poniedziałek, 23 lipca 2018

Zabawa mitologią słowiańską - „Kwiat paproci” Katarzyna Berenika Miszczuk

Tym razem trochę inaczej niż zwykle - hurtowo o całej serii :)


*Kwiat paproci*
Katarzyna Berenika Miszczuk

*Język oryginalny:* polski
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2016-2018
*Liczba stron:* 412, 415, 495, 462
*Wydawnictwo:* WAB
”Jedno można śmiało powiedzieć o Słowianach – umiemy się dobrze bawić.”
*Krótko o fabule (części pierwszej):*
A wszystko przez to, że Mieszko I zdecydował się nie przyjąć chrztu… 
Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu medyny wybiera się do świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u szeptuchy, wiejskiej znachorki. Problem polega na tym, że Gosia – kobieta nowoczesna, przyzwyczajona do życia w wielkim mieście – nie cierpi wsi, przyrody i panicznie boi się kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie słowiańskie zabobony. Bogowie nie istnieją, koniec, kropka! Pobyt w Bielinach wywróci jednak do góry nogami jej dotychczasowe życie. Na Gosię czeka bowiem miłość. Czy jednak Mieszko, najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego do tej pory widziała, naprawdę jest tym, za kogo go uważa? I co się stanie, gdy słowiańscy bogowie postanowią sprawić, by w nich uwierzyła? 
- opis wydawcy

*Moja ocena:*
Kiedy życie daje Ci w kość i nie masz czasu się na niczym skupić najlepiej znaleźć sobie jakąś serię dla nastolatek i traktować ją jako najczystszą formę guilty pleasure. Taki okres mnie akurat złapał, a książek nie musiałam szukać daleko - właściwie to o Kwiecie Paproci trąbią na prawo i lewo, w większości zachwalając. Na szczęście opinie negatywne przygotowały mnie trochę na nieprzyjemności podczas lektury, toteż swoje oczekiwania ograniczyłam do prostego „potrzebuję rozrywki - prostej, ale interesującej”. Czy seria Kwiat Paproci je spełniła?

Katarzyna Berenika Miszczuk z wykształcenia jest lekarką (co tłumaczy wiedzę bohaterek Szeptuchy z zakresu medycyny), ale książki pisze od piętnastego roku życia. Najbardziej znane jej serie to trylogia Ja, diablica, a także właśnie Kwiat Paproci. Jako że ja od jakiegoś czasu miałam ochotę na porządną dawkę mitologii słowiańskiej to ta seria wydawała mi się idealnym wyborem. Z mitologii greckiej wszyscy czerpią garściami, a nasza rodzima wydawała mi się jakoś pomijana. Na szczęście widać, że ten trend zaczyna rozkwitać i coraz więcej pozycji stara nam się przybliżyć te wierzenia (m.in. pięknie wydane Bestiariusze Słowiańskie). I ta chęć poznania wierzeń słowiańskich zaważyła na czytelniczym wyborze Kwiatu Paproci.

Muszę przyznać, że wszelkie nawiązania do dawnych wierzeń były największymi zaletami tej serii. Autorka przez kilka lat zbierała materiały, które pomogły jej oddać obrzędy, opisać bogów czy upiry, żyjące w jej świecie. Zawsze podobał mi się pomysł na mieszanie postaci mitologicznych ze współczesnym światem (wspomnę chociażby Amerykańskich bogów Gaimana bądź Kłamcę Jakuba Ćwieka). Tutaj również był to najciekawszy element - tym lepiej, że akurat o tych bogach nie miałam większego pojęcia. Jeżeli więc chcecie bliżej poznać Swarożyca, Welesa czy Mokosz to tutaj będzie Wam to dane. Również wszelkie obrzędy były ciekawie przedstawione, szczególnie takie, które znamy pod innymi postaciami - będziemy mieli okazję zobaczyć jak wygląda słowiański wieczór panieński czy obchody Dziadów. Upiry może zachwycały troszkę mniej, ze względu na powtarzalność. Te ciekawe, mniej popularne pojawiały się raczej na dalszym planie, a główną oś fabularną obsiadł wąpierz (czyli taki słowiański wampir) i strzyga. Wolałabym jednak, żeby więcej miejsca poświęcone było południcom, utopcom i rusałkom.

Podobał mi się także pomysł na świat przedstawiony. To bardzo ciekawy zabieg - zmienić coś w przeszłości Polski i dzięki temu zbudować trochę inny obraz współczesności. Co prawda, wydaje mi się, że autorka poszła na łatwiznę i wielu rzeczy wolała nie zmieniać, toteż wybór Mieszka I, który odrzucił propozycję przyjęcia chrztu nie wpłynęła jakoś znacznie na rozwój świata - jedynie tyle, że w naszym kraju wierzono nadal w słowiańskich bogów i obrzędy. Ciekawiło mnie zestawienie z innymi krajami, z innymi religiami - tego tutaj zabrakło (np. co z wojnami związanymi z chrześcijaństwem, co z krucjatami?). Także pomysł bardzo dobry, chociaż niewystarczająco zgłębiony.

To, co znowu mi przeszkadzało to typowe, wciąż powtarzalne elementy książek młodzieżowych. Kolejny raz mamy do czynienia z bohaterką, która nie robi na nas pozytywnego wrażenia. Przyznaję, że początkowe było dość negatywne, a skończyło się na ambiwalentności - a to i tak słabo jak na główną postać. Przez to brakowało mi emocji podczas czytania, nie miałam komu kibicować. To jednak nie jedyny szkopuł - oczywiście pojawił się bardzo typowy i bardzo nieciekawy wątek miłosny. Mężczyzna oczywiście jest tajemniczy i przystojny, oczywiście też zwraca uwagę na naszą całkiem zwyczajną bohaterkę, oczywiście po drodze raz po raz znika i pojawia się w jej życiu. Dużo tych oczywistości, prawda?

Na drugim planie jest na pewno ciekawiej, ale przyznam szczerze, że do nikogo z żywych się nie przekonałam. Dla mnie najlepszą postacią był Swarożyc, a później Weles - czyli bogowie, którzy pojawiali się raczej sporadycznie. Wydaje mi się, że spodziewałam się więcej fantastyki, a ta seria skupia się jednak na problemach Gosi (często sercowych), w której życiu przewijają się postacie nadprzyrodzone. I tyle.

Na pewno na plus działa tutaj postawa, którą przyjęła autorka - ona naprawdę słucha swoich fanów. Dzięki temu mieliśmy w kolejnych książkach m.in. sporo historii z przeszłości Mieszka, które były jednymi z ciekawszych wątków w serii. Wiem to z podziękowań, w których wspominała o fragmentach napisanych pod wpływem próśb innych.

Jako że całość serii połknęłam razem, to trudno wypowiadać mi się osobno o poszczególnych częściach. Wiem na pewno, że bardzo podobał mi się początek pierwszej części, chociaż później było trochę gorzej. Gdybym miała na jakieś postawić, to najlepiej wypadają chyba Noc Kupały i Żerca. Sporo osób twiedzi, że czwarta część była słabsza od pozostałych - moim zdaniem jakoś bardzo nie odstawała, chociaż lekko czuć spadek po trzecim tomie.

Seria Kwiat paproci trafiła na odpowiedni moment w moim życiu, kiedy po prostu potrzebowałam czegoś lekkiego, rozrywkowego, trochę naiwnego i mało wciągającego. Jednak nie mogę jej uznać za bardzo dobrą, bo po prostu miała w sobie za dużo małych szkopułów, które psuły ciekawy pomysł na świat przedstawiony i wplecenie w niego wierzeń słowiańskich. Wydaje mi się, że to jednak pozycja dla trochę młodszych czytelniczek, które uwierzą w tę miłość i będą mogły kibicować Gosi w walce o szczęście. Ja już tak łatwo nie daję się przekonać.

Poniżej znajduje się średnia ocena wszystkich części.

Moja ocena: 6/10

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu W.A.B.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka