważne, Twoja recenzja, chociaż przedstawia książkę również od strony wad, bardzo mnie zachęciła do przeczytania :D
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Faktycznie przepiękne ilustracje. Jak dotąd nie miałam tyle szczęścia co do rysunków. I szkoda że, wprowadzani są tak szybko nowi bohaterowie, należę do gatunku tych ludzi którzy zdobywają przyjaciół czytając książkę, jeżeli rozumiesz, o co mi chodzi :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Już wiem skąd kojarzę tę autorkę :) Właśnie z "Siewcy wiatru". Ostatnio bardzo często trafiam na recenzje tej książki i bardzo chcę ją przeczytać :) A ilustracje są genialne!

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam na półce jedną książkę autorki, ale podchodzę do niej z jakimś niepokojem. Być może moje oczekiwania są zbyt wielkie, albo po prostu boję się plastycznego i artystycznego stylu (jakkolwiek źle to brzmi). Jednak wiem, że nadejsze dzień i na panią Kossakowską ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jestem w trakcie czytania ^^ Kupiłam ją niedawno i nie powiem, aby czytało mi się ją jakoś szczególnie łatwo, ale jest bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytałam "Siewce wiatru" kilka lat temu, wypożyczyłam tę książkę w bibliotece i muszę przyznać, że byłam dość zadowolona, nie byłam zachwycona, ale lektura była po prostu przyjemna (z tego co pamiętam), nie nastawiałam się na fajerwerki (tak jakoś mam z polską fantastyką), ale też nie oczekiwałam klapy... Nie polecam tej książki znajomym, ale też jej nie odradzam :D
    LeonZabookowiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka