sobota, 3 września 2016

Brutalny świat przyszłości, czyli 'Czerwień' Linda Nagata

Znowu wyjeżdżam na weekend, ale przynajmniej zostawię Wam tę świeżutką recenzję!
*Czerwień*
Linda Nagata

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* The Red: First Light
*Gatunek:* science fiction
*Forma:* powieść
*Cykl:* część #1
*Rok pierwszego wydania:* 2013
*Liczba stron:* 416
*Wydawnictwo:* REBIS
"Chcę przeprosić za piekło, które mu zgotowałem, ale nie robię tego, bo przeprosiny sugerują, że gdyby dano ci taką szansę, to postąpiłbyś inaczej."
*Krótko o fabule:*
Porucznik James Shelley przewodzi Połączonej Grupie Bojowej podczas misji w porcie Dassari. Ich celem jest stawianie czoła afrykańskim buntownikom. Żołnierze Sił Lądowych Stanów Zjednoczonych wyposażeni są w zaawansowany technologicznie sprzęt, a nad ich działaniami czuwa Nadzór. Jednak tym, co wyróżnia porucznika Shelley jest tajemnicze przeczucie, ostrzegające go przed czyhającymi niebezpieczeństwami.

*Moja ocena:*
Jak na fankę fantasy to dość rzadko sięgam po zbliżony do niej gatunek - science fiction. Od jakiegoś czasu postanowiłam poszerzać swoje literackie horyzonty, więc przeczytanie Czerwieni okazało się bliższym zapoznaniem z kolejną konwencją w literaturze (tak, wiem, że wciąż czytam dużo fantasy, ale staram się ograniczać!). 
Linda Nagata od dziesiątego roku życia mieszka na Hawajach, gdzie rozwija swoją pisarską karierę. Sławę przyniósł jej debiut w 1995 roku, książka The Bohr Maker, za którą otrzymała nagrodę Locus. Specjalizuje się w odmianie science fiction - nanopunku, który skupia się na wpływie nanotechnologii na życie człowieka. Czerwień to pierwsza część jej najnowszej trylogii. 
Książka podzielona jest na trzy rozdziały, a każdy z nich opisuje jedną z misji, których wykonanie spoczywa na barkach naszego głównego bohatera, porucznika Shelley. Poznajemy go kiedy znajduje się w centrum zdarzeń, pośród afrykańskich rebeliantów, a jako narrator powoli wprowadza czytelnika do świata przedstawionego, wykreowanego przez autorkę. A ten jest naprawdę dopracowany i ciekawy. Oczywiście, jak przystało na militarne science fiction, panuje ciężki, surowy klimat, a czytelnik przeczyta o wielu wynalazkach techniki. Otrzymujemy opisy egzoszkieletów (czy jak nazywają je żołnierze - martwych sióstr), czyli takich mundurów, które wspomagają żołnierzy. Cały oddział porozumiewa się za pomocą gen-komu, a noszony na głowie neuroskalp pozwala na kontakt z Nadzorem, a także na kontrolowanie ludzkich emocji. Brzmi dość zawile i można by się w tym pogubić, gdyby nie ta pierwszoosobowa narracja. Shelley przedstawia każde z urządzeń prostym, przystępnym językiem, dzięki czemu nie będziemy zastanawiać się nad jego zastosowaniem. Podobało mi się również wprowadzenie tematyki politycznej, zawiłości związanych z "rekinami" naszego świata, ogromnymi korporacjami, którym na rękę jest prowadzić wojny. Żałuję tylko, że nie było takich tematów trochę więcej, bo jednak ten świat na razie pozostał dość niewielki i chciałabym poczytać więcej na temat sytuacji globalnej.
źródło
Kolejnym ważnym aspektem, który biorę pod uwagę przy tego typu książce, jest akcja. Przyznam, że pierwsza misja (do około 70tej strony) spełniła moje oczekiwania. Autorka nie przesadziła w żadną ze stron - nie można było się nudzić, ale akcja nie gnała też na łeb, na szyję. Niestety, na początku drugiej misji, zaczyna się moment oddechu, który dość mi się dłużył. Co prawda, w tych momentach udaje nam się bliżej poznać głównego bohatera, ponieważ pojawiają się osoby z jego życia przed służbą wojskową, ale moim zdaniem było to trochę przeciągnięte. Trzeba dodać, że to właśnie ta misja zajęła najwięcej miejsca w książce. Na szczęście ostatni rozdział wynagrodził mi momenty nużące i został moim ulubionym fragmentem lektury.
Częstym problemem w powieściach z narracją pierwszoosobową jest kreacja bohaterów. I cóż, miałam tutaj z nią problem. Podejrzewam, że było to spowodowane faktem, że narratorem był żołnierz, który prowadził swoją opowieść dość surowo, bez zbędnych emocji. Niestety, odbiło się to na przedstawianiu drugoplanowych postaci. Tak naprawdę poznałam jedynie Shelley'a, który jest idealnym przykładem głównego bohatera militarnego science fiction. Jest inteligentny, zaradny, ma zdolności przywódcze, poczucie obowiązku wobec kraju, a przede wszystkim dba o swój oddział. Najciekawszą jego cechą jest tytułowa Czerwień, o której więcej Wam nie napiszę, żeby nie spoilerować treści. Oprócz niego przewija się wiele postaci, które wypadają dość mdło bądź po prostu nie dostajemy dostatecznej ilości czasu, żeby je naprawdę poznać. 
To, co działało na korzyść powieści był fakt, że autorka nie bała się przedstawić brutalnej rzeczywistości. Nie jest to typ książki, w której wychodzi się obronną ręką z każdej sytuacji. Będzie krwawo, brutalnie, a żołnierze będą na siebie kląć - i bardzo dobrze! Wprowadziło to wiele realizmu w przedstawioną akcję.
Bardzo podobał mi się fakt, że Linda Nagata przemyca w treści ważne współcześnie kwestie, przede wszystkim inwigilacji, która w świecie Czerwieni dochodzi już do bardzo niebezpiecznego etapu. Istnieje obawa, że wraz z rozwojem technologii świat może znaleźć się w miejscu, gdzie jednostki będą sterowane przez innych, niczym roboty. I to jest dość ponury wniosek nasuwający się po lekturze.
Jak na drugą książkę z gatunku militarnego science fiction było naprawdę dobrze. Nie określiłabym książki mianem świetnej zabawy, ale na pewno były momenty kiedy akcja wciągała mnie na całego, w których obawiałam się o życie bohatera, oraz takich, w których współczułam mu z całego serca. Ciekawy świat, który mam nadzieję zostanie jeszcze rozwinięty w kolejnych częściach. No i zakończenie, które przyciąga uwagę w kierunku kontynuacji. Jednak należy pamiętać o momentach nużących i słabej kreacji bohaterów. Poleciłabym przede wszystkim fanom gatunku.

Moja ocena: 7-/10

  Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu REBIS.

Wyzwania:

http://bohater-fikcyjny.blogspot.com/2015/12/31-wyzwanie-czytelnicze-2016-konkurs.html


 




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka