*Rebeka*
Daphne du Maurier
*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Rebecca
*Gatunek:* kryminał
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 1938
*Liczba stron:* 447
*Wydawnictwo:* Albatros
Pomyślałam, jakby to było dobrze być łagodną i zrównoważoną (...). Nie denerwować się nigdy, nie dręczyć wątpliwościami i brakiem decyzji, nie stać tak jak ja, pełna nadziei i dobrych chęci, przestraszona, obgryzająca paznokcie, niepewna jaką drogę obrać, jaką kierować się gwiazdą.
*Krótko o fabule:*
Uboga dziewczyna, pracując jako dama do towarzystwa bogatej Amerykanki, pani van Hopper, trafia do Monte Carlo, gdzie poznaje bogatego wdowca Maxima de Wintera. Po krótkiej znajomości poślubia go i zamieszkuje w jego angielskiej posiadłości Manderley.
- opis wydawcy
*Moja ocena:*
Daphne du Maurier należy do tego grona autorek, które za życia krytycy uznali za niewarte uwagi, a ich literaturę zamykano w ramach powieści romantycznych dla kobiet szukających przygód. Zaczęła pisać Rebekę pod wpływem tęsknoty za swoim ukochanym domem w Cornish. Podczas pisania przebywała w Egipcie, a jej ukochane miejsce na ziemi pozostawało poza jej zasięgiem (co jest, swoją drogą, sporą analogią do idealizowanego Manderley z kart powieści). Po latach dopiero zaczęto doceniać jej umiejętność prowadzenia narracji i nadawania fabule mistycznego, mrocznego klimatu - czego najgłośniejsza powieść du Maurier, Rebeka, jest idealnym przykładem.
Całość prowadzona jest w pierwszoosobowej narracji przez dziewczynę, której imienia nie dane nam będzie poznać. Niewiele czasu potrzeba, żeby zobaczyć, że jest to bardzo nieśmiała, skromna, nieobyta, umniejszająca swojej wartości dwudziestolatka. Kiedy zaczyna interesować się nią bogaty, ułożony mężczyzna z wyższych sfer oddaje się mu cała, zakochuje się niemal momentalnie, zapewne będąc świadomą, że lepsza partia nigdy się jej nie trafi. Rzuca wszystko i wychodzi za niego za mąż. Nie wie jednak, że razem z nowym towarzyszem życia zyskuje jego mroczną przeszłość, z martwą żoną na pierwszym planie.
![]() |
źródło, shot z filmu Rebeka (1940) |
Rebeka często była przenoszona na scenę, a jej najsłynniejsza ekranizacja, wyreżyserowana przez mistrza suspensu Alfreda Hitchcocka, zasłużyła na wyróżnienie Oscarem za najlepszy film. Po obejrzeniu zwiastuna nasunęło mi się jedno pytanie: dlaczego reklamowana była jako „historia miłosna”? Zapewne miało to związek z opinią ówczesnych krytyków, może tak lepiej film się sprzedawał. Moim zdaniem to opowieść wręcz antyromantyczna. Miłość głównej bohaterki do Maxima jest zupełnie ślepa, kocha go dla samej czynności kochania, pragnie tylko, żeby jej nie zostawiał. Patrząc na powieść mogę wymienić jedno szczere uczucie i dotyczy ono służącej, pani Danvers do byłej chlebodawczyni.
Bezimienna narratorka wydaje się stać w cieniu nieobecnej Rebeki, która na zawsze zostanie pierwszą panią de Winter. Jej brak imienia uwypukla fakt, że brakuje jej tożsamości, mocnego charakteru, a to sprawia, że tak łatwo ulega wpływom innych osób. W niektórych sytuacjach postępuje zupełnie przeciwnie do typowego wzorca, ale przez to, że dokładnie znamy każdą jej myśl rozumiemy skąd ta uległość się bierze. Niesamowite jest to, że autorka bawi się z czytelnikiem i pojęciem zbrodni - stara się tak wszystko ułożyć, żebyśmy sympatyzowali z negatywnymi bohaterami. Dopiero po odłożeniu lektury człowiek rozumie, że miał nadzieję na coś, co obiektywnie nazwano by nieszczęśliwym zakończeniem, w którym ludzie winni nie otrzymują kary za swoje czyny.
De Maurier kończy całość piękną klamrą, po której na chwilę wracamy do pierwszych stron powieści, gdzie druga pani de Winter zaczęła snuć swoją opowieść. Czytelnik natomiast ma ochotę wrócić do Manderley i znowu przeżyć tę niesamowitą przygodę. Rebeka bowiem tak szybko nie opuści naszych myśli - tak jak nie opuszcza myśli bohaterów książki.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz