wtorek, 23 czerwca 2015

#17 - 'Dotyk Julii' Tahereh Mafi

To kolejna książka przeczytana ze względu na liczne polecenia. Przyznam szczerze, że bałam się tej lektury. Gatunek young adult zazwyczaj bardzo mnie rozczarowywał i wywoływał nieprzyjemne odczucia. Sukcesywnie staram się obniżać oczekiwania do takich książek, bo wiem że znajdę tam pewne elementy, które spodobałyby się mi, gdybym miała kilka lat mniej. No może z dziesięć lat mniej. Co zatem myślę o "Dotyku Julii"? Przekonajcie się w recenzji.



*Dotyk Julii*
Tahereh Mafi

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Shatter Me
*Tłumacz:* Małgorzata Kafel
*Kategoria:* literatura piękna
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2011
 *Liczba stron:* (w moim wydaniu) 336
*Wydawnictwo:* Moondrive

"Teraz już wiem, że naukowcy się mylą.
Ziemia jest płaska.
Wiem to, ponieważ zepchnięto mnie z jej krawędzi, choć przez 17 lat próbowałam się jej trzymać. Próbowałam wspiąć się z powrotem, ale pokonanie grawitacji graniczy z cudem, kiedy nikt nie chce podać ci ręki."





 *Krótko o fabule:*
"
Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija. Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha." 

*Moja ocena:*
   Na początku muszę przyznać, że bardzo zaskoczyłam się po otworzeniu pierwszych stron. Z takim stylem spotykam się po raz pierwszy w życiu. Pomyślałam - ktoś, kto wypożyczył tę książkę przede mną, całą ją pokreślił ! Jakże się zdziwiłam, że był to tylko zabieg autorki, dzięki któremu skrywane emocje głównej bohaterki nabierają innego wydźwięku, bardziej osobistego. To uznam akurat za plus tej książki. Jak już jestem przy stylu, to skończę ten temat. Tak jak skreślenia wydały mi się ciekawe, tak liczne powtórzenia po jakimś czasie stały się uciążliwe. Czasami męczyło mnie czytanie zdań pozbawionych interpunkcji. Do tego nadużywanie na siłę głębokich zdań. Tutaj idealnie będzie pasowało stwierdzenie - mniej znaczy więcej.
   Niefortunnie zaczęłam od cech, które mnie odrzuciły. Muszę jednak przyznać, że "Dotyk Julii" wyróżnia się od innych tego typu powieści. Jest kilka wątków, które na pewno są intrygujące i pozwoliły mi przetrwać do końca książki. Postać głównej bohaterki zdecydowanie zasłużyła na moją sympatię, współczułam jej, podziwiałam i czekałam na kolejne przygody. Muszę przyznać, że podobała mi się też postać Warnera - zimny typek, w którym kryje się złoże potencjału na kolejne książki. Mam nadzieję, że w następnej części dowiemy się o nim nieco więcej. I że poświęci mu się więcej uwagi niż Adamowi - jedynej postaci, która wydała mi się mdła. Może dlatego, że jeszcze nie wiemy o nim zbyt wiele, ale jego charakter mnie nie kupił. Poświęcał się dla miłości, która wydawała się wyssana z palca. Ze strony Julii rozumiem - znalazła osobę, która ją rozumiała i nie odrzucała przez to jaka jest. Ale Adam? Nie mam pojęcia, a wyjaśnienie książkowe uczucia jakoś mnie nie przekonało.

Jeżeli chodzi o fabułę to jestem rozdarta. Początek mi się podobał, obsadzenie akcji w takim miejscu miało duży potencjał. Później zrobiło się dziwnie i niestety trochę nudno. I tak całą książkę - gdy zaczynało się robić interesująco, zaraz emocje opadały, a akcja się rozwlekała. Na szczęście końcówka podniosła trochę poziom. Chociaż nie było to szczególnie oryginalne. Czy tylko mi się skojarzyło z innymi znanymi postaciami z komiksów? Czy ktoś jeszcze potrafi podać przykład? 
   Na koniec zostawiłam rzecz, która najbardziej mnie odrzucała. Ach, ten wątek miłosny! Wiem, że to taka norma jeżeli chodzi o gatunek young adult, ale ja tego znieść nie mogłam. Nadmiar słodyczy wylewał się strumieniami ze stron książki. I to jest niestety ta cecha, która powstrzymuje mnie przed pokochaniem tego gatunku. Czasami się zastanawiam czemu tych spraw nie można przedstawić jak Collins w Igrzyskach Śmierci bądź jak Rowling w Potterze. Tam też były wątki miłosne, ale ich opisy nie musiały być tak wzniosłe i metaforyczne. No bo czytanie co kilka scen opisów typu: "Nie chcę utracić ciepła jego ramion. Jego dotyku. Jego warg. Boże, jego wargi, jego usta na mojej szyi, jego ciało owinięte wokół mojego, jakby po to, żeby potwierdzić, że moje istnienie na tej ziemi jest komuś potrzebne." staje się po jakimś czasie bardzo męczące.
 Podsumowując, jak na ten gatunek było naprawdę w porządku. Na tyle, że chętnie sięgnę po kolejne części, żeby zobaczyć gdzie ta historia zmierza.

Moja ocena: 6/10
 
 A dla fanów powieści wrzucam informacje o ekranizacji w formie serialu. Cieszycie się? :) Jako potwierdzenie macie tutaj newsa i wpis autorki z Twittera: http://www.thefandom.net/tv-shows/tahereh-mafis-shatter-me-series-coming-to-television/


Wam podobał się "Dotyk Julii"? Warto sięgać po kolejne części?

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka