środa, 21 czerwca 2017

Trochę inne bajki, czyli animacje niekoniecznie dla dzieci

Nie ma co owijać w bawełnę - do tej pory uwielbiam oglądać bajki. Często gdy staję przed wyborem: film albo animacja, to wybieram drugą opcję. Po prostu istnieje większe prawdopodobieństwo, że spędzę przy niej przyjemne chwile i się nie rozczaruję. 
To prawda, oglądam wiele bajek skierowanych typowo do dzieci. Byłam w kinie na Krainie lodu i się tego nie wstydzę. Ba! Nawet się przednio na niej bawiłam. Jednak to te inne animacje, które już niekoniecznie nadają się do oglądania przez najmłodszych, zapadają mi na dłużej w pamięci. Dzisiaj polecę Wam kilka tytułów, wartych uwagi. Niektóre z nich to po prostu bajki, które mogą oglądać starsi i młodsi, ale znajdzie się kilka przykładów jedynie dla osób dorosłych. Gotowi?


Jeden z moich ulubionych filmów animowanych i pierwszy autorstwa Hayao Miyazakiego, który udało mi się obejrzeć. Później się okazało, że wszystko co wychodzi spod jego rąk jest wyjątkowe. Największy sentyment został mi jednak do Ruchomego Zamku Hauru. Przepiękna historia, cudowne obrazy i po prostu genialna ścieżka muzyczna. Bardzo podobał mi się sposób przedstawienia bohaterów, którzy nie są jednoznacznie dobrzy bądź źli. Dzieci obejrzeć też mogą, ale moim zdaniem starsi widzowie bardziej docenią ten tytuł.

Musiała znaleźć się tutaj animacja, którą wyreżyserował genialny, niepowtarzalny i jeden z moich osobistych ulubieńców - pan Wes Anderson. Kocham jego filmy i specyficzną estetykę, ale ta animacja po prostu rozłożyła mnie na łopatki. W tym przypadku uważam, że dzieci raczej nie powinny być nią zachwycone, ponieważ najsilniejszą stroną filmu jest absurdalny humor, który trafia w moje gusta w stu procentach. To zdecydowanie jedna z najzabawniejszych animacji, jakie dane było mi zobaczyć. Na dodatek historia jest frapująca, całość wykonana w technice animacji lalkowej-poklatkowej, co sprawia, że podziw jest jeszcze większy, a Anderson nie rezygnuje ze swojej miłości do idealnie dobranej gamy kolorystycznej dla każdej klatki filmu.

To akurat jedna z bardziej znanych animacji, przynajmniej tak mi się wydaje. Pamiętam, że podchodziłam do niej ze sporą rezerwą, bo rzecz dzieje się w przyszłości, a bohaterem jest mały robot. Wydawało mi się, że to po prostu nie moje klimaty. Jednak bardzo się zdziwiłam! Wall-E to przepiękna, wzruszająca historia, która porusza ważny i aktualny temat niszczenia naszej planety. Najdziwniejsze w tym wszystkim, że to niemal w całości jest kino nieme. Bo roboty nie rozmawiają, a ich komunikacja opiera się na wydawaniu specyficznych dźwięków. Jak już przy tym jesteśmy - warstwa techniczna (obraz i dźwięk) to prawdziwy majstersztyk. I znowu - dzieci obejrzeć mogą, ale starsi powinni bawić się na niej lepiej.

Animacja, która powstała w 2007 roku na podstawie komiksu o tej samej nazwie, autorstwa Marjane Satrapi. Są to prawdziwe wydarzenia z życia autorki, historia obejmuje okres rewolucji islamskiej w Iranie. I cóż, to już absolutnie nie jest animacja dla dzieci. Jednak dzięki temu, że autorka użyła do przedstawienia swojego życia obrazków, czy to rysowanych czy to tych ruchomych, uzyskała efekt jeszcze bardziej zatrważający i przejmujący. Zarazem znajdzie się tam wiele dystansu do życia (dzięki głównej bohaterce) i osobliwego poczucia humoru. Zdecydowanie warto to zobaczyć, a ja chętnie zapoluję także na komiks.

Chyba nie muszę specjalnie przedstawiać tego filmu? Jeden z najgłośniejszych tytułów ostatnich lat, a moim zdaniem małe arcydzieło gatunku animacji. Bo to wciąż bajka dla młodszych, ale starsi rozkochają się w niej równie łatwo. Już pierwsze dziesięć/piętnaście minut doprowadza zapewne połowę widzów do płaczu (w tym mnie). A później jest zabawnie, refleksyjnie, z wartką akcją i ciekawymi bohaterami, tak różnymi od tych typowych pięknych księżniczek i książąt. Trudno też po prostu nie zachwycić się podniebną podróżą domkiem z masą balonów, w kierunku nieznanej przygody - okazuje się, że żaden wiek nie jest tutaj przeszkodą. Cudowna animacja.

Bardzo kameralna animacja, z powolną akcją i francuskim klimatem, mimo że akcja ma miejsce w Anglii. Postać starszego, samotnego iluzjonisty, który stara się wyżyć ze swojej pasji w świecie, gdzie ludzie preferują głośne dźwięki rockandrolla niż spokojne, znane sztuczki magiczne. I wtedy poznaje młodą dziewczynę, która namiesza w jego ułożonym życiu. Animacja bardzo depresyjna, to dramat, więc nie możemy się spodziewać żadnych wybuchów śmiechu. Za to na pewno spełni estetyczne oczekiwania - każdy kadr jest tutaj przepiękny, kreska jest bardzo oryginalna. Nie dla dzieci, ale dorośli obejrzeć mogą. A nawet powinni!

Animacja Sklep dla samobójców ma o wiele mniej fanów niż wszystkie inne pozycje na tej liście, ale w mój gust trafiła (może miałam akurat idealny na nią nastrój?). Wydaje mi się też, że na plus działał tym razem oryginalny dubbing. Zazwyczaj bardzo polski cenię, ale już w przypadku naszego rodzimego zwiastuna widzę, że całość mogłaby podobać mi się mniej. A szkoda, bo to naprawdę przyjemna czarna komedia, którą rozświetla uśmiech jednego z bohaterów. Zgrabnie napisana, bardzo klimatycznie narysowana - tylko oglądać. Oczywiście to kolejny przykład animacji dla raczej starszych odbiorców.

Nie będę w tym przypadku mydlić Wam oczu - ta animacja trochę odstaje od reszty z listy. Moim zdaniem dzieciaki będą się na niej bawić równie dobrze, a wszystko za sprawą stworzenia o największej słodyczy na świecie - Totoro. W Japonii ta bajka zyskała ogromną popularność, dlatego i wielkiego pluszowego zwierzaka można spotkać w licznych sklepach z zabawkami, a jego wizerunek widnieje nawet na logo osławionego Studia Ghibli. Niemniej, sama obejrzałam ją mając sporo lat na karku, a nie przeszkodziło mi to zakochać się w niej bez pamięci. Pięknie nakreślone relacje w rodzinie, przywiązanie do drugiej osoby - proste prawdy, które w tym filmie zyskują magiczną moc. Polecam!

Sekrety morza to kolejna animacja z listy, która zyskała ogromną popularność. I tak, kolejny raz dzieci mogą zobaczyć, ale uważam, że docenią ją bardziej osoby dorosłe. Cudownie przedstawione zostały mniej znane współcześnie mitologie i wiary - mamy tutaj masę najdziwniejszych stworzeń żyjących gdzieś na pograniczu świata realnego z fantastycznym, od uśmiechniętych fok, przez ludzi-kamieni, po wiedźmy z armią sów na zawołanie. A najważniejsze, że reżyser miał idealne wyczucie, przez co animacja łapie za serce, rozczula, powoduje uśmiech, a przede wszystkim podziw. Bo tutaj gama kolorystyczna, ujęcia, wyobraźnia w połączeniu z genialną ścieżką dźwiękową tworzą po prostu magię. Koniecznie zobaczcie, a ja będę polować na wcześniejszą animację reżysera, Sekret księgi z Kells.

Dobra, to nie jest do końca animacja, ale moim zdaniem Kongres zasługuje na miejsce w tej liście. To takie nowatorskie połączenie filmu z animacją - część została więc nagrana, a część dorysowana. Wszystko oczywiście na potrzeby oddania zawiłej i futurystycznej fabuły, której autorem jest Stanisław Lem! Już samo to powinno zachęcić nas do obejrzenia tego tytułu. Na dodatek główną rolę gra Robin Wright, która jest tutaj cudowna. Muszę przyznać, że całość mnie trochę skołowała i zostawiła z mętlikiem w głowie - były momenty mocne i trochę przeciągnięte. Warto jednak sprawdzić na własnej skórze.


Na liście nie zmieściło się wiele pozycji, nadmienię chociażby inne anime (Opowieści z Ziemiomorza, Tajemniczy świat Arriety, Księżniczka Mononoke, Wilcze dzieci, Spirited Away, 5 centymetrów na sekundę) i takie cudeńka jak Chico i Rita, 9, Koralina, Miasteczko Halloween, W głowie się nie mieści, Gnijąca Panna Młoda. Wszystkie polecam nadrobić. 
Chętnie się dowiem czy Wy też znacie takie animacje, które dorosłemu mogłyby się spodobać nawet bardziej niż młodszym widzom. Czekam na propozycje!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka