niedziela, 2 lipca 2017

Pół roku 2017 minęło - małe podsumowanie

Jak wiecie nie robię miesięcznych podsumowań, ale zdecydowałam się skomentować minione półrocze. Już w styczniu stwierdziłam, że nie narzucę sobie żadnych celów czytelniczych (w zeszłym roku dobiłam do 52 książek i nadal jestem z siebie dumna). A wszystko to przez zmianę trybu mojego życia. Z cudownego studenckiego czasu przeszłam w tryb osoby pracującej i cóż, to wiele u mnie zmieniło. Wstawanie o 5:30, powroty do domu o 16:30 powodują, że z dnia nie zostaje mi zbyt wiele. Szczególnie dodając do tego moje hobby, na które poświęcam sporo czasu w sezonie (marzec-maj i październik-grudzień) i te nieszczęsne nadgodziny (bo firma się nie wyrabia).

Trochę żałuję, że kiedy już uda mi się usiąść wygodnie z książką, to jest to prawdopodobnie pozycja od wydawnictwa. Cóż, takie czytam w pierwszej kolejności. Na szczęście staram się coraz bardziej zastanawiać nad tym, co wybieram i zazwyczaj otrzymana lektura jest czystą przyjemnością. Jednak gdy zerkam w stronę mojej zagraconej biblioteczki robi mi się trochę przykro. Tyle tam dobroci jeszcze czeka na przeczytanie (może urlop uratuje je od zapomnienia?).


Książek, przeczytanych w tym roku, mam na koncie 20. Może nie jest to imponujący wynik, ale podliczyłam też łączną liczbę stron i wyszło mi 9348, czyli miesięczna średnia wychodzi na poziomie 1500 stron, co już moim zdaniem jest całkiem dobrym wynikiem.
W miarę dobrze idzie mi również wypełnianie swojego planu z TEGO wpisu. Nadrobiłam już Studnię Wstąpienia Brandona Sandersona (zaczęłam też Bohatera Wieków), Czas żniw Samanthy Shannon i Kasację Remigiusza Mroza.

Drugą sprawą jest liczba oglądanych filmów, która z roku na rok drastycznie maleje. Wydaje mi się, że po prostu coraz częściej stawiam czytanie nad oglądanie. A trzeba Wam wiedzieć, że wcześniej oglądałam filmy namiętnie, niemal po kilka dziennie. Trochę statystyki: w 2016 roku obejrzałam 127 pozycje, w 2015 było to 338, w 2014 natomiast 450! Na dzień dzisiejszy ta liczba wygląda o wiele, WIELE gorzej - to tylko 43 filmy. Chyba zdecyduje się zaprowadzić większą równowagę i zrezygnować z czasu czytelniczego na rzecz tego spędzonego na oglądanie filmów. Szczególnie, że coraz częściej wieczorem wiem, że nie mam zbyt wiele czasu, zanim zmorzy mnie sen, więc zamiast czegoś pełnometrażowego wybieram odcinek kolejnego serialu. Od teraz poświęcę więcej czasu filmom, a co za tym idzie - wróci regularnie magiel filmowy!
Jeżeli chodzi o wizyty w teatrze to jestem zadowolona z ich ilości, natomiast wciąż nie potrafię się zebrać do napisania jakiejś recenzji. Mam wrażenie, że są one mało interesujące dla czytelników, ponieważ większość przedstawień ma miejsce we Wrocławiu. Zbierałam się do napisania paru słów o tegorocznym Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, w ramach którego obejrzałam dyplom Akademii Teatralnej z Warszawy - Pibloktoq, z piosenkami Marii Peszek w roli głównej (polecam!). Widziałam też spektakl Kochanie, zabiłam nasze koty, w reżyserii Cezarego Studniaka, na podstawie książki Doroty Masłowskiej i drugi etap konkursu głównego PPA. Oprócz tego udało mi się obejrzeć kilka mniej głośnych przedstawień, jak Las Angeliki Pytel czy Medee. O przekraczaniu. Byłam też w Teatrze Polskim, oczywiście byłam ciekawa jak będzie działał po zmianach. Po Mirandolinie mogę stwierdzić tylko tyle, że nie działa. W zeszłym tygodniu udało mi się zawędrować na festiwal Matla w Poznaniu i obejrzeć Historie Bałkańskie - takie cztery krótkie spektakle w ramach Sceny Debiutów. Widzicie więc, że chadzam, ale rzadko piszę. Może się to też zmieni, na co liczę. O musicalu Wiedźmin, na który bilety dorwałam na styczeń przyszłego roku na pewno skrobnę kilka słów!

Muzycznie też za wiele się nie dzieje, a całą winę zwalam w tym przypadku na Spotify, które daje nam zbyt łatwy dostęp do utworów. Przez to nawet niczego nie wyszukuję, tylko klikam play, w którąś z polecanych mi playlist i zazwyczaj jestem zadowolona. Zazwyczaj są to klimaty indie, soul, blues, jazz i akustyczne składanki. Natomiast takim muzycznym wydarzeniem na pewno będzie Woodstock, na który w tym roku oczywiście znowu się wybieram.


To by było tyle, jeżeli chodzi o podsumowanie. Teraz pytanie do Was: może chcielibyście coś doradzić mi w kwestii blogowania? Czego powinnam robić więcej, a czego mniej? Myślę też nad zmianą nazwy i postaraniem się o porządne logo, ale to jeszcze się zobaczy. W każdym razie - czekam na komentarze! I podzielcie się koniecznie jak Wam minęło to półrocze!


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka