poniedziałek, 22 sierpnia 2022

Krótko o książkach – „Weź z nią zatańcz”, „Wierzyliśmy jak nikt”, „Dywan z wkładką” i „Efekt pandy”


Weź z nią zatańcz
Filip Zawada

Gatunek: literatura piękna
Rok pierwszego wydania: 2022
Liczba stron: 288
Wydawnictwo: Znak

Słuchała mnie tylko wtedy, kiedy coś mówiła. Czuła, że jej słowa są moimi, bo przecież mnie urodziła. Nikt nie potrafi zrozumieć syna lepiej niż matka. Martwiła się o mnie, żeby móc się niepokoić o siebie.


Opis wydawcy

Ojciec zmarł nagle, bez zapowiedzi. Zostawił po sobie duszne mieszkanie, dziwną książkę pełną indiańskich mądrości i nieoswojonego psa gryzącego do krwi. Stanisław niewiele z tego rozumie. Życie w wygodnej symbiozie z mamcią, której miłość szczelnie wypełniała każdy brak, nie wymagało aktów odwagi. Temu wszystkiemu musi jednak stawić czoła w pojedynkę. Bierze więc żarłocznego Rambo za przewodnika i meandrując między wieczną nieobecnością ojca i nadobecnością mamci, próbuje odkryć prawdę o mężczyźnie, który sprowadził go na ten świat, a przede wszystkim – o sobie samym.


Moja recenzja

Nazwisko Filipa Zawady jest na mojej liście osób, których twórczość warto śledzić, od czasów przeczytania Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek. To było jedno z literackich zaskoczeń 2019 roku i rozkochałam się wówczas w stylu autora (więcej -> tutaj). Najnowszą książką, Weź z nią zatańcz, Zawada utwierdził mnie w przekonaniu, że jest jednym z najciekawszych polskich współczesnych pisarzy.

Bohater powieści, ponad czterdziestoletni Stanisław, dowiaduje się, że jego ojciec, który porzucił rodzinę lata temu, umarł. Po jego śmierci Stanisław odziedzicza mieszkanie i to od wizyty w nim rozpoczyna się historia. Bohater zatapia się w świecie zmarłego rodzica – wyprowadza jego psa, poznaje znajomego sąsiada, czyta książki, które znalazł w mieszkaniu. Stara się poznać ojca po śmierci, skoro nie dane mu było zrobić tego za życia. Z drugiej strony, poznajemy jego więź z mamcią, którą zna wręcz za dobrze. Relacja z nią jest toksyczna, wypełnia całe życie Stanisława, który nie może się z niej wyrwać, nie może uciec. W tym uwięzieniu jest człowiekiem samotnym i zagubionym. Jednocześnie, nie chce się oddalić od mamci, jest mu wygodnie żyć w takim układzie. Stanisław to postać, która posiada sporo wad, jego zachowanie często odstręcza czytelnika i trudno z nim sympatyzować. Autorowi udało się zarysować jego historię precyzyjnie, w większości przypadków winimy otoczenie, w którym dorastał i wzorce, które miał wokół siebie. Jak widać, miłość rodziny może budować, ale może też więzić i niszczyć.

Nowa książka Zawady to literatura, którą warto znać, obserwacje autora są wnikliwe i oryginalne, a kolejne przygody Stanisława czyta się jednym tchem. Jednocześnie ostrzegam, ze to bardzo gorzka historia, pełna smutku, melancholii, tęsknoty za czymś na zawsze utraconym. Dużo w niej rozważań o śmierci, jak również o życiu w obliczu otaczającej nas beznadziei.


Wierzyliśmy jak nikt
Rebecca Makkai

Gatunek: literatura piękna
Rok pierwszego wydania: 2018
Liczba stron: 624
Wydawnictwo: Poznańskie

Zaczynasz się czegoś bać i już po chwili boisz się wszystkiego.


Opis wydawcy

W 1985 roku młody Yale Tishman, dyrektor rozwoju chicagowskiej galerii sztuki, zamierza namieszać w środowisku amerykańskiej bohemy, wprowadzając na wystawę zbiór nadzwyczaj udanych obrazów z lat 20. Jego kariera zdaje się kwitnąć, ale wokół AIDS zbiera okrutne żniwo – przyjaciele Yale’a jeden po drugim umierają i wkrótce zostaje on niemal zupełnie sam.


Moja recenzja

O tej książce słyszałam naprawdę sporo dobrego, wielu czytelników jest po prostu zachwyconych jej lekturą. Fabuła podzielona jest na dwa przeplatające się wątki, jeden toczy się w 1989 podczas epidemii AIDS, a drugi w 2015 roku. Oba łączy postać Fiony, która w latach osiemdziesiątych przeżyła śmierć swojego brata, a w drugiej części historii przyjeżdża do Paryża w poszukiwaniu zaginionej córki.

Przez długi czas trudno było mi się wciągnąć w lekturę tej powieści. Główne wątki wydawały mi się materiałem na dwie rozłączne książki. Pomimo że wątek Fiony jest ewidentnym spoiwem, to uczucie towarzyszące obu historiom zupełnie się u mnie różniło. W historii z '89 wybijały się tematy potrzeby korzystania z życia, poczucia uciekających okazji, trwania pod ciągłą oceną społeczeństwa. Druga część trochę przypominała historię kryminalną, w której Fiona wynajmuje prywatnego detektywa, żeby pomógł odnaleźć jej córkę. Więcej było w niej tajemnicy, rozwiązywania zagadki. 

Z czasem przyzwyczaiłam się do bohaterów, po bliższym poznaniu udało się do nich przywiązać. Każda kolejna strata młodego chłopaka na rzecz okrutnej choroby bolała mocniej. Yale, który jest główną postacią z części '89 roku, zyskiwał w moich oczach z każdym kolejnym rozdziałem. Najbardziej podobał mi się jednak sposób poprowadzenia historii Fiony. To, jak po spotkaniu w 2015 roku z Richardem, którego znała jako młodego chłopaka, czuje się przytłoczona powrotem przeszłości, chociaż tak naprawdę ta mroczna historia nigdy jej nie opuściła. 

Pod koniec powieści zobaczyłam, że te dwa wątki mają wspólny mianownik, oba traktują o stracie i tęsknocie za ukochanymi osobami. Dzięki części z przeszłości łatwiej było zrozumieć postać Fiony i finalnie była to bohaterka, którą poznajemy najbliżej. Historia kobiety porusza czytelników ze względu na to, co przeżyła, kogo straciła i z jakimi wspomnieniami musiała sobie poradzić. Może Wierzyliśmy jak nikt nie okazała się dla mnie tak wspaniała, jak dla wielu czytelników, ale warto było ją przeczytać.





Dywan z wkładką & Efekt pandy
Marta Kisiel

Gatunek: kryminał
Rok pierwszego wydania: 2021
Liczba stron: 331 & 352
Wydawnictwo: WAB

Rany boskie, co ja z tobą mam... – jęknęła.          – Dwoje dzieci – dobiegło spod kołdry, zdumiewająco przytomnie. – I kredyt.



Opis wydawcy

Dywan z wkładką to zwariowana komedia kryminalna. A miało być tak pięknie. I było, dopóki pewnego dnia z lodówki Trawnych nie zaczęły wydobywać się odgłosy miłosnych uciech od sąsiadki z naprzeciwka. Mąż Tereski, zamiast remontować rzeczoną kuchnię, zdecydował się kupić prawie dom na wsi. Skuszona wizjami kawy na tarasie z widokami na nieskażoną ręką człowieka przyrodę Tereska na przeprowadzkę ochoczo przystała. Sielsko było jednak tylko do momentu znalezienia w lesie dywanu – z wkładką w postaci trupa.


Moja recenzja

Proza Marty Kisiel niezmiennie potrafi wprowadzić mnie w dobry humor. Nie jest to może tego typu komedia, przy której śmiejemy się w głos, ale lektura wyzwala przyjemne emocje. Nie wiem czy czytałam wcześniej jakąś komedię kryminalną, przynajmniej żadnego tytułu nie potrafię sobie teraz przypomnieć. Za to gatunek ten lubię dzięki filmom, na czele z genialnym Na noże

U Kisiel jest znowu ciekawie w warstwie stylistycznej, wykreowane przez nią postaci są barwne, a zderzenie różnych charakterów przynosi okazje do wielu zabawnych dialogów. I te okazje autorka niejednokrotnie wykorzystuje. W Dywanie z wkładką poznajemy rodzinę Tereski Trawnej, która wraz z mężem i dwójką dzieci przeprowadza się na wieś. Familia zabiera ze sobą psiaka, po chwili pojawia się też teściowa. Do pełni szczęścia brakuje tylko zagadki tytułowego dywanu z wkładką. Z tego kociołka Kisiel tworzy szaloną przygodę miastowej rodzinki. To jest taka leciuchna lektura, w której fabuła jest raczej sprawą drugorzędną, a bohaterowie czasami zachowują się dość dziwacznie, ale jakoś ubarwienie tego niecodziennym stylem pisania autorki działa cuda. Przyznaję, że sama intryga w obu częściach słabo mnie zaciekawiła, wydarzenia raczej nie są zaskakujące, jak moglibyśmy się spodziewać po gatunku kryminału. Za to i Dywan z wkładką i Efekt pandy to takie idealne przykłady lekkiej, wakacyjnej lektury. Sama słuchałam w audiobooku, w drodze do pracy i spędziłam z Trawnymi wiele miłych poranków.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka