*Cinder*
Marissa Meyer
*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Cinder
*Gatunek:* dziecięca, młodzieżowa
*Forma:* powieść
*Cykl:* część #1 Sagi Księżycowej
*Rok pierwszego wydania:* 2012
*Liczba stron:* (w moim wydaniu) 440
*Wydawnictwo:* Egmont
"36,28 procent. W takim stopniu nie była człowiekiem."
*Krótko o fabule:*
"Minęło wiele lat od katastrofalnej w skutkach IV wojny światowej, ale mieszkańcy Ziemi wciąż są zagrożeni. Przetaczający się po nieboskłonie księżyc, nazywany tutaj Luną, zamieszkują osobnicy, którzy potrafią wpływać na wolę innych, a na ich czele stoi przerażająca królowa Levana.
"Minęło wiele lat od katastrofalnej w skutkach IV wojny światowej, ale mieszkańcy Ziemi wciąż są zagrożeni. Przetaczający się po nieboskłonie księżyc, nazywany tutaj Luną, zamieszkują osobnicy, którzy potrafią wpływać na wolę innych, a na ich czele stoi przerażająca królowa Levana.
Cinder jest cyborgiem i nie pamięta nic sprzed operacji, podczas której w jej organizm wmontowano części robota. Dziewczyna pracuje jako mechanik na targowisku i znajduje się pod opieką prawną macochy - Adri. Pewnego dnia, w jej zakładzie zjawia się książę Wspólnoty Wschodniej i zostawia jej zadanie do wykonania. Jak potoczą się losy Cinder i jakie to będzie miało skutki dla całego świata?"
*Moja ocena:*
Po pierwsze - zerknęłam właśnie na opis wydawcy. NIE CZYTAJCIE TEGO. Matko, cały ten opis to jeden wielki spoiler, który zdradza nawet tajemnice, które zostają odkryte dosłownie na ostatnich stronach książki. Tragedia.*Moja ocena:*
Autorką Cinder jest Marissa Meyer. Przed rozpoczęciem pracy nad Sagą Księżycową napisała książkę, a dokładniej fan fiction na podstawie Czarodziejek z Księżyca. Jak sama o tym mówi, ta pozycja wiele ją nauczyła, m.in. jak przyjmować krytykę. Jej kolejnym projektem stał się ten cykl. Każda z książek w tetralogii oparta jest na znanej nam z dzieciństwa bajce. I tak kolejno, Cinder to nic innego jak Kopciuszek, Scarlet - Czerwony Kapturek, Cress - Roszpunka i Winter - Królewna Śnieżka.
Początkowo oczywiście miałam obawy. Przeczytałam Szklany tron i wiem w którą stronę może pójść taka inspiracja bajką. Postać z jednej strony jest delikatnym i dziewczęcym Kopciuszkiem, a z drugiej bezwzględną zabójczynią. I finalnie kreacja bohaterki siada, bo otrzymujemy dwa charaktery w jednym. Okazało się jednak, że można się inspirować historią, ale dołożyć do tego tak wiele elementów zaczerpniętych z własnej wyobraźni, że czytelnik skupia się jedynie na opowieści, a nie na inspiracji.
Świat przedstawiony w książce to Pekin przyszłości. Po ulicach zamiast samochodów jeżdżą awiary, każdy obywatel ma swój chip osobowości, w pracach domowych pomagają ludziom roboty. Do tego nad Ziemianami ciąży choroba - letumosis, która rozprzestrzenia się w błyskawicznym tempie, zabierając ze sobą żniwo w postaci ludzi w różnym wieku, z różnych warstw społecznych. Muszę przyznać, że autorka opisała świat bardzo przejrzyście, chociaż trochę brakowało mi większej ilości opisów otoczenia. Mimo to, naprawdę możemy wyczuć jak wygląda życie mieszkańców w przyszłości, za co należy się ogromny plus.
Za bohaterów to już należą się brawa. To zazwyczaj jest temat, który najbardziej kuleje w młodzieżowej literaturze fantasy/s-fi. Tutaj mamy tytułową Cinder, której charakter jest spójny od pierwszej do ostatniej strony. Kreując główną bohaterkę na silną osobowość autorka zrezygnowała z westchnień, zemdleń i innych zachowań, które często w tym gatunku możemy zauważyć. Cinder to mechanik-cyborg, zdaje sobie sprawę, że jest wyrzutkiem społeczeństwa i marzy jedynie o tym, żeby się wyrwać. I nie biadoli wciąż nad swoim losem tylko myśli nad sposobem ucieczki i stara się wdrożyć go w życie. Może też brak kanalików łzowych pomógł w wykreowaniu silnej osobowości? Na pewno nie zaszkodził!
Cała gama postaci pobocznych również zadowala. Macocha jest oschła, ale potrafimy zrozumieć dlaczego tak bardzo nienawidzi Cinder. Pearl to nastolatka, na której zachowanie duży wpływ ma matka - Adri. Książę Kai (ach, ten książę!) to młodzieniec, który mimo wieku zdaje sobie sprawę z obowiązków na nim ciążących, ale wciąż pozostaje szarmanckim chłopakiem, pełnym dobrych manier w stosunku do innych. I oczywiście zdarza mu się popełniać błędy, jak to w życiu bywa. Podoba mi się też postać królowej Levany, bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu jej historii.
Jeśli obawiacie się sztampowego wątku miłosnego - przestańcie. Po pierwsze nie znajdziecie tutaj typowego trójkąta miłosnego. To było niczym miód na moje serce, mogłam czytać o przygodach dwójki bohaterów i o tym, jak powoli docierali się między sobą, bez zbędnych uniesień i zachwytów nad swoją urodą. Cinder to osoba praktyczna, która długo broniła się przed swoimi uczuciami, dlatego sam wątek nie zajmuje wiele miejsca w książce. No, może pod koniec jest go więcej, ale wtedy tyle się dzieje, że można na to przymknąć oko.
Fabularnie jest naprawdę ciekawie. Przyznam, że na początku nie wciągnęłam się w historię, ale mogło mieć na to wpływ moje nastawienie. Bo raczej od pierwszych rozdziałów dzieje się dużo, jednak ja całą sobą byłam w Pekinie dopiero gdzieś od środka powieści. Oczywiście, nie znaczy to, że początek był nudny, po prostu im dalej tym bardziej zachwycałam się tą pozycją.
Mam nadzieję, że wyłapaliście w tej recenzji kilka małych wad, które widzę w Cinder. Można do nich dodać również ogólną przewidywalność powieści, ale wśród tak wielu zaskakujących detali nie ma co na to zwracać uwagi.
Podsumowując, Cinder to jedna z lepszych młodzieżówek w klimacie fantasy/s-fi, jaką czytałam. Autorka, swoją drogą fanka nie tylko Czarodziejek z Księżyca, ale i Gwiezdnych Wojen, stworzyła oryginalną historię opierając się na znanych schematach, za co należą się ukłony. Przyznam, że nie mogę doczekać się kiedy sięgnę po kolejny tom. Niestety w Polsce na Scarlet przygoda z tą sagą się kończy. Nie wiem dlaczego wydawnictwo nie zdecydowało się na jej kontynuowanie, ale na pewno nie przeszkodzi mi to w zapoznaniu się z resztą w języku oryginalnym.
Mam nadzieję, że nie dziecinnieje skoro książka opisana jako "dziecięca/młodzieżowa" tak mi się spodobała ;) A Wy, znacie Cinder? Koniecznie napiszcie czy zgadzacie się z moim zdaniem.
źródła obrazków - pinterest, deviantart
Znam i jak dla mnie była to książka zwyczajna, schematyczna i przewidywalna... Ale ja się już naprawdę dużo naczytałam takich książek, więc może dlatego. :)
OdpowiedzUsuńTaaaaaak, dużo dobra słyszałam o tej, jak i kolejnych tomach, więc zaczynam polowanie! <3 I uff, brak trójkąta, wreszcie.
OdpowiedzUsuńMam tak samo z młodzieżówkami, nie jesteś sama :D Ja wreszcie muszę złapać za Sagę Księżycową, bo naprawdę zapowiada się świetnie :) Boli mnie tylko fakt, że wydawnictwo poprzestało na dwóch tomach, a chciałabym skompletować tą serię na półce Chyba będę musiała sięgnąć po angielskie wydanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło! :)
Nie uważam, żeby czytanie młodzieżówek było kwestią zdziecinnienia. Może dlatego, że sama mam etapy namiętnego ich czytania. A Kopciuszek w futurystycznym Tokio - zapowiada się mega :)
OdpowiedzUsuńSlyszalam o Cinder, a po Twojej recenzji naprawde bardzo chce ja przeczytac, ale troche hamuje mnie to, ze w Polsce nie wydano wszystkich czesci... :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com
Bardzo mam ochotę sięgnąć po tę książkę! Nawet nie chodzi o moją miłość do baśni o Kopciuszku, ale o sam fakt stworzenia tak oryginalnej jej wersji, w tak odmiennym świecie ^^ Twoja recenzja zdecydowanie nakłoniła mnie do poszperania w księgarniach :D
OdpowiedzUsuńLimoBooks :)
Brzmi naprawdę ciekawie :D Lubię mocne bohaterki, o kimś z silnym charakterem zdecydowanie przyjemniej się czyta :) Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć "Cinder" w bibliotece, ponieważ po Twojej recenzji aż chce się czytać! :)
OdpowiedzUsuńCzytam, czytam i cały czas myślę, że to recenzja Scarlet. Jak bardzo jestem zjebem, że dopiero pod koniec się zorientowałam. XD
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie ta seria. Muszę pamiętać, żeby nigdy nie czytać opisu od wydawcy, bo nie lubię spoilerów :D
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę! "Scarlet" jest nieco słabsza, jednak "Cinder" szybko podbiła moje serce. Żałuję tylko, że wydawnictwo nie myśli o wydaniu kontynuacji. Idę się popłakać nad tym faktem!
OdpowiedzUsuńNiestety w "Scarlet" pojawia się już zalążek trójkąta miłosnego, mam jednak nadzieję, że autorka nie poszła w tę stronę w kontynuacjach. Po przeczytaniu dwóch pierwszych tomów sagi jestem absolutnie zauroczona i niebawem zamówię sobie kolejne w języku angielskim, skoro nie dane nam doczekać się polskiego wydania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kalorka czyta
Zabieram się za książki Meyer, zabieram i zabrać nie mogę :) A to podobno taki hit... Nadrobię sobie anglojęzyczne wydania, bo z tego co wiem, to wydawnictwo porzuciło serię w połowie drogi.
OdpowiedzUsuńChciałam przeczytać Cinder, ale zawsze było "coś"! Teraz się zmobilizuję i dodam ją na moją listę Świąteczną (która swoją droga jest już całkiem spora ;P). Szkoda tylko, że w naszym kraju wydali 2? 3 części? Dokładnie nie wiem, ale coś koło tego. Miłego weekendu wszystkim :*
OdpowiedzUsuńTeż tak mam z młodzieżówkami. Mówię sobie, ta będzie ostatnią, a potem sięgam po kolejną serię ;) Ostatnio zabrałam się za "Throne of glass" i jestem nią pozytywnie zaskoczona. A "Cinder" nie czytałam, ale pozytywne recenzje tej książki plus teraz ten wielki szum w internetach z okazji wydania "Winter" sprawia, że coraz bardziej mam ochotę w końcu przeczytać tę serię :)
OdpowiedzUsuń! :D
OdpowiedzUsuńKocham "Sagę księżycową" całym sercem - chociaż faktycznie trochę brakuje mi czasem głębszych opisów świata, a "Cinder" rzeczywiście jest przewidywalna. To wielkie "bum" z zakończenia można spokojnie przewidzieć już tak w połowie... Ale już wtedy, przy czytaniu "Cinder", nie bardzo mi to przeszkadzało. Teraz czytam "Winter" i jestem po prostu zachwycona. Właśnie, też uważam, że Meyer należą się brawa za kreacje postaci - jeszcze lepiej to widać później, bo pojawia się coraz więcej głównych bohaterów. I oni wszyscy są pełni życia, autentyczni, każdy jest przy tym zupełnie różny. I nie, żadnych trójkącików, za to kilka uroczych wątków miłosnych, z których każdy jest poprowadzony inaczej, zgodnie z dynamiką postaci.
A Cinder jest taka wspaniała, bo ona, mimo dużej siły, ma w sobie też jakąś ujmującą delikatność, niepewność. Nie wiem, na ile to już widać w "Cinder", ale myślę, że to czyni ją jeszcze bardziej autentyczną ;)
Czytaj, czytaj dalej, bo według mnie ta historia robi się coraz ciekawsza, "Cinder" dopiero to wszystko rozkręca ;) Potem jest więcej bohaterów, więcej wątków, a wszystko to tak wspaniale się łączy. Bardzo szkoda, że wydawnictwo porzuciło serię, tym bardziej, że "Cinder" i "Scarlet" są baaardzo fajne, ale "Cress" jest moim zdaniem jeszcze znacznie lepsza.
Uwielbiam tę sagę! Jest świetna, oparta na klasycznych baśniach, a przeniesiona w przyszłość. Genialna jak dla mnie kombinacja. Było to naprawdę fantastyczne. :) Jedno co mnie smuci to, że Egmont nie chce wydać tej serii od początku do końca. :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://in-the-book-word.blogspot.com/
Książkę polecała mi przyjaciółka i prawdę mówiąc, chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńBo z tego co mi się wydaje, naprawdę warto po nią sięgnąć :)
Pozdrawiam i zapraszam na recenzję "Szukając Alaski"
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Cinder czytałam z rok (może dwa) temu i na początku coś nie mogłam przekonać się do tej książki - zahacza o sc-fi, a ja mam alergię na ten gatunek. Jednak jako się przekonałam i naprawdę spodobała mi się ta książka. Ale coś nie potrafię zabrać się za kontynuację :/
OdpowiedzUsuńWspaniała książka. Chcę przeczytać całą serię. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :D
OdpowiedzUsuńJa raczej nie miałam problemów z wciągnięciem się w tą historię ;) Seria jest świetna. Szkoda, że została porzucona przez wydawnictwo. Pewnie w końcu dojdzie do tego, że trzeci tom przeczytam po angielsku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhouseofreaders.blogspot.com
Jak dla mnie książka była niesamowita choć troszkę przewidywalna ale to nie zmienia faktu że ta seria jest bardzo ciekawa i właśnie jestem w trakcie czytania drugiego tomu :)
OdpowiedzUsuńMnie tam niespecjalnie interesują ograniczenia wiekowe i chętnie sięgam po młodzieżówki :) Tytuł i okładka od razu nasunęły mi skojarzenia z Kopciuszkiem, ale nie spodziewałam się akurat takiego pomysłu na fabułę. Chociaż nie jestem zbyt przekonana do gatunku sci-fi i naprawdę ciężko mi dogodzić, jeśli chodzi o taki klimat, myślę, że ta historia mogłaby mi przypaść do gustu. Cieszę się, że wątek miłosny jest dobrze przedstawiony (bo ja kocham romanse), ponadto ubóstwiam takie nawiązania do bajek, dlatego koniecznie muszę kiedyś sięgnąć po tę książkę. Szkoda, że to jedna z tych serii, których wydanie w Polsce zostało przerwane, ale myślę, że z tym sobie poradzę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
rude-pioro.blogspot.com
Cieszę się, że Ci się spodobała, bo ostatnio upolowałam ją za 10 zł :D, a miałam duży dylemat - brać/czy nie. Teraz bardzo cieszę się, że to zrobiłam!
OdpowiedzUsuńBuziaky :*
Liczę, że i mi się spodoba - mam ją na półce od dłuższego czasu i muszę się w końcu za nią zabrać :D Uwielbiam książki inspirowane baśniami... :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale powiem szczerze, że zachęciłaś mnie swoją recenzją. Przede wszystkim dlatego, że jeśli już bohaterowie są dobrze wykreowani, to dla mnie spory sukces. Kiedy akurat oni zaczynają irytować, to cała książka traci na wartości. Jako, że lubię od czasu do czasu sięgnąć po młodzieżówkę, to może zaszaleję i przeczytam ten tytuł, mimo tego połączenia z fantasy/science-fiction. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Nie czytałam tej książki, ale chetnię to zmienią. Zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńPamiętam "Czarodziejkę z księżyca" to cudowna manga! Pozwalamy sobie napisać do Pani, jako osoby doceniającej wartość książek. Zapraszamy do zainteresowania się akcją "Darmowe książki dla Blogerek" : http://wymownia.pl/darmowe-ebooki-dla-blogerek/