niedziela, 10 sierpnia 2025

Nowe Horyzonty 2025 – podsumowanie

W tym roku Nowe Horyzonty obchodziły 25-lecie, a w programie znalazło się wyjątkowo dużo ciekawych propozycji. Postanowiłam zrezygnować z głośnych filmów, które zapewne trafią do kin (takich jak To był zwykły przypadek czy Tajny agent). Teraz trochę tego żałuję – bo jednak oglądanie takich filmów na festiwalu to zupełnie inne doświadczenie.

Z obejrzanych przeze mnie tytułów udało mi się wyłonić pięciu faworytów. Zaczynajmy!

Poeta

W mojej ścisłej trójce najlepszych znalazł się film Poeta – niepozorna, kolumbijska produkcja o mężczyźnie, który w młodości wydał obiecujący tomik poezji. Od tamtej pory, w wolnych chwilach użala się nad sobą, próbuje odzyskać źle zainwestowane pieniądze i topi smutki w alkoholu. Nowa praca nauczyciela staje się dla niego szansą na poznanie utalentowanej uczennicy, której postanawia pomóc w rozwoju artystycznym. 

Dzięki montażowi i zdjęciom film często bywa zabawny, choć fabularnie nie jest komedią. Sytuacje, w których znajduje się bohater są trochę abstrakcyjne, ale nie są przesadzone – wszystko logicznie się spina. Reżyser zachowuje czułość wobec postaci, dzięki czemu relacje między nimi są autentyczne i angażujące. Nieważne czy opowiada akurat o ojcu i córce, poecie i uczennicy, czy kolegom po fachu – to zawsze jest szczere. Gdy dochodzimy do kulminacyjnych momentów wystarczy jedno wymowne spojrzenie między bohaterami, żeby wywołać w nas wzruszenie. Mocno polecam, mam nadzieję, że pojawi się u nas kinach!

Poezja

Kolejny zachwyt to Poezja z retrospektywy Lee Chang-donga. Historia starszej kobiety wychowującej wnuka, dorabiającej jako opiekunka osoby po udarze. Pewnego dnia zapisuje się na kurs poezji i próbuje napisać swój pierwszy wiersz. Temat twórczy przeplata się z wątkiem tajemniczego samobójstwa dziewczyny z klasy jej wnuka.

Płakałam już po trzydziestej minucie i łzy towarzyszyły mi przez resztę seansu. Duża w tym zasługa głównej aktorki — ciepłej, pełnej klasy kobiety, która szuka piękna w życiu, nawet gdy codzienność bywa brutalna. W zderzeniu z okrutną rzeczywistością jej postać zdaje się jeszcze bardziej krucha i niewinna. Reżyser pokazuje ją jako osobę wrażliwą, ale też sprawczą, co nadaje finałowi wyjątkowej mocy. Obejrzałam tylko dwa filmy z retrospektywy Lee Chang-donga, ale zaskakujące jest to, jak różne tematy porusza reżyser i jak zręcznie prowadzi swoje historie. 

Zbliżenie

To film, o którym przed seansem wiedziałam tylko tyle, że ma świetne oceny. Zaczyna się od sceny, w której dziennikarz trafia na miejsce nietypowej zbrodni. Ktoś podawał się za słynnego reżysera i oszukiwał ludzi. Potem dowiadujemy się, że wydarzenia są prawdziwe, a na ekranie występują ich autentyczni uczestnicy, odtwarzając sceny z przeszłości. Zatem osoby zaangażowane zgodziły się dograć sceny, które doprowadziły do konfliktu. 

Reżyser otrzymał pozwolenie na nagrywanie procesu oskarżonego, co pozwoliło połączyć dokument z fabułą w unikalny sposób. Zaskakuje fakt, że wszystkie osoby biorące udział w procesie zgodziły się na wzięcie udziału w filmie. To pokazuje, jaką magię wyzwala kino, jaką siłę ma sztuka. Pięknie wybrzmiewa też marzenie o byciu przez chwilę kimś innym, kimś, kogo ludzie podziwiają. Bardzo szczere kino.

Left-handed girl

Słodko-gorzka opowieść rozgrywająca się na tętniącym życiem tajwańskim targu. W scenariuszu maczał palce Sean Baker, co czuć w ogromnych pokładach empatii do bohaterów żyjących na marginesie społeczeństwa. Film potrafi rozczulić, ale też wciąga w dynamiczne, barwne środowisko. Pod koniec zahacza o telenowelowe tony, jednak rozmyte zdjęcia i zgrabny montaż sprawiają, że to rozwinięcie historii nie przeszkadza. Młoda aktorka przeurocza. 

Niewygodna prawda

Tak jak bohaterka Left-handed girl to pełna uroku dziewczynka, tak główna postać z Niewygodnej prawdy jest na zupełnie drugim biegunie. Kobieta ma dwa stany: na skraju wybuchu gniewu albo w jego trakcie. Marianne Jean-Baptiste daje popis aktorstwa, nadając tej postaci głębi i wielowymiarowości. Film jest kameralny, z teatralnym klimatem, oparty na relacjach między kilkoma bohaterami. Nie wszystko zostaje wyjaśnione, ale oglądanie starć aktorskich to czysta przyjemność.

I jeszcze kilka perełek

Świetny był dramat Płomienie Lee Chang-donga – opowieść o różnicach klasowych, która z czasem przeradza się w wciągający kryminał. Zdjęcia w tym filmie to mistrzostwo świata, zabawa światłem działa cuda. Ciekawy jest też zdobywca Srebrnego Niedźwiedzia na Berlinale, Błękitny szlak. To dystopia o siedemdziesięcioletniej kobiecie walczącej o wolność w świecie, w którym prawo nakazuje jej życie w kolonii dla seniorów. Owoce opuncji początkowo zapowiadały romans w indyjskiej scenerii, ale zaskoczyły mnie pięknym, czułym obrazem tradycji żałobnych i queerową wrażliwością. Niesamowite, że w kraju żyjącym Bollywood powstał tak realistyczny, czuły film. Był też nowy film Sang-soo Honga – twórcy totalnego, który sam reżyseruje, pisze, montuje i kręci. Zew natury opowiada historię pierwszego spotkania chłopaka z rodzicami dziewczyny. Oglądanie tego wydarzenia jest równocześnie pięknie niezręczne, ale też fascynujące. Na koniec Wróbel w kominie – esencja „nowohoryzontowego” kina. Napięcie, poczucie, że „zaraz coś się wydarzy”, a gdy już wybucha, dostajemy surrealistyczne sceny, techno i wolność interpretacji. Od teraz zawsze będę sprawdzać czy kot nie utknął w pralce.

Kolejny raz Nowe Horyzonty okazały się strzałem w dziesiątkę. Warto śledzić premiery tych filmów w kinach i szukać starszych tytułów na VOD (Mam też nadzieję, że retrospektywa Lee Chang-donga trafi jeszcze do internetu, żebym mogła nadrobić resztę jego dzieł.)


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka