Jestem fanką filmów kostiumowych. Zwiastun na razie zostawia miłe wrażenie, szczególnie muzyka mnie zaintrygowała :) Nie mogę się go doczekać!
2. When Marnie Was There
Tutaj po prostu zaznaczę, że uwielbiam anime, a szczególnie te, które pochodzą ze Studia Ghibli. Może na drugi "Mój sąsiad Totoro" ani "Ruchomy zamek Hauru" to nie wygląda, ale i tak bardzo chcę już go zobaczyć :)
3. Tale of Tales
Trzeba przyznać, że wygląda to intrygująco ;) Mnie klimat i zdjęcia jak najbardziej pasują i chętnie wybiorę się na niego do kina!
4. The Farewell Party
Zapowiada się zabawnie. Nie jestem zaznajomiona z izraelskim kinem, więc bardzo chętnie obejrzę!
5. Aloha
Na razie zapowiada się na zwykłą obyczajówkę, ale Emma wygląda tak pięknie w zwiastunie, że musiałam tutaj go wrzucić ;)
*Język oryginalny:* angielski *Tytuł oryginału:* The Way of Kings *Tłumacz:* Anna Studniarek *Kategoria:* literatura piękna *Gatunek:* fantasy *Forma:* powieść *Rok pierwszego wydania:* 2010 *Liczba stron:* (w moim wydaniu) 959 *Wydawnictwo:* MAG
"Czasami nagroda nie jest warta swojej ceny. Sposób, w jaki osiągamy zwycięstwo, jest równie ważny, jak samo zwycięstwo."
*Krótko o fabule:* "Chirurg, zmuszony do porzucenia swej sztuki i zostania żołnierzem w
najbardziej brutalnej wojnie od niepamiętnych czasów. Skrytobójca,
morderca, który płacze, kiedy zabija. Oszust, młoda kobieta, skrywająca
za płaszczem z kłamstw swoją prawdziwą naturę. Arcyksiążę, wojownik,
owładnięty żądzą krwi. Świat może się zmienić. Ta czwórka jest kluczem
do przyszłości. Jeden z nich może przynieść zbawienie. Drugi doprowadzi
do zagłady."
*Moja ocena:*
Podejrzewam, że większość z Was o tej książce co nieco już słyszała. Jakże się zdziwiłam kiedy na ostatnim wykładzie jeden ze znajomych wspomniał o tej pozycji (cóż, na czytelnika nie wygląda, ale widocznie nie mięśnie czynią człowieka :p)! Ja skusiłam się na wypożyczenie ze względu na wysokie oceny i dobre opinie. Już w bibliotece wiedziałam, że czeka mnie jeden problem - jak to tomiszcze zmieścić w torebce?!
W głównych rolach: Jemaine Clement, Taika Waititi, Jonathan Brugh, Cori Gonzalez-Macuer
Produkcja: Nowa Zelandia
Gatunek: horror, komedia, dokumentalny
Wiem, że dość dawno mnie tutaj nie było, ale po obejrzeniu tego filmu musiałam się zjawić i naskrobać kilka słów. Większość przez mnie oglądanych obrazów pochodzi z pokaźnej listy "do obejrzenia" na portalu filmweb.pl. I tam właśnie wyczytałam, że "What We Do in the Shadows", który niedawno miał premierę w kinach, zostanie wyemitowany przez Cinemax. Film zwrócił moją uwagę poprzez recenzję Quentina oraz zdobycie dwóch nagród publiczności na WFF i MFF.
Filmy o wampirach przestały robić wrażenie. Stwierdzić można, że te postaci co roku pojawiają się na ekranach dużych i małych, z różnym natężeniem i z różnym efektem. Dlaczego więc ten jeden się wyróżnia? Ponieważ "What We Do in the Shadows" to dokument o codzienności nowozelandzkich wampirów. Już w tej kategorii radzi sobie świetnie, ostatnio oglądałam kilka pozycji z tego gatunku i nie jest to łatwy kawałek chleba ("Sen o Warszawie" ciągnął mi się niesłychanie). Do tego dodajmy humor, który mi przypominał trochę starego, dobrego Brooksa - do tej pory pamiętam jak uwielbiałam "Robin Hood: Faceci w rajtuzach" i "Drakula. Wampiry bez zębów".
Viago, Deacon, Vladislav i najstarszy Petyr to czwórka wampirzych współlokatorów mieszkających w Nowej Zelandii. Okazuje się, że oni też przeżywają problemy życia codziennego. Deacon nie chce zmywać zakrwawionych naczyń, a ulubiona sofa Viago jest upaćkana w krwi przez nieuwagę jego przyjaciół. A powtarzał przecież, że przed zjedzeniem ofiary należy pościelić ręczniki i gazety! Krótkie wprowadzenie prowadzi do zwrotu akcji - kiedy to do ich wampirzego grona niespodziewanie dołącza kolejny przemieniony mężczyzna. Jak wpłynie to na przygody wspomnianej czwórki? :)
Możliwe, że nie jest to film dla wszystkich. Humor jest dość specyficzny, ale jeżeli początek kupi Waszą uwagę to będziecie się dobrze bawić już do końca. Jeżeli chodzi o aktorów to wszyscy idealnie odnajdują się w konwencji filmu. Pokochałam sceny kiedy Viago uśmiechał się do kamerzystów, nawet umazany w krwi, nad ofiarą :) Świetne wyczucie twórców. Muzyka trochę przypomina soundtrack z "Only Lovers Left Alive", chociaż klimat filmy jest odmienny.
Wszystko zostało już powiedziane. Pozostaje Wam znaleźć tę pozycję i obejrzeć :)