Brandon Sanderson
*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* The Way of Kings
*Tłumacz:* Anna Studniarek
*Kategoria:* literatura piękna
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2010
*Liczba stron:* (w moim wydaniu) 959
*Wydawnictwo:* MAG
"Czasami nagroda nie jest warta swojej ceny.
Sposób, w jaki osiągamy zwycięstwo, jest równie ważny,
jak samo zwycięstwo."
*Krótko o fabule:*
"Chirurg, zmuszony do porzucenia swej sztuki i zostania żołnierzem w najbardziej brutalnej wojnie od niepamiętnych czasów. Skrytobójca, morderca, który płacze, kiedy zabija. Oszust, młoda kobieta, skrywająca za płaszczem z kłamstw swoją prawdziwą naturę. Arcyksiążę, wojownik, owładnięty żądzą krwi. Świat może się zmienić. Ta czwórka jest kluczem do przyszłości. Jeden z nich może przynieść zbawienie. Drugi doprowadzi do zagłady."
*Moja ocena:*
Podejrzewam, że większość z Was o tej książce co nieco już słyszała. Jakże się zdziwiłam kiedy na ostatnim wykładzie jeden ze znajomych wspomniał o tej pozycji (cóż, na czytelnika nie wygląda, ale widocznie nie mięśnie czynią człowieka :p)! Ja skusiłam się na wypożyczenie ze względu na wysokie oceny i dobre opinie. Już w bibliotece wiedziałam, że czeka mnie jeden problem - jak to tomiszcze zmieścić w torebce?!
I właśnie ta objętość trochę przeszkodziła mi w lekturze. A to dlatego, że zazwyczaj czytam książki w tramwajach i na nudnych wykładach. A że "Droga Królów" nie mieściła się w torebce zamiast niej brałam inną pozycję (jakby kogoś interesowało - drugi tom "Przeminęło z wiatrem"). Niestety wpływało to na moje skupienie na fabule. Po przeczytaniu pierwszych stu stron wciąż gubiłam się w świecie przedstawionym i nie miałam pojęcia gdzie całość zmierza. To się jednak zmieniło...
Świetny rysunek Kaladina autorstwa zippo514
Kiedy książka ma około dwustu stron wciągam się jakoś po pięćdziesięciu. Logicznie więc przy takiej ilości jak tutaj, trochę czasu zajęło zanim łyknęłam bakcyla. Ale jak już to zrobiłam trudno mnie było odciągnąć od lektury. I tak, święta spędziłam z dziełem Brandona Sandersona.
Świat przedstawiony jest bardzo dopracowany. Wraz z rozwijaniem fabuły początkowe zagubienie zastępuje oczarowanie i podziw dla wyobraźni autora. Mimo że kilka pomysłów wydawało się wcześniej używanych to dopełniające je elementy tworzyły całkiem odmienny świat.
Jednak dla mnie najważniejszym elementem byli bohaterowie. I nawet nie chodzi o to, że byli ciekawi od początku. Byłam wobec nich naprawdę obojętna - ludzie jak i inni. Jednak jestem pod wrażeniem jak autor potrafił rozwijać postaci wraz z biegiem fabuły. W niektórych momentach zrzucał nam kolejne bomby na temat każdego z bohaterów, fakty z przeszłości, które pozwalały nam zrozumieć pobudki kierujące ich poczynaniami. Skończyło się na tym, że pokochałam wszystkich. Kiedy znajdowali się w niebezpieczeństwie dosłownie się pociłam ze stresu! Rzadko mi się to zdarza, toteż kolejny raz gratuluję autorowi.
Jedna rzecz mnie zaskoczyła. Uwielbiam kiedy w książce pojawia się duży wątek miłosny - pod tym względem jestem zwykłą, kobiecą romantyczką. A w tym przypadku ledwie kilka stron wspominało o jakiś związkach z afektem wobec drugiej osoby. Nie przeszkadzało mi to w żadnym stopniu, nie brakowało mi tych wątków. Chociaż mam nadzieję, że w przyszłych tomach coś na tym polu też się pojawi!
Boli mnie fakt, że saga zaplanowana jest na dziesięć części. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli czekać na kolejne za długo. Po drugi tom jak najszybciej wybiorę się do księgarni. Bo muszę to mieć u siebie w biblioteczce!
Muszę wspomnieć o wydaniu książki. Przyznam szczerze, że okładka mnie nie powaliła oryginalnością. Nie przepadam za zdjęciami kiedy fabuła to fantasy, zawsze wolę jakieś ciekawe rysunkowe okazy. Ale z tego co widziałam za granicą okładka jest o wiele lepsza, niestety. Natomiast wnętrze po prostu czaruje. W podziękowaniach autor bardzo życzliwie i z podziwem wypowiada się o autorach tych obrazków. Każda z postaci ma swój wzór pojawiający się przy rozdziale o niej opowiadającym. Co jakiś czas pojawiają się również rysunki okazów zwierząt bądź roślin zamieszkujących krainę Rosharu. Jest to bardzo pomocne w wyobrażeniu sobie tych gatunków. Na dodatek strony wyglądają jak wyjęte z rysownika jednej z bohaterek. Ogromny plus za wydanie.
Tak jak wspomniałam - książkę na pewno warto kupić. Ja zamierzam zrobić sobie dla tej sagi miejsce w mojej biblioteczce, bo jest tego warta. Czekam z niecierpliwością na dalsze losy bohaterów, ciekawa jestem jak wszyscy są powiązani ze sobą. Odejmuję trochę z oceny przez ten moment, kiedy nie mogłam się wciągnąć. Później jest wspaniale. POLECAM!
Ulubione postaci: Kaladin i Shallan!
Moja ocena: 9/10
Trochę nie moje klimaty, ale jestem skłonna się złamać i przeczytać :D
OdpowiedzUsuńTyle, że zdecyduję się raczej na e-booka, bo jak nosić takie tomiszcze?
Serdecznie zapraszam do mnie na www.maialis.pl
O kurczę, na śmierć o niej zapomniałam! Kiedyś spotkałam ją w rankingu najlepszych okładek fantastyki i od tamtego momentu nęka mnie i chodzi po głowie. :D
OdpowiedzUsuńTak bardzo chcę przeczytać a jeszcze tyle książek z półki do nadrobienia, że chyba mi życia braknie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastanawiałam się nad tą serią, ale gdy ujrzałam ją w księgarni... Nie sądziłam, że to aż taka cegła! Trochę mnie to zdeprymowało, jednak chciałabym kiedyś ujrzeć tę serię (10 tomów, matko!) w swojej biblioteczce (miałabym osobny regał na Sandersona!).
OdpowiedzUsuń