*Przeminęło z wiatrem*
Margaret Mitchell
*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Gone with the Wind
*Tłumacz:* Celina Wieniewska
*Kategoria:* literatura piękna
*Gatunek:* społeczna, obyczajowa
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 1936
*Liczba stron:* (w moim wydaniu)
3 tomy po około 400 stron
*Wydawnictwo:* Czytelnik
"Chcę szukać w starych miastach i starych krajach zapachu dawnych czasów, który się tam jeszcze unosi."
*Krótko o fabule:*
"Rok 1861. Czas wojny secesyjnej - Ameryka przechodzi głębokie wewnętrzne przemiany, które na zawsze zmienią jej obraz. Świat Południa, wielkich plantacji, możnych panów i czarnoskórych niewolników odchodzi w zapomnienie, pochłaniany przez industrialną, nastawioną na przemysł rzeczywistość. Scarlett O'Hara, córka zamożnego plantatora bawełny z Georgii, ma zaledwie szesnaście lat, jednak jej duma, upór i energia wydają się nie znać granic. Kiedy jej ukochany Ashley Wilkes zaręcza się z inną kobietą, Melanią, dziewczyna na złość jemu i sobie wychodzi za mąż za jej brata. Życie południowców staje się nieustającą walką o byt. Dziewczyny nie interesuje wojna, nie interesuje jej polityka, ale to właśnie one wywrą niezatarte piętno na jej życiu... "
*Moja ocena:*
W dzisiejszych czasach trudno nie znać nazwiska Scarlett O'Hara bądź Rhett Butler. Powieść napisana w 1936 roku zyskała miano legendy, a jej ekranizacja z 1939 miano arcydzieła. Bardzo często boimy się typowych romansów ze względu na rządzące się tam banały i słodycze. Nie spotkamy ich jednak w "Przeminęło z wiatrem".
Historia zaczyna się sielankowo i powoli. Poznajemy kolejnych bohaterów, przyzwyczajamy się do spokoju i sielanki ogromnych plantacji. Wytykamy młodziutkiej Scarlett głupotę, zawiść oraz masę innych wad. Wzdychamy nad szarmancją dżentelmenów, podziwiamy ogładę dam. Jednak "Przeminęło z wiatrem" to nie tylko historia miłosna. W spokojne życie mieszkańców Georgii wkrada się cień wojny. I tutaj ode mnie duży plus za opisy historyczne. Zwięzłe, ale jakże potrzebne do nakreślenia tła wydarzeń.
Historia zaczyna się sielankowo i powoli. Poznajemy kolejnych bohaterów, przyzwyczajamy się do spokoju i sielanki ogromnych plantacji. Wytykamy młodziutkiej Scarlett głupotę, zawiść oraz masę innych wad. Wzdychamy nad szarmancją dżentelmenów, podziwiamy ogładę dam. Jednak "Przeminęło z wiatrem" to nie tylko historia miłosna. W spokojne życie mieszkańców Georgii wkrada się cień wojny. I tutaj ode mnie duży plus za opisy historyczne. Zwięzłe, ale jakże potrzebne do nakreślenia tła wydarzeń.
Trudno mi znaleźć jakąś lukę w samej fabule. Według mnie jest po prostu idealna. Masa zwrotów akcji, wszystko zachowane w konwencji dawnych czasów, a czytelnikiem targają wszelkie możliwe emocje.
Jeżeli chodzi o bohaterów to książka mnie mile zaskoczyła. Oglądając film narzekałam na głupiutką Scarlett i trudno było mi znaleźć w jej działaniach jakąś logikę. I znowu tutaj przejawia się wyższość książki nad ekranizacją. Wspaniale było zżyć się z taką postacią jak panna O'Hara. Poznać jej myśli, bronić jej przed opinią społeczeństwa, kibicować w drodze po szczęście. Wiadomo, że były momenty, kiedy chciało się jej przyłożyć, żeby zrozumiała, gdzie jest jej szczęście, ale jak wiemy sama po jakimś czasie do tego dochodzi.
Chyba nigdy nie było tylu bohaterów w książce, którzy by mnie interesowali. Nawet wzmianki o Zueli czy mieszkańcach Tary wciągały mnie w wątki poboczne. Wiadomo, że Rhett i Scarlett byli na pierwszym miejscu, ale trudno zapomnieć o Meli, Mammy, Ashleyu czy nawet starym dziadku Merriwether!
Mam kilka ulubionych scen. Uwielbiam pełną emocji ucieczkę z Atlanty i pożegnanie z Rhettem, pamiętne oświadczyny, odwiedziny w więzieniu, rozmowy dwójki głównych bohaterów, zwierzanie się Butlera pani Melanii. I te pocałunki ! Tak namiętnie opisane w kilku zdaniach !
Jedyną rzeczą, na którą mogłabym narzekać jest zobaczenie filmu przed przeczytaniem książki. Co prawda widziałam go już bardzo dawno temu, ale kolejne strony przypominały mi różne sceny, dlatego tak bałam się zakończenia (ryczałam jak bóbr - to chyba logiczne).
Polecam wszystkim przeczytanie tego klasyka, nie będziecie się nudzić, wiele razy się wzruszycie, kilka razy uśmiechniecie i przede wszystkich spędzicie bardzo miło czas z tą lekturą!
Ulubione postaci: Scarlett, Rhett i Mela!
Moja ocena: 10/10
Klasyki to coś, co bardzo sobie cenię, ale sięgam zdecydowania za rzadko. Kolejna powieść z tego gatunku zatem do mojej listy. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nigdy jakoś mnie nie ciągnęło do poznania tej historii, ale po Twojej recenzji zaczęłam się zastanawiać nad przeczytaniem. Chyba bardziej nawet niż sama fabuła ciekawią mnie emocje i bohaterowie.
OdpowiedzUsuńsłyszałam o tej pozycji wiele dobrego, więc z chęcią ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJuż od jakiegoś czasu chcę przeczytać tę książkę, ponieważ naczytałam się już na jej temat wiele dobrego, ale teraz jestem już pewna, że muszę to zrobić. :)
OdpowiedzUsuń