Tennessee Williams
*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* The Glass Menagerie; A Streetcar Named Desire; Cat On a Hot Tin Roof; Sweet Bird of Youth; The Night of the Iguana
*Gatunek:* utwór dramatyczny
*Forma:* zbiór utworów dramatycznych
*Rok pierwszego wydania:* 2012
*Liczba stron:* 372
*Wydawnictwo:* ZNAK
"Poza Tobą nie znam żadnego młodego człowieka, który by nie wiedział, że jutro zaczyna się dzisiaj, dzisiaj zaczęło się wczoraj, a wczoraj kończy się gorzkim żalem, jeśli się nic nie zaplanuje!"
*Krótko o fabule:*
W książce znajduje się pięć dramatów Tennessee Williamsa.
*Moja ocena:*
Odkąd pierwszy raz zobaczyłam tę książkę na półkach księgarni zapragnęłam ją mieć na własność. Pamiętam swoje pierwsze zachwyty spektaklem Tramwaj zwany pożądaniem w krakowskim Teatrze Bagatela, z Magdą Walach w roli Blanche. Później szybki przegląd niektórych ekranizacji i już wiedziałam - dramaty Williamsa to bardzo istotne teksty w historii amerykańskiej literatury. Dlatego po książkę sięgnęłam.
Tennessee Williams dramaty zaczął pisać już w latach 30tych. Szklana menażeria okazała się pierwszą ważną jego sztuką, ale prawdziwy sukces przyniósł mu wystawiony na Broadway'u Tramwaj zwany pożądaniem, z Marlonem Brando w jednej z ról głównych. Autor zdobył za niego pierwszego Pulitzera, drugiego natomiast otrzymał za Kotkę na gorącym blaszanym dachu w 1955 roku.
Ze zbiorem dramatów zawsze jest podobnie jak z antologią opowiadań - są w nich teksty, które zachwycą bardziej i te, które zachwycą mniej. Jednak w każdym z nich czuć pióro Williamsa, czytelnik dobrze wie jakie tematy go interesowały. Jego bohater to zawsze człowiek złamany. I nieważne co doprowadziło do danej sytuacji, czy śmierć przyjaciela czy utkwienie w rodzinnym domu, postacie są na wskroś nieszczęśliwe. Na dodatek Williams (a także Jacek Poniedziałek, który przełożył dramaty na nasz język) za wszelką cenę stara się pokazać, że to osoby, które mogą żyć obok nas, które mówią tak, jak my. Jednocześnie to ludzie, którzy nie poradzili sobie z przytłaczającą dorosłością.
Całość rozpoczyna najstarszy dramat autora - Szklana menażeria. I to była naprawdę petarda na początek. Najbardziej kameralny tekst, na czterech aktorów, jednak poparty mnóstwem efektów opisanych w didaskaliach. W ogóle Williams bardzo wiele ważnych informacji w didaskaliach przekazuje. Nie tylko to jak scena powinna wyglądać, ale także co się dzieje w głowie danego bohatera, co może później pomagać w przeniesieniu tekstu na deski teatru. Smutna historia o tym jak trudno się wyrwać z rodzinnego gniazda, jak oczekiwania rodziców nie idą w parze z wyborami dzieci, jak duża jest presja otoczenia, aby być takim jak inni. Jeden z tekstów, których wcześniej kompletnie nie znałam, ale z miejsca się zakochałam.
Kolejny jest już Tramwaj zwany pożądaniem, którego ekranizację widziałam, a jeszcze wcześniej byłam na widowni krakowskiej Bagateli. Tutaj mamy już więcej aktorów i bardziej złożoną intrygę. Na dodatek same cudowne role do odegrania - szalona Blanche, bezpretensjonalny Stanley i zapatrzona w niego Stella to chyba wymarzone postacie do zagrania dla aktorów. Blanche może się podobać albo nie, ale trzeba przyznać, że Williams świetnie wykreował jej postać, na kobietę żądną miłości i afektu ze strony otoczenia, kiedy jednocześnie jest tak nieprzystosowana do życia w społeczeństwie. A kto nie widział ekranizacji - niech nadrabia czym prędzej!
źródło |
Następnie poznajemy Kotkę na gorącym blaszanym dachu. I tutaj również znałam ekranizację z Elizabeth Taylor w roli tytułowej. Nie stało mi to na przeszkodzie przed zachwytami nad tekstem. W dramacie możemy znaleźć mały wątek autobiograficzny Williamsa, związany z homoseksualizmem. Na dodatek dowiemy się coś na temat relacji w rodzinie, władzy pieniądza w świecie, niemożności poradzenia sobie z tragedią z przeszłości. Język czasami staje się bardzo ostry i wulgarny, szczególnie za sprawą Dużego Taty, jednak tutaj wszystko zdaje się być idealnie wyważone. Naprawdę świetny tekst!
Później przyszedł czas na Słodki ptak młodości, którego ekranizacja bardzo mi się podobała. Czytało mi się jednak gorzej, zapewne dlatego, że film oglądałam dość niedawno i wciąż pamiętałam liczne szczegóły. Ogólnie najmniej znalazłam tutaj ciekawych ludzkich dramatów. Temat niespełnionej miłości, spowodowany zakazem rodziców trochę przywodził mi na myśl parę Szekspirowskich kochanków. Tyle że Chance był o wiele bardziej poradny niż Romeo.
I na koniec przyszedł czas na drugi tekst ze zbioru, którego nie znałam z wcześniejszej ekranizacji - Noc iguany. Byłam zachwycona pomysłem na scenę - weranda hotelu, zbudowanego na wzniesieniu, w dole szum morza i parking z rozwścieczonymi uczestniczkami wycieczki. Główny bohater, Shannon, to ksiądz, który zagubił wiarę i jest męczony przez swojego demona. Przez scenę przewija się mnóstwo bohaterów pobocznych, a każdy z nich jest ciekawym przypadkiem. Postać Hanny, jej końcowa rozmowa z Shannonem, to po prostu majstersztyk. Pięknie została pokazana więź między wnuczką a dziadkiem. No i nareszcie pojawiła się u Williamsa miła osoba, chociaż z nieciekawą przeszłością.
Podsumowując, każdemu fanowi teatru i dramatów polecam zapoznać się z twórczością tego autora. To naprawdę świetnie wykreowane postaci, spotkane w interesujących okolicznościach, mówiące naszym językiem i przekazujące zrozumiałe prawdy. Każdy tam znajdzie przyczynę ich nieszczęść i zastanowi się nad problemami, które nadal obowiązują w naszym społeczeństwie. Warto.
Moja ocena: 8/10
Wyzwania:
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz