poniedziałek, 1 listopada 2021

„Sielanki” George Saunders – satyrycznie o życiowych nieudacznikach



Sielanki

George Saunders

Gatunek: zbiór opowiadań
Rok pierwszego wydania: 2021
Liczba stron: 236
Wydawnictwo: Znak

'Jedni mają wszystko, a ja nie miałam nic. Dlaczego? Czemu tak wyszło?' Za każdym razem odpowiadam, że nie wiem. No bo nie wiem. 
 

Opis wydawcy

Tancerz erotyczny nawiedzany przez ducha zmarłej ze strachu ciotki, podejrzany coach udzielający światłych rad swoim wyznawcom, czy para neandertalczyków, zmuszanych do przejścia na wegetarianizm – na pozór zabawne opowieści pełne są wieloznaczności, niedopowiedzeń i zwrotów akcji.


Moja recenzja

Alternatywne rzeczywistości, powroty zza grobu, dziwaczne profesje, a przede wszystkim historie o ludziach, którzy utknęli w beznadziejnej sytuacji  to właśnie rzeczy, które możemy znaleźć w prozie George'a Saundersa. Pisarza, którego sama poznałam przy okazji lektury Lincoln w Bardo i bardzo chciałam przeczytać coś więcej. Padło na Sielanki, czyli zbiór jego wczesnych opowiadań, pierwszy raz wydanych dwadzieścia lat temu, ponieważ takie spojrzenie na początki zmagań pisarskich Saundersa wydał mi się niesamowicie kuszący.

W książce znajdziemy sześć opowiadań. Tytułowe Sielanki to najbardziej rozbudowane z nich, które przedstawia parę bohaterów, pracujących w osobliwym parku rozrywki  przez cały dzień grają postaci jaskiniowców, nie mogą odzywać się po angielsku, jedynie chrząkają, udają, że jedzą robaki, pilnują rozpalonego ogniska, a w ramach rozrywki tworzą malunki ścienne. Dostajemy również wgląd w ich życie prywatne, kiedy park się zamyka, a oni kontaktują się ze swoimi rodzinami za pomocą faksu. Ich codzienne problemy, przykładowo związane z chorobą w rodzinie, wpłynęły na przymus pracy właśnie w takich warunkach, gdzie firma wyzyskuje pracowników, płacąc im ochłapy, a nawet momentami głodząc zatrudnionych, żeby wymusić na nich pewne zachowania. Ciekawie tutaj wypada zestawienie tekstów, które są taką korpo-gadką (skupiającą się na powtarzaniu utartych frazesów) z niewyszukanymi przemyśleniami jaskiniowców. Finalnie, to gorzka historia o przetrwaniu i o tym, że nawet dobrzy ludzie, mogą zboczyć na mroczną ścieżkę w walce o rodzinę. 

źródło

Saunders najmocniejszy wydaje się kiedy miesza ze sobą świat rzeczywisty z wyimaginowanym, zahaczając o gatunek fantastyki, czyli dokładnie tak, jak to zrobił w nagrodzonym Nagrodą Bookera Lincolnie w Bardo. Dlatego moim zdaniem najlepszym opowiadaniem jest Morszczyn, w którym to rodzina tancerza erotycznego musi sobie radzić z powracającą zza grobu ciotką. Plan kobiety to wyciągnąć familię z beznadziejnej sytuacji finansowej. Sprawia to, że przez jakiś czas mamy wrażenie, że to taki anioł stróż, który przy użyciu magicznego pstryknięcia odmieni okropną egzystencję rodziny. Jak to się kończy, przekonać musicie się sami.

Z resztą opowiadań bywa różnie, niektóre były raczej skazane na szybkie zapomnienie, niektóre cenię za pomysł (poprowadzenie ostatniego tekstu o tytule Wodospad, kojarzył mi się ze strumieniem świadomości, jak w Ulisses Joyce'a), ale raczej niezbyt ze mną rezonowały. Co jednak muszę docenić to kunszt pisarski Saundersa, bo jego styl potrafi naprawdę zaskoczyć, szczególnie w przypadku tytułowych Sielanek, gdzie pozwala sobie na najwięcej, pokazując przykładowo jak bohaterowie nie radzą sobie z zasadami gramatyki.

Bardzo dobrze sprawdza się temat wspólny opowiadań z antologii. Każdy z bohaterów przedstawiony jest jako przegrany, nieudacznik, który jakoś próbuje poprawić swój stan. Postaci przyjmują kolejne ciosy od życia jakby było to coś normalnego, tak przyzwyczajone są do otaczającej ich beznadziei, że nie zaskakują ich abstrakcyjnie okropne sytuacje. Są wykorzystywani przez szefów, raz po raz rozczarowywani przez swoich bliskich, wykonują zawody, o których nie pomyślelibyśmy, że są nawet możliwe. I teraz, kiedy to zapisuję myślę sobie, że wszystkie te dziwne sytuacje są tak naprawdę bliskie współczesnym czasom. Zatem jeżeli jesteście chętni przeczytać ten zbiór opowiadań, ale w życiu akurat Wam się nie układa to może lepiej poczekać na lepsze dni, bo nawet jeżeli sytuacje bohaterów wydają się momentami tak abstrakcyjne, że aż zabawne, to wciąż jest to raczej śmiech przez łzy.

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu Znak.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka