poniedziałek, 24 września 2018

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie - „Lincoln w Bardo” George Saunders



*Lincoln w Bardo*
George Saunders

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Lincoln in the Bardo
*Gatunek:* literatura piękna współczesna
*Forma:* powieść eksperymentalna
*Rok pierwszego wydania:* 2018
*Liczba stron:* 427
*Wydawnictwo:* Znak

"Buta sznurowanie; supła na paczce wiązanie; czyjeś usta na twoich; dłoń na twej dłoni; koniec dnia, początek dnia; wrażenie, że zawsze będziesz miał przed sobą dzień. Żegnajcie, trzeba mi teraz pożegnać to wszystko."
*Krótko o fabule:*
Trwa wojna secesyjna, śmierć codziennie zbiera swe tragiczne żniwo. Pewnego zimowego dnia zabierze też chłopca imieniem Willie, ukochanego synka prezydenta Lincolna. Żałoba rodziców przybierze różne formy. Matka zamknie się w sobie. Ojciec rozpocznie conocne wędrówki do grobowca. Rozdarty między rozpaczą po stracie syna a odpowiedzialnością za kraj i obywateli, chce trwać w złudzeniu, że dziecko wciąż jest z nim. Osieroconego rodzica obserwują zjawy, a wśród nich Willie.
- opis wydawcy


*Moja ocena:*
W pierwszej powieści mistrza krótkiej formy, George'a Saundersa, pobrzmiewa echo odwiecznego pytania: co z nami będzie po śmierci. Wielu twórców już się z nim mierzyło, a nowych pomysłów wciąż zdaje się przybywać. Głos Saundersa to oryginalne podejście do tematu z kilku powodów. Forma, treść, miejsce akcji, bohaterowie - wszystko to jest na tyle dopracowane, że autor zasłużenie został nagrodzony za książkę Lincoln w Bardo statuetką Man Booker Price w 2017 roku.

Już od pierwszych stron wiemy, że mamy do czynienia z czymś zupełnie innym - nowatorskim, ryzykownym i odważnym. Na początku dziwi sama forma. Książka nie przypomina żadnej wcześniej czytanej przeze mnie lektury. Momentami przybliża się do dramatu - każda z postaci po swojej wypowiedzi zostaje podpisana imieniem i nazwiskiem. Tylko że nie jest to dialog, a raczej wywód wewnętrzny, małe opowiadanie jednego z bohaterów, który relacjonuje nam wydarzenia ze swojej perspektywy. Są też momenty, które skupiają się na historycznej części dotyczącej Lincolna. W tych fragmentach Saunders posklejał wycinki z różnych źródeł, tworząc pełny obraz tego co miało miejsce w Białym Domu, sytuacji politycznej, a także rodzinnej prezydenta Stanów Zjednoczonych. Podziw budzi zręczność z jaką dobrane zostały te fragmenty układanki. Czyta się je jednym tchem, po prostu jako całość, nie zastanawiając się nad tym, że pochodzą z tak różnych źródeł. Wspaniałe są też momenty, w których można było poczuć mrugnięcie okiem ze strony autora - przykładowo, w rozdziale V opisywany był wieczór balu w Białym Domu, a posklejane wycinki dotyczą sytuacji na niebie nad prezydenckim dachem. Księżyc, główny bohater rozdziału, został opisany przez każdego zupełnie inaczej, od „owej nocy księżyc był w pełni [...]” po „noc była bezksiężycowa, a niebo zasnuwały gęste chmury”. Widzimy więc, że trudno w tej sytuacji o obiektywną prawdę, a każde wspomnienie dotyczące Lincolna jest nacechowane pozytywnie bądź negatywnie w zależności od tego, jaki stosunek miał do niego autor wypowiedzi. Saunders więc zaznacza, że jesteśmy ludźmi, którzy oceniają innych według własnych zasad i nie powinniśmy brać czyichś słów na temat kogoś za pewnik.
źródło
Przyznaję, że w pierwszej chwili nie miałam pojęcia czym jest tytułowe „Bardo”. Oczywiście, po lekturze staje się to jasne, chociaż wydaje mi się, że warto wiedzieć to przed czytaniem. Nazwa wzięła się z języka tybetańskiego, w buddyzmie znaczy to w dosłownym tłumaczeniu „stan pośredni”. Nasi bohaterowie znajdują się więc w tytułowym Bardo, co w przypadku tej książki oznacza stan przejściowy pomiędzy śmiercią a „ruszeniem w dalszą drogę”.

Historia jest zatem dość fantastyczna - bohaterami jest zgraja duchów, którzy nie potrafią pogodzić się ze swoim stanem, wręcz odmawiają wiary w to, że nie żyją. Nazywają siebie chorymi, którzy chwilowo spędzają czas w tym przedziwnym miejscu, ale jak tylko wyzdrowieją to wrócą do swojego życia. Wszyscy wypierają ze swoich myśli prawdę i raczą siebie nawzajem bajkami, które napełniają ich nadzieją. Sytuacja ulega zmianie, kiedy dołącza do nich młody Willie Lincoln. Otóż, zazwyczaj dzieci niemal natychmiast ruszają dalej, nie zagrzewając miejsca w bardo. Inaczej jest z Williem, którego zatrzymuje na dłużej żałoba jego ojca, prezydenta Lincolna, który nie może się pogodzić ze śmiercią syna i prosi go, żeby na niego poczekał. Trójka naszych przewodników po tym tajemniczym cmentarzysku, Hans Vollman, Roger Bevins oraz wielebny Thomas, postanowią pomóc chłopcu w przejściu dalej, co kończy się małą rewolucją.

Fenomen tej książki leży dla mnie przede wszystkim w mistrzowskim operowaniu słowem. Dzięki temu, że Saunders dał każdej z naszych postaci głos, który uwydatnia jej wnętrze stajemy się im bliżsi, a oni wydają się bardziej realni i charakterni. Pełno tutaj błędów ortograficznych czy stylistycznych, a kiedy wypowiadają się Baronowie, to czasami trudno sobie posklejać o co im właściwie chodzi (przekleństwa zaznaczone są w sposób: „K...sko uroczy z niego drań, ale di...nie pokrętnie gada.”). Bohaterowie mają też pewne osobliwe cechy, które przypominają im o życiu na Ziemi. Dla przykładu: Hans Vollman obdarzony został w Bardo olbrzymią erekcją, ponieważ przed śmiercią nie zdążył skonsumować swojego małżeństwa z młodą żoną. Oczywiście ten mój podziw należy się w równej mierze tłumaczowi książki, Michałowi Kłobukowskiemu, który podjął się karkołomnego zadania i wyszedł z niego obronną ręką. Gratulacje dla tłumacza.

Książka Lincoln w Bardo nie zachwyci każdego. Spotkałam się z mniej pochlebnymi recenzjami, więc nie zdziwi mnie jeżeli niektórzy uznają ją za dziwną czy przekombinowaną. Warto dać jej jednak szansę. Ja zostałam kompletnie zaskoczona tym, jak szybko się ją czytało, niecierpliwie czekając co będzie dalej, jak wyciągało się wnioski z prostych historii tak wielu różnych ludzi, jak czuło się związanym z bohaterami i rozumiało się ich troski i niepewności. I muszę dodać, że przedstawienie żałoby Lincolna po śmierci jego syna zostało pokazane po mistrzowsku. Czuję, że to książka, do której będę chciała wracać i wyciągać z niej za każdym razem coś nowego.

Moja ocena: 9/10


Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka