Co do "Szklanego tronu" - skończyłam czytać wczoraj wieczorem. Zabawna historia z tą serią - będąc dwa lata temu w Londynie kupiłam drugą część siostrze po angielsku. Dopiero w Polsce zrozumiałam, że to kontynuacja. Dobrze, że wydali ją również u nas :)
A dziś już się pakuję i wybieram kolejną książkę na podróż. Tym razem będzie to coś z klasyków, bo muszę odpocząć od młodzieżówek.
*Szklany tron*
Sarah J. Mass
*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Throne of Glass
*Tłumacz:* Marcin Mortka
*Kategoria:* literatura piękna
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2013
*Liczba stron:* (w moim wydaniu) 520
*Wydawnictwo:* Uroboros
*Krótko o fabule:*
"Siedemnastoletnia Celaena jest wyszkoloną zabójczynią, jedną z najlepszych, popełniła jednak fatalny błąd. Została złapana i skazana na dożywotnią niewolniczą pracę w kopalni soli Endovier, lecz otrzymuje ofertę od księcia Doriana. Celaena musi walczyć na śmierć i życie w turnieju o tytuł królewskiego zabójcy. Jeśli wygra - będzie wolna, jeśli przegra - jej wybawieniem będzie śmierć. Uczestnicy turnieju giną w tajemniczych okolicznościach. Czy Celaena zdoła zdemaskować zabójcę, zanim sama stanie się ofiarą?
*Moja ocena:*
Przez wiele miesięcy czytałam pełne ekscytacji recenzje tej książki. I za każdym razem bardziej napalałam się na przeczytanie tej powieści. Rzadko kupuję młodzieżówki, ale po tak wielu poleceniach postanowiłam się w nią zaopatrzyć. Na początku zaznaczę, że moje odczucia mogły być lekko związane z kacem książkowym po "Słowach Światłości". No, ale jak podobała mi się ta książka?
Przede wszystkim wypełnia mnie jedno uczucie - rozczarowanie. Naprawdę spodziewałam się czegoś niesamowitego, a w ostateczności dobrej lektury. Niestety, to co dostałam zgoła różni się od tego czego oczekiwałam.
Zacznijmy od tego, co moim zdaniem najbardziej kuleje, czyli postać głównej bohaterki - Celaeny. W ogóle to imię sprawiło mi trochę trudności, bo ciągle zastanawiałam się jak to przeczytać, może poratujecie? Dziewczyna ma siedemnaście lat, ale od dziecka uczy się fachu zabójcy. To chyba normalne, że chciałam zobaczyć heroinę z tzw. jajami? I wydaje się, że autorka czasami starała się ją w ten sposób zarysować wkładając jej w usta cięte riposty. Ale w innych momentach dziewczyna zachwycała się pięknymi sukniami, biednymi pieskami i rumieniła się co kilkadziesiąt stron. Trochę jakby miała rozdwojenie jaźni. Ten fakt sprawił, że kiedy próbowała być silną kobietą wydawało mi się, że jedynie udaje, bo tak naprawdę jest po prostu mdłą dziewuszką. Przeszkadzało mi również to, że ciągle mówiła jak to nie wypatroszy kogoś z otaczających jej ludzi. Powyrywa języki, wydłubie oczy i tak dalej. Brzmiało to jak czcze pogróżki, bo przez całą powieść nie widziałam w jej czynach grama brutalności. A krowa, która dużo ryczy mało mleka daje. Czy coś.
Co do reszty bohaterów - polubiłam tylko Chaola. Był jedyną postacią, której charakter był stały, zdecydowanie go najlepiej autorka wykreowała. Ponarzekam jeszcze na fakt, że podział na tych dobrych i tych złych był tak oczywisty. Czekałam z niecierpliwością na element zaskoczenia w odkryciu kto stoi za zabójstwami w zamku. Myślałam, że tutaj autorka zagra nieszablonowo, nic takiego jednak się nie stało.
Opis fabuły zapowiadał turniej, w którym wybrany zostanie królewski zabójca. W mojej głowie od razu uruchomiły się trybiki pokazując jakie to ciekawe zadania mogą stać przed uczestnikami. Wyobrażałam sobie, że poczytam o czymś podobnym do Turnieju Trójmagicznego w Hogwarcie. No bo przecież w opisie jest napisane "na śmierć i życie"! A co dostałam? Zadania wyglądające jak ćwiczenia z lekcji wychowania fizycznego. Wspinaczka, rzuty sztyletami, strzelanie z łuku, pojedynek. Naprawdę nic ciekawszego nie można było wymyślić? No, ale nie ma co się dziwić skoro autorka większość czasu poświęca na życie uczuciowe naszej bohaterki. Turniej jest potraktowany jak tło wydarzeń, przez co kompletnie zniszczono jego potencjał.
Po kilkunastu rozdziałach miałam wręcz wrażenie, że cofnęłam się w czasie i znowu czytam blogi z opowiadaniami fantasy. Tak jakby każdy rozdział to po prostu pomysł autorki na nową sytuację: Celaena siedzi w pokoju i ktoś przychodzi. Celaena śpi i ktoś przychodzi. Celaena czyta ksiażkę w bibliotece i ktoś przychodzi. Tak jakby autorka nie potrafiła poruszać się po własnym świecie przedstawionym. Po lekturze okazało się, że dobrze podejrzewałam. Autorka zaczynała pisać w Internecie i tam publikowała swoje prace. Na dodatek inspiracją do "Szklanego tronu" był "Kopciuszek"! To zdecydowanie wyjaśnia dlaczego Celaena zachowuje się bardziej jak dama niż jak zabójczyni.
W takim razie przejdę może do spraw, które mi się podobały. Na plus zasługuje historia usunięcia magii z krainy, tajemnicze znaki i pojawiające się potwory. Szkoda, że te wątki nie zostały rozwinięte kosztem kilku scen nie wnoszących niczego do fabuły.
Styl autorki jest dość przystępny, jednak czasami załamywałam ręce nad zdaniami w książce. Pozwolę sobie zacytować: "... był świadom drzemiącego w niej potencjału morderczyni. Zdradzały go mocno zarysowana szczęka, nachylenie brwi..." Może wytłumaczycie mi dlaczego zarysowana szczęka jest wyznacznikiem potencjału morderczyni? Ja nie mam pojęcia.
Wiem, że wiele z Was bardzo lubi tę serię. Może gdybym nie miała tak wysokich oczekiwań znalazłabym w niej coś co mogłoby mi się spodobać. Albo gdybym była młodsza te kilka lat. Do tego na półce leży druga część po angielsku, a już dawno chciałam przeczytać książkę w obcym języku. Może właśnie ta pozycja będzie się do tego nadawała.
Napiszcie mi proszę, czy kolejne części podobały się Wam bardziej niż pierwsza, czy raczej seria trzyma taki sam poziom. Ja wciąż nie jestem zdecydowana czy będę kontynuować przygodę z Celaeną. Widać, że autorka bardzo się do niej przywiązała, bo wszystkie z jej wydanych książek traktują o tej bohaterce. Może to nie jest dobry pomysł, żeby zamykać twórczość na jednej postaci.
Dobrze, ponarzekałam, więc kończę.
Mam nadzieję, że nie trzeba Wam tłumaczyć, że każdy ma inny gust ;)
Oczywiście czekam na komentarze!
źródło 1 obrazka
źródło 2 obrazka