*Zapadła dziura. Bone Gap*
Laura Ruby
*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Bone Gap
*Gatunek:* literatura młodzieżowa
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2017
*Liczba stron:* 350
*Wydawnictwo:* REBIS
- Przepraszam - wymamrotał przeprosiny ogólne za wszystko to, czym był i czym nie był, i wszystko to, czego nie potrafił odpuścić.
*Krótko o fabule:*
Wszyscy wiedzą, że Bone Gap to dziura. Dziura, w którą można wpaść. Dziura, w której można przepaść. I dlatego, kiedy nagle znika piękna Róża, nikogo to właściwie nie dziwi. Ale Finn wie, co się tak naprawdę stało. Wie, że dziewczyna została porwana przez niebezpiecznego mężczyznę, którego twarzy chłopak za nic nie może sobie przypomnieć.
- opis wydawcy
*Moja ocena:*
Każdy z nas zna mit o władcy piekieł, Hadesie, który zakochał się w pięknej Persefonie i porwał ją do Krainy Umarłych. Bone Gap to historia, nawiązująca do tego mitu. Autorka używa znanych stamtąd schematów, z których tworzy pomysł na fabułę - powierza istotną rolę otaczającej bohaterów przyrodzie, na czele z szepczącymi polami kukurydzy i serwuje całość z tajemniczym, kryminalnym wątkiem porwania. Na dodatek dorzuca ogromną łyżkę magii. Wynikiem jest ciekawa i warta poznania powieść młodzieżowa.
Laura Ruby wychowała się w New Jersey, a obecnie mieszka w okolicy Chicago. Prowadzi warsztaty, na których uczy pisania książek z gatunku fantastyki. Ma na swoim koncie dziesięć powieści, a za Bone Gap zgarnęła Nagrodę Printz.
W kwestii książek spod szyldu realizmu magicznego mogę się uważać za świeżynkę. Nie czytałam ani Marqueza ani Cortazara. Mam za sobą i uwielbiam Mistrza i Małgorzatę, ale to pewnie trochę mało, żeby nazwać się znawcą. Tak naprawdę zakochałam się w tym gatunku dzięki Jakubowi Małeckiemu. Dlatego dałam szansę powieści młodzieżowej Bone Gap (chociaż staram się ich ostatnio unikać). Przyciągnął mnie fakt, że na okładce tkwi cytat: „Realizm magiczny w najbardziej magicznym wydaniu”. I muszę przyznać, że to czysta prawda, a ja jestem z lektury zadowolona.
Należy pamiętać, że książka Bone Gap to wciąż powieść skierowana do nastolatków. Będziemy mieć więc bardziej przystępny język, młodych bohaterów, a poruszane tematy będą po prostu bliższe młodzieżowym sercom. O dziwo, nie pociągało to za sobą lawiny infantylności, którą często w tego typu książkach możemy spotkać. Autorka zgrabnie tka swoją historię, przedstawiając nam perypetie normalnych bohaterów, a później nagle zalewa nas falą magii z postaciami z innego świata. Element zaskoczenia wypada zgrabnie, a czytelnika prawdziwie wciąga historia, na tyle, że trudno odłożyć książkę na bok. Mam jednak pewien problem z tym, że realizm magiczny nie był stosowany konsekwentnie od początku do końca. Chwilami wydawało mi się, że to po prostu powieść młodzieżowa, do której dodano elementy fantastyki. Z tego też względu, powtórzę za innymi opiniami, że Bone Gap idealnie sprawdzi się jako wprowadzenie w gatunek realizmu magicznego. Z tej powieści gładko będzie można przejść w rejony trochę poważniejsze i zawierające więcej głębi w przekazie.
źródło |
Może trochę wbrew moim oczekiwaniom, najlepiej wypadła, moim zdaniem, część obyczajowa. Czytanie o braciach O'Sullivan, ich trudnej przeszłości, problemach z rodzinną komunikacją, zamykaniu się na innych i ciągłym strachu przed utratą kolejnych bliskich osób, zrobiło na mnie spore wrażenie. Trochę mniej podeszły mi wątki miłosne braci, ale to taki mój standard przy powieściach młodzieżowych. W przypadku Bone Gap były powyżej przeciętnej (szczególnie historia Finna i Petey, gdzie momentami naprawdę ich relacja przypadła mi do gustu), ale to wciąż wątki, które zawierają sporo młodzieżowych uniesień, za czym po prostu nie przepadam.
Za to kreacja samych bohaterów przedstawia się zadowalająco. Duża w tym zasługa Finna, z którym spędzamy najwięcej czasu (i dobrze). To postać, dzięki której zaangażowałam się w tę historię. Podoba mi się pomysł na pokazanie wydarzeń z jego perspektywy, szczególnie że ta jest dość oryginalna (nie chcę zdradzać za dużo, ale pomysł na to, jak on widzi świat, jest moim zdaniem bardzo udany). Oprócz niego, swoje rozdziały dostają też inni bohaterowie, tak żebyśmy mieli wgląd w przeszłość, która determinuje to co dzieje się w ich późniejszym życiu.
Ciekawostką na pewno będzie fakt, że Laura Ruby jedną z głównych postaci uczyniła Polkę - Różę. To piękne dziewczę, które wyrwało się z jednej z wielu krajowych mieścin i udało się w podróż do Stanów, gdzie w planach było odbyć wymianę studencką. Nie będę oczywiście zdradzać jak się jej losy potoczyły, jak poznała braci O'Sullivanów i jak została porwana - to wszystko znajdziecie w książce. Mogę tylko wspomnieć, że miło było przeczytać jak to lepiła z chłopakami pierogi. A niemiło było przeczytać, że pomimo odbytej podróży nie potrafi po angielsku powiedzieć „kocham Cię”, bo zamiast tego w książce widnieje „ja kochać Ciebie” (ale nie wiem czy to kwestia tłumaczenia czy oryginału, chociaż podejrzewam, że zawinił ten drugi).
Fabularnie książka ma naprawdę wiele do zaproponowania. Pojawia się tutaj tajemnicze porwanie, które jest osią fabularną całości. Nie jest to jednak typowy wątek kryminalny, ponieważ miejsce śledztwa zajmują raczej przeżycia emocjonalne bohaterów. Następnie te liczne wstawki z przeszłości poszczególnych bohaterów, czyli taka młodzieżowa obyczajówka. Oczywiście będzie też miejsce na wspomniane wcześniej wątki miłosne. I magię, która w tym wydaniu jest naprawdę osobliwa. Moim zdaniem nawet trochę za bardzo - osobiście samo zakończenie nie wywarło na mnie wrażenia, ze względu na jego podane na tacy przesłanie, z magią niczym w bajkach dla dzieci. A może po ciekawym rozwoju akcji po prostu nie byłam przygotowana na taki finał?
Jednak przede wszystkim Bone Gap to historia o akceptacji i miłości, ukazująca, że liczy się wnętrze człowieka, a nie jego fizjonomia. Autorka przekazuje nam tę znaną prawdę, zarazem pokazując, że społeczeństwo wciąż nie potrafi przyjąć jej do zrozumienia. Poznamy więc bohaterów, którzy będą prawdziwie widzieli innych, a nie jedynie na nich patrzyli, ale też takich, którzy przykleją innym łatkę piękności bądź brzyduli. Zobaczymy jak działa małomiasteczkowa społeczność, w której plotki rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, a ludzie chętnie przyjmują zdanie innych jako swoje własne. I co najważniejsze, poznamy osoby, które wyłamują się z tego stereotypu, widzą ludzi naprawdę i płyną pod prąd. Może jest im trochę trudniej niż reszcie, ale finalnie mogą zatriumfować i być z siebie dumni. A to ładna lekcja na przyszłość.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz