„Cień i kość”, „Oblężenie i nawałnica”, „Zniszczenie i odnowa”
Leigh Bardugo
Gatunek: młodzieżowa fantastyka
Rok pierwszego wydania: 2012-2014
Liczba stron: 288, 368, 368
Wydawnictwo: MAG
„Cóż jest nieskończone?" - wydeklamowała. Dobrze znałam ten tekst. „Wszechświat oraz ludzka chciwość" - odparłam cytatem.
Opis wydawcy
Osierocona i nikomu niepotrzebna Alina Starkov jest żołnierką, która wie, że może nie przeżyć swojej pierwszej wyprawy do Fałdy Cienia – połaci nienaturalnego mroku, na której wprost roi się od potworów. Kiedy jednak jej pułk zostaje zaatakowany, Alina wyzwala w sobie uśpioną dotąd magiczną moc, o której istnieniu nie miała pojęcia.
Serialowe ekranizacje literatury fantastycznej często jakościowo zostawiają sporo do życzenia, ale twórcy nie zamierzają się zrażać, nadal biorąc na warsztat tego typu powieści. Szczególnie, że te książki to często światowe bestsellery, w których rozkochały się miliony czytelników, czyli już na starcie jest zapewnione grono osób zainteresowanych ekranizacją. Dobrze wiemy, że źle się te serialowe wersje sprawdziły w przypadku takich Shadowhunters czy Kronik Shannary, a przyszedł czas na ekranizację trylogii Grisza autorstwa Leigh Bardugo, którą zobaczymy na Netfliksie. Patrząc na rozwój platformy pokusiłabym się o stwierdzenie, że spodziewam się czegoś lepszego po tej ekranizacji, bo zdecydowanie mają fundusze, a obsada prezentuje się raczej zachęcająco. Jednak zanim serial będzie miał swoją premierę (pierwszy odcinek ma zostać wyemitowany dokładnie 23-ego kwietnia), najpierw warto zaznajomić się z pierwowzorem.
Historia Aliny, Mala i Zmrocza podzielona została na trzy części. Książki czyta się bardzo szybko, należą raczej do krótkich powieści, także postanowiłam nie dzielić recenzji na trzy osobne, a za jednym zamachem opowiedzieć o całej trylogii. Na początku przyznam się, że czytanie ich sprawiło mi sporo przyjemności, bo to bardzo lekka literatura młodzieżowa, napisana poprawnie, bez popisów w kwestiach stylu, ale również bez zgrzytów. Także kończąc jeden tom płynnie przechodziłam do kolejnego i w krótkim czasie udało mi się nadrobić całość.
Rozpoczynając lekturę od razu uderza jeden duży atut tej historii, czyli pomysł na nawiązanie świata przedstawionego do Rosji, z nazwami krain dość dobitnie zaciągniętymi bezpośrednio z tego kraju (kwiatki typu Cybeja), ale także panującym w krainie Ravki mroźnym klimatem kojarzonym ze wspomnianym państwem i różnymi wstawkami fonetycznymi przypominającymi język rosyjski. Pomysł na postacie Griszów, czyli magów związanych z różnymi domenami, przykładowo kontrolujących ogień, wiatr czy tworzących iluzje, to dobry punkt wyjścia dla systemu magicznego. Finalnie, system ten mnie niestety nie przekonał, bo nie został w żaden sposób rozwinięty – to po prostu podejście, że niektórzy rodzą się z mocami i tacy ludzie są wyszukiwani przez nauczycieli Griszów, a cała reszta należąca do „tych nie przejawiających zalążków mocy” tworzy społeczeństwo szarych obywateli. Czyli były plusy tej magicznej odsłony, ale były też schematyczne zagrywki.
Jeżeli miałabym wybierać najlepszą pozycję z tej trylogii to zdecydowałabym się chyba na pierwszą część, czyli Cień i kość. Bardugo dobrze wykonała pracę polegającą na wprowadzeniu czytelnika w świat przedstawiony, podczas kolejnych przygód bohaterów wyjaśniała kto jest kim w tym społeczeństwie, pokazywała na czym polega magia i jak układają się siły, a przede wszystkim udało jej się zarysować główny cel całej historii, czyli zniszczenie Fałdy Cienia – części ziemi zamieszkanej przez krwiożercze potwory. Także po tej pierwszej części byłam pełna nadziei na kawał dobrej fantastyki młodzieżowej i mimo kilku potknięć wierzyłam, że historia rozwinie się w ciekawy sposób.
Druga część, czyli Oblężenie i nawałnica, trochę mnie w tej wierze przyhamowała. Zdecydowanie wypada nagorzej z całej trójki, rozwój postaci właściwie nie istniał, a dorzucenie do trójkąta miłosnego kolejnego amanta nie pomogło w budowaniu dobrego wrażenia. Na plus na pewno wypadła sama postać Nikołaja, bo to jeden z tych bezczelnych typków, mających odpowiedź na wszystko, którzy w młodzieżowej fantastyce zazwyczaj wnoszą trochę luzu. Jednak tracił w oczach czytelnika podczas prób autorki zbudowania jego wątku z Aliną. Podczas czytania trzeciej części, Zniszczenia i odnowy, czytelnik bardziej skupia się na czekaniu na rozwiązanie całej sytuacji. Wypada ona lepiej niż poprzedniczka, ale jednak zostawiła mnie lekko rozczarowaną. Nazwijcie mnie podłą, ale wolałabym bardziej mroczne rozwiązanie.
Fabularnie mamy do czynienia ze standardowym schematem gatunku – zwykła dziewczyna pewnego dnia wyzwala z siebie wybuch mocy, takiej niespotykanej i bardzo pożądanej przez Grisze. Zaczyna szkolić się w placówce magów, później walczy z „tymi złymi”, żeby przywrócić równowagę w świecie i pokój swojemu krajowi. Oczywiście, dochodzi do tego również trójkąt miłosny, gdzie z jednej strony mamy jej najlepszego przyjaciela z dzieciństwa, a z drugiej wszechmocnego, pełnego mroku Griszę (powszechnie znane i kochane zauroczenie typowym bad boyem). Po dołożeniu do tego równania trzeciej męskiej postaci te wątki miłosne stały się po prostu najsłabszą stroną książek, a zajmują bardzo dużo miejsca w fabule. Uczucie do Mala ma jakiś sens i podłoże w przeszłości, ale w ciągu tych trzech tomów zdąży nam zbrzydnąć, natomiast najciekawszej relacji, tej ze Zmroczem, brakuje odpowiedniej historii i podłoża – szkoda, bo w tym wątku był potencjał. Może gdybym była młodsza to powzdychałabym do tego złego chłopaka, ale cóż, jakoś mnie nie ruszył.
Zdecydowanie nie będzie to trylogia, którą zamierzam osobiście komuś polecać, ale w Internecie sporo możecie znaleźć recenzji, które są bardzo pochlebne – tutaj targetowi czytelnicy to raczej osoby młodsze bądź szukające słodkiej, schematycznej historii, ale takiej nie z niskiej półki. Raczej z takiej „lekko powyżej średniej” półki. Trylogia Grisza ma w sobie sporo elementów, które w tego typu książkach pociągają, ale jednocześnie nie zaskoczy tych, którzy oczekują czegoś więcej. Wśród ciekawych pomysłów, takich jak uczynienie z żyjącej postaci niemal świętej czy wewnętrzne rozdarcie Aliny między dobrem a złem, żaden wystarczająco nie rozbrzmiewa, przez co najważniejsze wydają się perypetie miłosne. Niemniej, cieszy mnie, że tę trylogię nadrobiłam, to była krótka przygoda, a teraz mam jakiś pogląd czego oczekiwać po serialu. A ma szansę być lepszy niż pierwowzór.
PS. Po lekturze doczytałam, że w serialu oprócz historii z tej trylogii będą również opowieści z Szóstki wron, co znaczy, że jeszcze trochę prozy Bardugo przede mną.