wtorek, 14 lutego 2017

Podział na równych i równiejszych - „Evna” Siri Pettersen




*Evna*
Siri Pettersen

*Język oryginalny:* norweski
*Tytuł oryginału:* Evna
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Cykl:* część #3 trylogii Krucze Pierścienie
*Rok pierwszego wydania:* 2015
*Liczba stron:* 520
*Wydawnictwo:* REBIS
Na tym właśnie polegał problem z istotami. Wszystkimi. Ze wszystkich światów. Nie naprawiały. Potrafiły tylko niszczyć.
*Krótko o fabule:*
Hirka przygotowuje się na spotkanie z rodziną panującą w zimnym, zhierarchizowanym świecie, który gardzi jakąkolwiek słabością. Niechętnie akceptuje swój los w nadziei, że dzięki temu uratuje Rimego, a krainy Ym będą bezpieczne. Jednak martwo urodzonych dręczy niezaspokojony głód Evny i Hirka uświadamia sobie, że wojna, którą pragnęła powstrzymać, jest nieunikniona. I tak staje wobec wyzwania dla wszystkiego, w co wierzyła i o co walczyła. 
- opis wydawcy

*Moja ocena:*
Zauważyłam, że wyjątkowo trudno jest mi się zabrać do tej recenzji. Przyczyną zapewne jest fakt, że po jej napisaniu to będzie niejako koniec mojej przygody z bohaterami, których tak polubiłam i nie chciałabym opuszczać.
Trylogia Kruczych Pierścieni nie zbiera laurów popularności w Polsce - a szkoda. Jej autorka, Siri Pettersen, wydaje się naprawdę miłą osóbką, co widać po utrzymywanym stałym kontakcie z fanami na mediach społecznościowych. Wzięła sobie na warsztat historię miejscami schematyczną, dość trudną w kwestiach logistycznych (przede wszystkim w Zgniliźnie, poprzez świat, w którym dzieje się akcja), z wątkiem romantycznym oraz nastoletnimi bohaterami, i napisała książkę dla młodzieży, w której rozkochają się również starsi czytelnicy. A wszystko dzięki temu, że potrafiła znaleźć tak potrzebną w tym gatunku równowagę.
Siri Pettersen nie boi się wyzwań, więc nie kreuje jednego świata przedstawionego, ale aż trzy. Tak, tyle ile tomów, tyle nowych miejsc poznamy. Sam wątek podróży między światami wydaje się dość poważnie eksploatowany w literaturze, ale autorce udaje się znaleźć złoty środek, dzięki któremu wciąż uważamy to zagranie za oryginalne. Trzeba też przyznać, że miała odwagę skomentować kilka spraw, będących problemami współczesnego świata, wciąż utrzymując się w klimacie swoich książek. Walka o władzę, chciwość, podziały wśród ludzi na grupy społeczne, które determinują Twoją przyszłość - to wszystko znamy ze swojego otoczenia, a znajdziemy również w trylogii, ze szczególnym naciskiem na tom trzeci, Evnę
Wydaje mi się, że to jest największy plus tej trylogii. Autorka nie stara się wykreować idealnych wydarzeń, miejsc i bohaterów - woli skupić się na przeniesieniu znanych zachowań i otoczenia do swojego świata przedstawionego. Dzięki temu łatwo jest polubić bohaterów i uwierzyć w nich, to nie są kolejne papierowe, idealne postacie, a pełnokrwiste charaktery. 
Ze wszystkich trzech światów, które prezentuje nam autorka, ten z trzeciej części zrobił na mnie największe wrażenie. Mimo że we wcześniejszych tomach mogliśmy poznać kilka informacji na jego temat, wciąż zadziwiały mnie kolejne aspekty krainy potwornego ludu Umpiri. Miasta skute lodem, otwarte przestrzenie, domy budowane w niebezpiecznych miejscach, tylko żeby pokazać, że ich gatunek niczego się nie obawia. I w tym wszystkim Hirka, która ponownie starała się dopasować, ale wciąż pozostawała sobą. 
Evna skupia się na wątku, który rozpoczął się już w drugiej części, czyli poszukiwaniu przez Hirkę swoich korzeni, swojego dziedzictwa. W książce poruszony zostanie temat rodziny i tego, na ile ważne są więzy krwi, a na ile uczucie wiążące bliskich.
Jeżeli chodzi o bohaterów, to znowu jestem usatysfakcjonowana. Hirka nie użala się nad sobą (chociaż ma do tego powody), podejmuje świadome, trudne decyzje, a zarazem zawierza swojemu instynktowi i potrafi działać pod wpływem chwili. To postać złożona, która w swoim krótkim życiu przebyła już długą drogę ku dojrzałości. Rime wrócił niejako do grona moich ulubieńców, po słabszym epizodzie w Zgniliźnie. Podoba mi się zbudowanie jego postaci jako takiej podpory, która jest silna i solidna na zewnątrz, ale krucha i popękana wewnątrz. Jako para ta dwójka przedstawia się naprawdę imponująco dojrzale, ich relacja jest zawiła, a do wytworzenia chemii nie odwołuje się do niepotrzebnych trójkątów.
Najbardziej podoba mi się chyba to, jak autorka żongluje naszymi uczuciami do poszczególnych bohaterów. Oczernia jednego, żeby za chwilę go wybielić, a później naszego ulubieńca stawia w nienajlepszym świetle. Przez to sylwetka każdej postaci wydaje się tak barwna i wypełniona charakterem. Można się kłócić i debatować, kto tutaj był winny, a kto zasługuje na współczucie.
Minusem wprowadzania kolejnych światów w każdej części jest to, że w odmętach poszczególnych wydarzeń giną nam poznane po drodze postacie drugoplanowe. Autorka stara się co jakiś czas wymienić kojarzone przez nas poboczne nazwisko, ale to wciąż niewiele. Brakowało mi trochę Stefana, który przyciągał uwagę w poprzednim tomie. Tym razem otrzymujemy kilka ciekawych alternatyw, w tym Kolaila czy Skerri, jednak nie poświęca się im wystarczającej liczby stron. Przyznam, że nie miałabym nic przeciwko, gdyby Evna miała ich trochę więcej.
Trylogia Kruczych Pierścieni zdecydowanie zasługuje na większą uwagę wśród fanów młodzieżowej fantastyki w Polsce. To oryginalna historia, czerpiąca z nordyckiej mitologii, przesycona klimatem Skandynawii, pełna pełnokrwistych bohaterów, do których przywiązujemy się niemal od razu. Przygody to jednak nie wszystko, więc uważniejszy czytelnik doszuka się tam kilku ciekawych wątków, m.in. na temat równości czy oceniania ludzi po pozorach, statusie społecznym i plotkach. Pozostaje mi polecić ją Wam serdecznie i trzymać kciuki, żeby kolejne książki Siri Pettersen ukazywały się w Polsce!

Moja ocena: 8+/10

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu REBIS.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka