środa, 29 kwietnia 2020

„Pokaż mi swoją bibliotekę” Aleksandra Rybka - rozmowy z miłośnikami książek


*Pokaż mi swoją bibliotekę*
Aleksandra Rybka

*Język oryginalny:* polski
*Forma:* wywiad
*Rok pierwszego wydania:* 2020
*Liczba stron:* 341
*Wydawnictwo:* Znak
Brecht powiedział, a to też jeden z moich ulubionych pisarzy, że jeśli książka nie jest warta przeczytania po raz drugi, to nie była warta przeczytania po raz pierwszy.
*Krótko o fabule:*
Aleksandra Rybka rozmawia z pisarzami, dziennikarzami, felietonistami, znawcami literatury i języka o najintymniejszej sferze ich życia – o domowych bibliotekach. Pokaż mi swoją bibliotekę to szczera, wielogłosowa opowieść o wyborach, wspólnych rodzinnych przyjemnościach i wspomnieniach związanych z książką. Jerzy Bralczyk, Justyna Sobolewska, Sylwia Chutnik, Michał Rusinek i inni zdradzają swoje guilty pleasures, wspominają o powinnościach literackich i największych czytelniczych grzechach.
- opis wydawcy

*Moja ocena:*
Odkąd zaczęłam pielęgnować swoją własną, domową bibliotekę mam świra na punkcie oglądania książek innych, podpatrywania co czytają, czy mają na półkach te same książki co ja albo te, o których słyszałam. Próby podejrzenia okładek w tramwajach teź stały się dla mnie standardem i czasami się muszę powstrzymywać, żeby nie przechylać się specjalnie w celu przeczytania tytułu. Także książka, w której ludzie opowiadają o swoich zbiorach bibliotecznych była dla mnie lekturą idealną.

Już sporo czasu minęło odkąd ostatni raz czytałam od deski do deski jakiś wywiad. Ja, w odróżnieniu od wielu rozmówców autorki, nie przeglądam prasy w ogóle, żyję raczej na łasce Internetu, a o ważnych wydarzeniach krajowych najczęściej dowiaduję się od chłopaka. Wywiady z Pokaż mi swoją bibliotekę czytało się z czystą przyjemnością, próbowałam je sobie dawkować, ale po skończeniu jednego miałam ochotę na kolejny. I nie obraziłabym się gdyby były to cykliczne rozmowy, bo chętnie bym w dalszym ciągu czytała o cudzych bibliotekach i preferencjach czytelniczych.

Szybko można zauważyć, że autorka miała przygotowanych kilka pytań, które powtarzały się w każdym z wywiadów. Na szczęście odpowiedzi sprawiały, że nigdy się te same pytania nie nudziły i w konsekwencji zabrały nam możliwość narzekania na powtarzalność. Wspólne punkty, poruszane z każdym rozmówcą to m.in.: czy osoba korzysta z książki elektronicznej, czy pożycza książki, czy wizytę w czyimś domu rozpoczyna od zajrzenia do domowej biblioteczki, czy zagina rogi/pisze po książkach, a także lista pozycji z klasyki, których nie przeczytał/a.


Co najlepszego zyskujemy dzięki tej książce? Na pewno poszerzamy swoje horyzonty czytelnicze. Z jednej strony każdy rozmówca wrzuca jakiś tytuł/autora, którego nie znam, ale po przeczytaniu o nich w Pokaż mi swoją bibliotekę mam dużą ochotę poznać. Z drugiej strony bardzo ładnie opowiadają o tym, że wszystkiego to się znać nie da, dlatego warto wybierać lektury pod siebie. Większość wymienia również podobne książki jako te, do których wracają, często pojawiała się m.in. Anna Karenina Tołstoja, którą sama polubiłam i chętnie do niej wrócę. Niektóre wypowiedzi zachęciły mnie do szybszego zapoznania się z klasykami, bo po tylu wspominkach o Flaubercie i jego Pani Bovary to już naprawdę muszę przeczytać (a na półce jest). Dodatkowo stwierdziłam, że warto jak najszybciej sięgnąć po książki autorstwa Hesse, Cortazara czy Salingera, bo sporo osób okrzyknęło tych pisarzy jako świetnych do czytania jak się ma dwadzieścia lat, a z kolejnymi latami fascynacja szybko przechodzi. Co prawda, dwudziestu lat już nie mam, ale też młodsza raczej nie będę.

W odróżnieniu od zbiorów opowiadań, w których zazwyczaj jedne są lepsze, a inne gorsze, tutaj każdy wywiad był ciekawy. Mam oczywiście swoich ulubieńców, bo wydawało mi się, że pan Jerzy Bralczyk i pani Lucyna Kirwil to tacy mili rozmówcy, na dodatek czytanie do śniadania Nabokowa wydaje się takim dobrym rozpoczęciem dnia. Niektóre sprawiły, że czułam się dość daleko od danego książkoholika, np. gdy jeden z rozmówców przyznał, że nie czyta niczego z mainstreamu, bo uważa, że skoro wszyscy to czytają to on nie musi. Dlatego u niego w bibilioteczce można znaleźć tylko kurioza, różne białe kruki. Na pewno to ciekawe hobby, chociaż sama kompletnie nie rozumiem odmawiania sobie przyjemności ze słynnej lektury tylko dlatego, że „wszyscy to czytają”.
Jedno tylko potrafi w książce przerazić - większość rozmówców ma całe mieszkania zawalone książkami. Kiedy opowiadali o swoich zbiorach wręcz wyobrażałam sobie te stosy stojące na każdym wolnym kawałku podłogi. Aż ma człowiek chęć postanowić, że sam będzie należeć do tych czytelników, którzy co jakiś czas zrobią przegląd i oddadzą część do biblioteki, żeby nie utonąć w stertach książek.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka