Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ksiażka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ksiażka. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 lipca 2019

Wilkodłak kontra wąpierz - „Żertwa” Anna Sokalska


*Żertwa*
Anna Sokalska

*Język oryginalny:* polski
*Gatunek:* fantastyka
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2019
*Liczba stron:* 347
*Wydawnictwo:* Lira
Licha w to nie mieszaj. Jeszcze usłyszy i wszystko zepsuje.
*Krótko o fabule:*
We Wrocławiu zaczynają dziać się rzeczy niesamowite. Gwiazdy układają się w złą wróżbę, a wkrótce mają zostać złożone kolejne ofiary – żertwy. Prokurator Dębska i komisarz Majka podejrzewają sprawstwo handlarzy organami, lecz Anastazja Omyk oskarża wyznawców słowiańskiego bożka. Czy za zabójstwami stoją nadprzyrodzone istoty, czy członkowie przestępczej sekty umiejętnie posługujący się specyficznym szyfrem?
- opis wydawcy 

*Moja ocena:*
Dość niedawno pojawiła się wiadomość, że na rynek czytelniczy wkracza nowa seria - Opowieści z Wieloświata autorstwa Anny Sokalskiej. Na początku tego roku pojawił się pierwszy tom, a zaledwie po kilku miesiącach możemy już przeczytać część drugą. Ekspresowe tempo przy tworzeniu serii zawsze działa na plus, bo zanim zdążymy zapomnieć o bohaterach to już możemy powrócić do ich świata. Tylko że w przypadku tej książki powrócimy jedynie do Wieloświata, ale nie do znanych z Wiedźmy postaci.

Niestety, miałam z tym trochę problem. Pierwszy tom był dobrą młodzieżówką, ale podchodziłam do niego jak do pierwszego kroku w stronę tworzenia serii. Dobry pomysł na połączenie naszego świata z tym, który znajduje się za zasłoną zapowiadał wiele możliwości na progres fabularny. Liczyłam także, że w drugiej części dostaniemy rozwinięcie znanych postaci, z których niektóre polubiłam bardziej, inne mniej, ale wszystkie już dobrze poznałam. Tymczasem autorka zdecydowała się na całkiem nową historię, która rozgrywa się w tym samym uniwersum, ale w innym czasie, z nowymi bohaterami i fabułą.

Kończąc lekturę miałam wrażenie, że Żertwa momentami bardziej przypomina zbiór opowiadań niż powieść. Chodzi o to, że autorka zdecydowała się pomieszać różne formy i wmontować je w główną linię fabularną. Znajdziemy tutaj przykładowo długi fragment protokołu z przesłuchania czy historię wilkołaka spisaną jako wiersz. Autorka radzi sobie z tymi oryginalnymi formami dobrze, pokazuje swoje zdolności, które w tych momentach możemy docenić. Problem jest taki, że czytelnika wybija to z głównej fabuły i zamiast skupiać się na bohaterach i ich celach to zagłębia się w te dodatkowe historie. Także budował się główny wątek, po czym gdzieś przez jedną czwartą książki czytaliśmy o przeszłych wydarzeniach, żeby później powrócić do meritum - tylko, że przez ten czas oderwania zdążyliśmy zapomnieć o głównym wątku i przestać przejmować się jego rozwinięciem.

Weles, źródło
Największym plusem wciąż pozostaje ta część fantastyczna. Szczególnie, że autorka czuje się swobodnie wśród słowiańskich bóstw i zręcznie wplata je w swoją historię. W Żertwie w sporym stopniu czułam podobieństwa do serii Kwiatu Paproci Katarzyny Bereniki Miszczuk. Będziemy mieli okazję usłyszeć między innymi o Welesie, Perunie, ale także o dobrze znanych postaciach: wilkodłakach i wąpierzach. Najbardziej podobało mi się wprowadzenie do historii dwóch Biesów i Baby Jagi. Problemem jest jednak rozwój tych poszczególnych bohaterów. Jest ich dość sporo, a do tego dochodzą śmiertelnicy, czyli detektyw Majka i główna (raczej w zamierzeniu) postać, Anastazja. Chodzi o to, że dostaniemy opowieść z przeszłości wielu z nich, co jednak nie sprawi, że tak naprawdę poznamy tych bohaterów. Tak, wiemy co się z nimi kiedyś działo, ale dostaniemy tylko kilka scen dla każdego z teraźniejszości, więc nie mamy możliwości bardziej bądź mniej ich polubić.

Żertwę możecie czytać jako osobną historię. Związana jest z poprzedniczką światem przedstawionym i obecnością słowiańskich bóstw w fabule, ale poza tym to dwie różne książki. Jeżeli miałabym którąś polecić to skłaniałabym się ku Wiedźmie. Żertwa spodoba się osobom, które lubią szukać odniesień do słowiańskich wierzeń (tutaj jest ich naprawdę sporo) i tym, którzy lubią liczne zabawy formą. Dodatkowo warto zaznaczyć, że sam pomysł ze śledztwem, pracą nad zbrodniami powiązanymi z obrzędami słowiańskimi był świetny. Momenty, w których detektywi głowią się nad rozwiązaniem, próbując połączyć poszczególne klocki należały do najmocniejszych. To w połączeniu z wrocławskim urban fantasy stworzyłoby świetne podłoże, jednak decyzja o wplataniu licznych odniesień z przeszłości w tym przypadku zadziałała na niekorzyść. Co do bohaterów pierwszej części - podobno połączą siły z postaciami Żertwy w trzecim tomie, Kuglarzu. Może to w nim ta historia nabierze kolorów i stworzy spójną całość? Poczekamy, zobaczymy.


Moja ocena: 5/10

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Lira

wtorek, 18 grudnia 2018

Przypadek rządzi ludzkim życiem - „Nieznośna lekkość bytu” Milan Kundera




*Nieznośna lekkość bytu*
Milan Kundera

*Język oryginalny:* czeski
*Tytuł oryginału:* Nesnesitelna lehkost byti
*Gatunek:* literatura współczesna, obyczajowa
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 1984
*Liczba stron:* 384
*Wydawnictwo:* W.A.B
Życie ludzkie dzieje się tylko raz i dlatego nigdy nie będziemy mogli stwierdzić, która z naszych decyzji była słuszna, a która zła, ponieważ w danej sytuacji mogliśmy decydować tylko jeden raz. Nie dano nam żadnego drugiego, trzeciego, czwartego życia, abyśmy mogli porównać konsekwencje różnych decyzji.
*Krótko o fabule:*
Najbardziej znana powieść Kundery, której akcja w większej części rozgrywa się w Pradze i na czeskiej wsi w latach komunizmu, dłuższy czas niewydawana oficjalnie w Czechach ze względów cenzuralnych. Filozoficzna przypowieść, w której autor rozważa między innymi wpływ historii i polityki na los jednostki, stosunek człowieka do własnej cielesności, konflikt między potrzebą wolności i zakorzenienia.
- opis wydawcy 

*Moja ocena:*
Lekkość czytania tej lektury nie zdołała ukryć ciężaru jej przekazu. Ta książka to zdecydowanie skarbnica tematów do dyskusji, gdzie między wierszami wciśnięte są nieśmiertelne motywy, które od lat ciekawią twórców. Czy nasze życie to tylko splot przypadków, które doprowadziły nas do tego miejsca, w którym jesteśmy? Czy lepiej przejść przez życie lekko i bez zobowiązań czy poświęcić się i poszukać czegoś ciężkiego, co ma prawdziwą wartość? Czy kiedyś będziemy w stanie odpowiednio zinterpretować czyny naszego partnera, domyślimy się co się za nimi kryje? Kundera rzuca nam pełno takich dyskusyjnych kwestii i pozostawia je do przemyślenia.

Autor urodził się w Czechosłowacji, jego młodzieńcze lata przypadły na czas okupacji niemieckiej, a następnie przejęcia władzy przez komunistów. Często odnosił się do wydarzeń ze swojego kraju, w sposób satyryczny przedstawił komunistyczną Czechosłowację w powieści Żart, za co trafiła na czarną listę w kraju. Przez narastające problemy Kundera w 1975 roku wyemigrował do Francji, jak wielu czeskich twórców i tam napisał resztę swoich książek. Nieznośną lekkość bytu postanowiła przetłumaczyć Agnieszka Holland, która niegdyś była studentką Kundery.

