Tytuł oryginalny: El Artista y la modelo
Reżyseria: Fernando Trueba
Scenariusz: Jean-Claude Carriere, Fernando Trueba
W głównych rolach: Jean Rochefort, Aida Folch, Claudia Cardinale
Produkcja: Francja, Hiszpania
"To kobiece ciało. Ale tym razem to nie to samo. Chcę, żeby ta kobieta była jak skała. Jak roślina wyrosła z ziemi. Jak drzewo. Jak morze. Chcę, żeby była częścią natury. Szukałem tego przez całe życie. "
Modne jest ostatnio robienie filmów
czarno-białych. Po fali nagród francuskiego "Artysty", coraz więcej
twórców decyduje się nakręcić film w podobnej konwencji. Nie widziałam wielu z
nich ("Ida", "Papusza" jeszcze przede mną), ale jak dotąd
nie miałam obiekcji. Jeżeli ma to wpłynąć na odbiór filmu, to proszę bardzo. W
"Artyście i modelce" niestety efekt ten jest zbędny. Wolałabym trochę
przypalone kolory, niż te smutne czarno-białe obrazy.
Poznajemy historię francuskiego
rzeźbiarza (Jean Rochefort), który mieszka wraz z
żoną (Claudia Cardinale) oraz gospodynią w małej
miejscowości. Nieważna jest dla niego tocząca się wojna, on pozostaje zamknięty
w swoim świecie szukając inspiracji. Okazuje się, że ta przybywa pewnego dnia
do jego stołu, zaproszona przez panią domu. Dziewczyna (Aida
Folch) zgadza się na pozowanie nago artyście, za dach nad głową i trochę
pieniędzy.
Film ma specyficzne tempo. Wszystko
powoli się toczy, widzimy wiele ujęć prób odzwierciedlenia modelki na papierze,
a następnie w rzeźbie. Reżyser pokazuje nam jak trudno artyście zadowolić swoje
ambicje. Mimo że każde z dzieł jest "ładne", to żadne nie jest tym
dziełem, którym rzeźbiarz Cros chciał podzielić się z światem. W dodatku biorąc
pod uwagę wiek artysty, trudno mu nie dopingować w jego dziele. Coraz ciężej
odbieramy każdy kolejny dzień zmagań. Rozumiem, że było to założeniem twórców
filmu, niestety w efekcie zaczyna nas nudzić brak postępów w pracy.
Wątki poboczne są bardzo lekko
zarysowane. Na chwilę pojawia się grupka ciekawskich dzieci, partyzant, któremu
Merce chce pomóc, Niemiec zainteresowany poczynaniami Crosa. Niestety wszystkie
są szybkimi wtrąceniami, z których mało co wynika.
Aktorsko nie mam czego zarzucić. Każdy
chciał być postacią ze scenariusza i to się udało. Rochefort
ze skupieniem skupia się na każdym artystycznym zadaniu, jest obserwatorem
świata wokół. Aida olśniewa urodą, bez upiększaczy jest po prostu naturalną
pięknością, idealną do roli modelki. Claudia Cardinale wnosi trochę energii do
całego obrazka, ale nawet ona nie pomogła przezwyciężyć wielu momentów nudy.
Zdjęcia w
porządku, niektóre ujęcia bardzo ładne, ale po takiej tematyce spodziewałam się
czegoś co zmiotłoby mnie z krzesła. Brak muzyki też mnie w tym przypadku zabolał.
Dla usprawiedliwienia: kilka scen
naprawdę świetnych. Uwielbiam rozmowę na temat dzieła Rembranta, wzrok Crosa
patrzącego na końcową wersję rzeźby.
Wydaje mi się, że artyści znajdą tutaj
coś dla siebie. Oceniając z mojej perspektywy film jest średni, czyli 5/10.
Widzieliście go? Co o nim myślicie?
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz