27 śmierci Toby'ego Obeda
Joanna Gierak-Onoszko
Gatunek: literatura faktu
Rok pierwszego wydania: 2019
Liczba stron: 343
Wydawnictwo: Dowody na istnienie
Powiedz mi, co w tej Biblii jest takiego, że zabrania Kościołowi powiedzieć: przepraszam?
Opis wydawcy
Joanna Gierak-Onoszko spędziła w Kanadzie dwa lata, sprawdzając, co ukryto pod tamtejszą kulturową mozaiką. W swoim reportażu autorka kreśli obraz Kanady, który burzy nasze wyobrażenia o tym kraju. Dlaczego Kanada ściąga dziś z pomników i banknotów swoich dawnych bohaterów? Jak to możliwe, że odbierano tam dzieci rodzicom? Czyja ręka temu błogosławiła? "27 śmierci Toby’ego Obeda" to reporterska opowieść o winie i pojednaniu, zbrodni bez kary i ludziach, którzy wymykają się przeznaczeniu.
27 śmierci Toby'ego Obeda to reportaż, który w 2020 roku otrzymał Nagrodę Nike Czytelników. Po tym sukcesie było o nim naprawdę głośno w literackim świecie. Przeczytałam o tej książce bardzo dużo głosów zachwytu, z różnych stron, a przede wszystkim od osób, których gust książkowy jest mi w jakiś sposób bliski. Pierwszy egzemplarz, który kupiłam powędrował do znajomego jako prezent urodzinowy i dopiero po jego ożywionej reakcji postanowiłam, że nie ma potrzeby dłużej zwlekać z czytaniem. Kiedy w końcu zaczęłam lekturę, musiałam ją po chwili porzucić, bo jedno jest pewne – 27 śmierci Toby'ego Obeda wzbudza sporo negatywnych emocji i nie nadaje się na leniwy, nastawiony na wypoczynek weekend na wsi. Dla tych bardziej wrażliwych mam zatem ostrzeżenie, że to ciężki tematycznie kawałek literatury faktu, który trudno przeczytać przy pierwszym podejściu.
Joanna Gierak-Onoszko wzięła na tapetę temat raczej odległy moim zainteresowaniom – postanowiła przeanalizować przeszłość Kanady, kraju, który z dalszej perspektywy wygląda na miejsce tolerancyjne i otwarte dla wszystkich. To, co kryje się pod powierzchnią potrafi jednak zaskoczyć. Oto, w tym kraju miodem i mlekiem płynącym, rdzenni mieszkańcy jeszcze niedawno przechodzili piekło. Notkę na temat 27 śmierci Toby'ego Obeda zaczęłam pisać jeszcze w maju, ale niedawno przekonaliśmy się, że ta historia skrywa jeszcze niejedno okrutne wspomnienie, a za sprawą odnalezionych masowych grobów rdzennych mieszkańców, w Kanadzie wciąż rośnie liczba spalonych kościołów.
Ten reportaż potrafi wprawić czytelnika w uczucie dyskomfortu, powoduje, że zaczniemy się zastanawiać nad granicą ludzkiej bezwzględności. Okrutne znęcanie się nad dziećmi przez osoby związane z Kościołem katolickim przedstawione zostało na wielu przykładach, a same pomysły na kary pokazują prawdziwie bestialskie zachowanie ludzi, prowadzących szkoły z internatem. Chociaż nie przytoczę tutaj konkretnych sytuacji, to wspomnę, że momentami musiałam książkę odkładać, bo fizycznie było mi niedobrze. Zdecydowanie nie jest to lektura dla osób o słabych nerwach. Jednocześnie, uważam, że każdy powinien dać jej szansę, nawet jeżeli temat ma się okazać za ciężki do przetrawienia. To część historii, której konsekwencje dzieją się na naszych oczach i warto znać kontekst, który autorka przedstawia w swojej książce.
Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli
Radek Rak
Gatunek: fantastyka
Rok pierwszego wydania: 2019
Liczba stron: 464
Wydawnictwo: Powergraph
Dla człowieka ciało jest jedynie dodatkiem do tej ciemności za oczami, o której każdy mówi "ja". Człowiek bywa swoim ciałem rzadko - chyba że w tańcu, w miłości i w chorobie. A i tak nie zawsze.
Opis wydawcy
Śledzimy losy młodego Kóby Szeli, wzrusza nas miłość, jaką obdarzyła go Żydówka Chana, czujemy razy pańskiego bata, przeżywamy zauroczenie zmysłową Malwą, wędrujemy przez krainę baśni, żeby zamieszkać we dworze i poczuć zapach krwi rabacji 1846 roku.
Najnowsza książka Radka Raka to zupełnie inny biegun literacki niż reportaż Joanny Gierak-Onoszko. Ja, jako fanka fantastyki, zaraz po ogłoszeniu wyników byłam zachwycona, że książka z tego gatunku zdobyła Nagrodę Nike. Byłam też bardzo ciekawa co kryje się na jej kartach i co przekonało jury, że to właśnie ta powieść zasługuje na miano najlepszej spośród pozycji nominowanych w 2020 roku (a wśród nich znalazła się m.in. świetna książka Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek Filipa Zawady, którą niezmiennie polecam).
Dla mnie Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli to przede wszystkim prawdziwa uczta słowa pisanego, coś bardzo świeżego i zaskakującego. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak mnie zachwyciła zabawa słowem i gatunkiem literackim. To przedziwna mieszanina naszej historii i świata fantastyki, a w tym wszystkim tak bardzo swojska, tak bardzo polska. Pokochałam jej gawędziarski styl, świetny był pomysł na rozpoczynanie każdego rozdziału od słów: „Powiadali...” – czytelnik może odnieść wrażenie, jakby słuchał opowieści bajarza, który niejedno w swoim życiu widział i potrafi to przekazać w magiczny sposób.