Nie dziwię się, że rodzima reżyserka zainteresowała się przekładem książki. Pomijając fakt, że to inteligenta, błyskotliwa i bawiąca się z czytelnikiem pozycja, to tło historyczne jest bardzo bliskie nam, Polakom. Przejęcie władzy przez komunistów, a następnie ukierunkowanie życia mieszkańców przez polityków, chociażby poprzez kontrolowanie kultury to dla nas dość świeża i dobrze znana historia.

źródło
Nie będę Wam jednak opowiadać jak to zachwycałam się tłem historycznym. Moim zdaniem był to idealnie wyważony wątek, ważny dla powieści i autora, ale nie wchodzący z butami na pierwszy plan. Ja akurat zostałam pod najmocniejszym wrażeniem wszelkich tematów filozoficznych. Poczynając już od tytułowego -  lekkość a ciężkość. Tylko ciężkość ma znaczenie, ma jakąś wartość, egzystowanie lekkie jest przez Kunderę nacechowane negatywnie, nasuwa to już sam tytuł, gdzie lekkość bytu jest „nieznośna”. Następnie kwestia przypadku, który prowadzi nas przez życie. Patrząc wstecz możemy powiedzieć, że to, gdzie jesteśmy ukształtowała masa zbiegów okoliczności - spotkaliśmy nauczyciela, który popchnął nas w stronę naszej przyszłości, poznaliśmy w pubie swojego partnera, a poszliśmy tam, bo odwołali koncert na który mieliśmy bilety, itd. Można powiedzieć, że całe nasze życie to wypadkowa miliona przypadków.

Bardzo podobał mi się wątek związany z artykułem, w którym Tomasz opisywał, a właściwie porównywał, życie Edypa do współczesnych polityków. Wspominał o tym, że niewiedza o złym postępowaniu nie zwalnia człowieka z poczucia winy. Nie chodzi jednak od razu o to, żeby „wydłubać sobie oczy”, bo niechcący się kogoś skrzywdziło, ale o samo przyznanie się do błędu. W otoczeniu Tomasza jednak wszyscy woleli wskazywać dalej palcem - a bo ktoś zmusił, a bo nie powiedział wszystkiego, a bo nie wytłumaczył. Żaden jednak do winy się nie poczuwał.

Kiedy uświadomiłam sobie ile cytatów z Nieznośnej lekkości bytu krąży w sieci zaczęłam się zastanawiać nad zarzutami niektórych czytelników - że książka przeintelektualizowana i pełna banałów, wciskanych na siłę. Jednak po prostu się z tym stwierdzeniem nie zgadzam. Chyba dzięki temu, że podeszłam do lektury bez przygotowania, nie wiedząc o tym, że Kundera lubi filozofować i wciskać te liczne tematy do dyskusji w treść fabuły. Przez to czytanie przynosiło mi same zaskoczenia i każda kwestia wciągała, otwierając kolejne klapki w głowie. I nie mam nic przeciwko osobom, które Nieznośną lekkością bytu się rozczarowały. To tego rodzaju sztuka, która jeżeli trafi to prosto w serce (ach, Kundera byłby „dumny” z tego kiczu!).

Świetne są tutaj wątki dwóch par bohaterów, a wszystko dzięki temu, że ich perypetie poznajemy z punktu widzenia każdej z postaci. Dzięki temu możemy być świadkami jak nieumiejętnie starają się odczytywać znaki drugiej osoby, tłumacząc sobie jej zachowanie. W głowie utkwił mi też rozdział ze słowniczkiem pojęć, zwykłych słów, takich jak „cmentarz”, które były różnie pojmowane w zależności od autopsji opisującego. Widać było, jak bardzo nasze doświadczenia wpływają na postrzeganie rzeczywistości. Nie ma tutaj słowa krytyki, po prostu najwięcej chłoniemy w wieku młodzieńczym, kiedy poznajemy otaczający nas świat i staramy się do niego ustosunkować. Im dłużej chodzimy po Ziemi tym konkretniejsze mamy poglądy na wiele spraw.

Mam wrażenie, że mogłabym jeszcze wiele pisać - o kiczu, o zwierzętach, o miłości u Kundery. Ale wolę Wam powiedzieć, żebyście po prostu dali Nieznośnej lekkości bytu szansę. Może zaskoczy Was tak jak i mnie?

Moja ocena: 9/10

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka