sobota, 6 lipca 2019

Podróż do wnętrza - „Szklany klosz” Sylvia Plath



*Szklany klosz*
Sylvia Plath

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* The Bell Jar
*Gatunek:* społeczna
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 1963
*Liczba stron:* 322
*Wydawnictwo:* Marginesy
Poczołgałam się z powrotem do łóżka i naciągnęłam prześcieradło na głowę. Ponieważ jednak przepuszczało światło, wtuliłam twarz w poduszkę, żeby stworzyć złudzenie, że jest noc. Zastanawiałam się nad tym, czy nie należałoby może wstać, ale nie mogłam znaleźć żadnego powodu. Nic na mnie nie czekało.
*Krótko o fabule:*
Esther jest wyjątkowo inteligentna, piękna, utalentowana, jednak powoli jej świat się rozpada – i być może nie ma już dla niej ratunku.  Kiedy ma dziewiętnaście lat, przyjeżdża do Nowego Jorku – miasta spełnienia, szczęścia, zabawy, kariery – na miesięczny staż w redakcji miesięcznika dla dziewcząt. Ma poznać miasto, spędzić miło czas. Esther nie potrafi się jednak odnaleźć. Nie ma ochoty na nocne zabawy, nie umie znaleźć odpowiedniego towarzystwa, jest zniechęcona. Odkrywa, że dobre oceny, które zawsze zdobywała w szkole, tutaj nie mają znaczenia. Esther nie umie zdecydować, na czym jej zależy, co ją interesuje, czy w ogóle istnieje taka rzecz. Nie czuje się taka jak inne dziewczyny – śliczne, uśmiechnięte i zadowolone z życia. Przychodzi załamanie…
- opis wydawcy

*Moja ocena:*
Szklany klosz to powieść znana na całym świecie, kolejna pozycja do skreślenia z listy 100 książek, które każdy powinien przeczytać według BBC. Bardzo chciałam ją poznać, dowiedzieć się co ciekawego kryje twórczość autorki, co sprawiło, że po latach wciąż jest chętnie czytana i polecana.

Nazwisko Sylvii Plath kojarzone jest w Polsce przede wszystkim właśnie z powieścią Szklany klosz. Zapewne duży wpływ ma na to fakt, że jest to książka w sporej części autobiograficzna, zatem Ci, którzy bardziej szczegółowo znają przebieg życia autorki będą mogli dopatrzeć się wielu nawiązań. Plath cierpiała na zaburzenie afektywne dwubiegunowe, miała za sobą wizyty w szpitalach psychiatrycznych i liczne terapie. Jednak Sylvia za życia tworzyła przede wszystkim poezję, niestety u nas mniej spopularyzowaną. Wydaje mi się, że znalazłoby się sporo chętnych na przeczytanie tomiku z jej utworami. Kilka miesięcy po wydaniu Szklanego klosza popełniła samobójstwo przez otrucie gazem.

Czy uważam, że książka zasługuje na swoją pozycję w świecie literatury? Zdecydowanie tak. Mnie najbardziej uderzyła pozorna przemiana bohaterki. Początek wciągałam niczym kolejną powieść obyczajową, w której poznawałam otoczenie Esther, jej znajomych, pracę i pragnienia. Ot, kolejna dziewczyna próbująca znaleźć drogę w wielkim świecie. Jej niechęć do wychodzenia ze znajomymi czy nawiązywania głębokich przyjaźni wydawała mi się zupełnie normalna. Fakt, że nie potrafi jeszcze określić co chce robić w życiu to w ogóle naturalna kolej rzeczy. W dzisiejszych czasach mało kto wie jaką dokładnie ścieżką chce podążać. Większość z nas raczej idzie do przodu po omacku, natrafiając na szanse i z nich korzystając bądź nie. Dlatego przez całą pierwszą część opowiadania miałam wrażenie, że to wszystko jest takie normalne, codzienne. Co za tym idzie - nie spodziewałam się takiego obrotu rzeczy. To, co stało się z Esther po powrocie z Nowego Jorku wydawało mi się tak niepokojące i nagłe. Ta przemiana wzięła mnie z zaskoczenia i zrobiła największe wrażenie. I wtedy zdałam sobie sprawę, że to wcale nie była przemiana, że to ja w ogóle nie zwracałam uwagi na problemy Esther, dopóki nie zaszły za daleko.

 źródło
W czym tkwi siła tej książki? To chyba jasne. Przez to, że Sylvia Plath przeszła, to co przeszła, potrafiła podzielić się z nami czymś więcej niż kolejną historią choroby. Dogłębnie pokazuje nam co czuje Esther, ale nie sili się na wielkie słowa i gesty, tylko skupia na prawdzie. Nie znajdziemy tutaj szczegółowej analizy choroby, nie będzie nam dane racjonalne zrozumienie problemu. Będziemy tylko świadkami koszmaru głównej bohaterki. O samobójstwie myśli bardzo praktycznie - zaczyna nosić ze sobą żyletki, powiesić się próbuje na sznurku od szlafroka swojej matki. Nie będzie mówić o tym, że jest nieszczęśliwa, a po prostu przebywając z nią będziemy w stanie poczuć to, jak Esther dusi się w społeczeństwie, jak zamyka się nad nią ten ogromny szklany klosz, blokujący ją od reszty świata.

Niezapomnianą metaforą był dla mnie moment, w którym Plath porównuje wybranie ścieżki do zjedzenia jednej figi z drzewa owocowego. Każda figa symbolizuje dla niej inną przyszłość - jedna to spełniona żona, inna to odnosząca sukcesy poetka, jeszcze inna pewna siebie dziennikarka. Problem polega na tym, że autorka jest przeświadczona, że może wybrać tylko jeden owoc, jednocześnie rezygnując z całej reszty. Co jednak, jeżeli człowiek ma ochotę na wszystkie? Znajdzie się w sytuacji, w której będzie stać całe życie pod drzewem, patrząc na figi jak jedna po drugiej spadają na ziemię i gniją, bo woli się zagłodzić na śmierć niż wybrać jedną ścieżkę.

Szklany klosz zostawi nas w uczuciu oderwania od rzeczywistości, skłoni do zastanowienia się nad działaniem ludzkiej świadomości i poznawania własnego „ja”. Nie spodziewałam się, że będzie z niej płynąć tak przenikliwa prawda o chorobie duszy. Na dodatek napisana pięknym, ale też dość prostym językiem, z kilkoma niezapomnianymi metaforami. Nie postarzała się ani trochę.

Moja ocena: 9/10



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka