Gatunek: science fiction
Rok pierwszego wydania: 1969
Liczba stron: 263
Wydawnictwo: Rebis
Każdy system podobny do Wieczności, który pozwala ludziom wybierać sobie przyszłość, skończy się wyborem bezpieczeństwa i przeciętności, wykluczających zdobycie gwiazd.
Opis wydawcy
Andrew Harlan żyje w Wieczności, miejscu istniejącym poza Czasem. Elitarna organizacja Wiecznościowców wprowadza dla dobra całej ludzkości drobne, precyzyjnie zaplanowane zmiany w historii. Podczas jednej z misji Harlan poznaje Noÿs Lambent, arystokratkę z 482 Stulecia. Wbrew etyce zawodowej zakochuje się w niej. Kiedy się dowiaduje, że po następnej zmianie Noÿs może przestać istnieć, Harlan podejmuje decyzję, która może zmienić jego przeszłość i zagrozić istnieniu Wieczności.
Kolekcja Wehikuł czasu od wydawnictwa Rebis rozrosła się już do pokaźnych rozmiarów. Postanowiłam zbierać tylko te tytuły, które mnie szczególnie czymś zaintrygują. Kiedy pojawiła się zapowiedź powieści autorstwa Isaaca Asimova, wiedziałam że muszę ją przeczytać. To znany twórca science fiction, nagrodzony siedmiokrotnie nagrodą Hugo. Dla mnie przede wszystkim kojarzony z tytułem Ja, robot (tak, wszystko przez film ze Smithem), ale w świecie literackim najbardziej głośnym jego dziełem jest cykl Fundacja. Na jego podstawie powstał serial dostępny na platformie Apple TV.
Zdecydowałam się na Koniec wieczności z uwagi na to, że mam pewną dozę zaufania do serii Wehikuł czasu. Wśród wydanych w niej tytułów znalazły się takie perełki jak Kwiaty dla Algernona czy Koniec dzieciństwa. Drugim, decydującym elementem był fakt, że to jednotomowa historia. Ostatnio staram się wstrzymywać od rozpoczynania nowych serii, o ile nie jestem pewna, że będę miała czas na ich kontynuowanie.
Początek powieści wrzuca nas w sam środek świata przedstawionego i chociaż powieść jest raczej krótka, to trochę zajmie nam odnalezienie się w otoczeniu. Poznajemy nowe społeczeństwo, mocno hierarchiczne, które istnieje gdzieś zawieszone we wszechświecie, poza czasem. Jego członkowie, Wiecznościowcy, po dokładnych obliczeniach wsiadają w „windę”, podróżują przez wieki, wysiadają, dokonują Zmiany Rzeczywistości, w oparciu o badanie Maksymalnie Pożądanej Odpowiedzi, po czym wracają do Wieczności. Świat toczy się dalej po wyznaczonej przez nich trajektorii.
źródło |
Koniec wieczności to tajemnicza powieść. Przez większość czasu czytelnik nie wie czego się spodziewać, aby na koniec poznać wszystkie odpowiedzi i rozwiązania ukrytych zagadek. Przyznaję, że długo nie wiedziałam czego się złapać, postaci wydawały mi się papierowe, w opowieść żadnej z nich nie mogłam się zaangażować. Niektóre z zabiegów autora okazywały się trafne dopiero po czasie. Dobrym przykładem jest związek głównego bohatera, w którym tkwi nie wiadomo z jakiej przyczyny. Po czasie wprowadzenie tej romantycznej relacji jako siły napędowej do działania okazuje się jednak świetnym pomysłem. Po prostu Asimov nie przykładał do tego wątku większej uwagi, poruszając znacznie ważniejsze tematy.
Na pierwszy plan wysuwa się problem z wybraną, elitarną grupą, która sprawuje kontrolę nad społeczeństwem. Grupą, która działa bez wiedzy ludzkości, dokonuje wyborów w oparciu o sprecyzowane obliczenia. Intrygujący był moment, w którym coś przeskoczyło u mnie, jako u czytelnika. Początkowo myślałam, że ich działanie to nie jest zły pomysł – skoro Wiecznościowcy mają wgląd w przyszłość i widzą, że pewne działania doprowadzą przykładowo do zdetonowania bomby atomowej to mogą temu zapobiec. Jednak autor uświadamia, że czasami trzeba pozwolić na popełnienie błędów (nawet jeżeli w tym przypadku są tragiczne w skutkach). Bez nich jako społeczeństwo niczego się nie nauczymy, a to dzięki popełnionym błędom, jednostka ma szansę się rozwijać. Asimov długo zasypywał czytelnika nowymi terminami czy zadaniami wykonywanymi przez bohaterów, a dopiero kiedy nastąpił moment kulminacyjny, można zauważyć, że przez cały ten czas budował obraz, który miał dać podwaliny do rozważań po lekturze.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Rebis
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz