„Szachinszach”
Ryszard Kapuściński
Gatunek: literatura faktu
Rok pierwszego wydania: 1982
Liczba stron: 143
Wydawnictwo: Agora
Wszystkie książki o wszystkich rewolucjach zaczynają się od rozdziału, który mówi o zgniliźnie władzy upadającej albo o nędzy i cierpieniach ludu. A przecież powinny one zaczynać się od rozdziału z dziedziny psychologii - o tym jak udręczony, zalękniony człowiek nagle przełamuje strach, przestaje się bać. Powinien być opisany cały ten niezwykły proces, który czasem dokonuje się w jednej chwili, jak wstrząs, jak oczyszczenie. Człowiek pozbywa się strachu, czuje się wolny. Bez tego nie byłoby rewolucji.
Moja ocena:
Patrząc wstecz na minione miesiące 2020 roku, stwierdzam, że mogę być zadowolona z jakości tegorocznych lektur. Dotychczas nie natknęłam się jednak na coś, co poruszyłoby mnie głębiej, co mogłabym z czystym sumieniem okrzyknąć rewelacją. Aż do teraz, bo oto we wrześniu przyszła w końcu pora, żeby sięgnąć po moją pierwszą książkę Ryszarda Kapuścińskiego. I to było zupełnie niesamowite spotkanie.
Nie wiem czego się spodziewałam otwierając tę książkę. Wiedziałam oczywiście, że autor jest okrzyknięty królem reportażu, że to prawdziwy mistrz w kategorii literatury faktu. Ja jednak nie bardzo potrafię się odnaleźć w meandrach tego gatunku, dlatego podchodziłam do niej z pewną dozą rezerwy. Lektura okazała się zupełnie innym przeżyciem niż się spodziewałam, o wiele bardziej angażującym, otwierającym oczy i takim... ludzkim.
Ryszard Kapuściński w prawdziwie magiczny sposób snuje opowieść o historii Iranu. Osobiście często załamuję ręce nad swoją ignorancją i obojętnością w sprawie śledzenia wydarzeń ze świata i przyznaję ze wstydem, że sam temat rewolucji irańskiej był dla mnie obcy. Jednak nie trzeba być wcześniej przygotowanym, bo autor nie dość, że wszystkie ważne wydarzenia nam przybliży, to jednocześnie sprawi, że odczujemy je o wiele intensywniej, dzięki jego wnikliwym spostrzeżeniom. Szachinszach nie przedstawi nam po prostu faktów dotyczących rewolucji w Iranie, on pozwoli nam się pochylić nad przykładami zachowania ludzi w tak odmiennej kulturze, które na własne oczy zobaczył autor, a komentarze Kapuścińskiego pozwolą odczuć ogromne pokłady jego empatii i ciekawości względem drugiego człowieka.
źródło |
Styl autora jest lekki, co zaskakuje, szczególnie w zestawieniu z poruszaną tematyką. Nakreślając kolejne zdarzenia odwołuje się przykładowo do fotografii - zaczyna czytelnikowi opisywać zdjęcie, a przy okazji rozszerza ten opis o wydarzenia i fakty z nim związane. Zabieg oryginalny, a wykonanie bez zarzutu. Wizja świata w Szachinszachu jest przerażająca, a autor sprawia, że zarazem niesamowicie fascynuje nas podczas czytania. Zdecydowanie nie jest to kolejna lektura, którą przeczytamy i o której zapomnimy. Opisy zostają z nami na dłużej, szczególnie przedstawienie brutalnych tortur i obrazu społeczeństwa, które wciąż wpada w te same pułapki, mszcząc się na swoich oprawcach i wprowadzając po raz wtóry politykę strachu.
Wiele z przytoczonych w Szachinszachu faktów zdawało mi się wręcz czystą abstrakcją, trudno uwierzyć, że to wszystko miało miejsce w tak niedalekiej przeszłości. Oto Iran, mając w swoich zasobach płynne złoto w postaci ropy naftowej dobija targu z Ameryką i podwyższa roczny dochód państwa o miliardy dolarów. Pieniądze, które zamiast zainwestować w edukację i rozwój państwa szach poświęca na zupełnie abstrakcyjne cele. Oczywiście pokaźna suma trafi do osób u władzy, które budują sobie wille i przechowują pieniądze w zagranicznych bankach, starając się wyciągnąć jak największe kwoty kosztem życia milionów szarych mieszkańców państwa. Co jeszcze było głównym wydatkiem? Otóż, prawdziwa obsesja szacha, czyli sprzęt bojowy i uzbrojenie. Ogromną część majątku Iranu poświęcono dla armii, która to skrupulatnie wykonuje misję szacha - trzyma społeczeństwo w ryzach porywając ludzi z ulicy, torturując i w końcu mordując z zimną krwią. Szach w końcu musi być pewny, że nikt nie zwróci się przeciwko niemu, a nawet nie wypowie zdania, które może w jakiś sposób insynuować sprzeciw wobec władzy. W tym przedziwnym sposobie prowadzenia państwa posuwa się jednak o krok dalej i żeby doścignąć rozwinięty świat Zachodu postanawia dokonać poważnych zakupów. Inwestuje w najdroższe czołgi, samoloty i sprzęty, których używają rozwinięte technologicznie kraje, zapominając tylko o jednym - nie posiada w państwie ludzi, którzy potrafiliby je obsłużyć. Zamiast jednak tworzyć nowe miejsca rozwoju i pracy, postanawia zapłacić obcokrajowcom, kusząc ich niebotycznymi kwotami. Dochodzi do kolejnego absurdu - na pustyniach zalegają drogie helikoptery i czołgi, a zwykły mieszkaniec Iranu nie ma dostępu do studni z wodą. Tego typu ciekawostek i nie mieszczących się w głowie, ale prawdziwych wydarzeń znajdzie się w książce o wiele więcej.
Wszystko to zostaje w czytelniku, szczególnie że słyszy te historie od człowieka, który był w Iranie, który opisuje codzienność prostych ludzi, którzy tak długo żyli w strachu, że w końcu musieli się zbuntować przeciwko władzy. Ale także człowieka, który szczerze przeżywa los tego społeczeństwa, który był świadkiem wielu rewolucji, a każda odcisnęła w nim swoje piętno. Dzięki Szachinszachowi spojrzymy na fakty w zupełnie inny sposób, zwrócimy uwagę na sprawdzoną tutaj zasadę utrzymywania nieedukowanego społeczeństwa w ciągłym strachu, dowiemy się gdzie znajduje się punkt zapalny dla wybuchu rewolucji i dlaczego zmian nie da się wprowadzić z dnia na dzień, a także posłuchamy o nienawiści, która rodzi nienawiść. Koniec książki Kapuścińskiego przepełniony jest uczuciem smutku i melancholii, bo ludzie, którzy w końcu wyrwali się ze szponów tyrana popełniają jego błędy. Brakuje przywódców, którzy znają odpowiedź na pytanie „Co dalej?”, więc społeczeństwo wpada w znane i wypróbowane tory. Torturowani stają się egzekutorami.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz