czwartek, 16 czerwca 2016

Miłość możliwa w każdym wieku, czyli 'Hotel złamanych serc' Deborah Moggach

Postanowiłam stworzyć dzisiaj kilka notek na przyszłość. Zdałam już wszystkie egzaminy na studiach, pisanie pracy przedłużyłam o miesiąc, więc teraz powinnam spokojnie dać radę z wszystkim się wyrobić. Stay tunned!
*Hotel złamanych serc*
Deborah Moggach

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Heartbreak Hotel
*Gatunek:*społeczna/obyczajowa
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2013
*Liczba stron:* 351
*Wydawnictwo:* REBIS

"(...) umieranie jest bardzo egocentrycznym, skupionym na sobie zajęciem. Ostatnim, co zaprzątało ludzi w takiej chwili, byli ci, którzy zostawali."
*Krótko o fabule:*
Buffy jest emerytowanym aktorem, który niejedno już przeżył - trzykrotnie żonaty, z piątką dorosłych dzieci. Od ostatniego rozwodu wiedzie samotne życie. Niespodziewanie, w ramach testamentu przyjaciółki, staje się właścicielem pensjonatu, w którym bywał często w latach swojej świetności. Postanawia porzucić Londyn i zająć się interesem w małej, walijskiej miejscowości.

*Moja ocena:*
Jak wiecie swoją przygodę z autorką zaczęłam od Hotelu Marigold (w sumie zabawna zbieżność tytułów, bo pierwotnie to było These Foolish Things a nie Hotel Marigold, a teraz dorzucili Hotel Złamanych Serc). I przyznam, że oprócz tytułu znalazłam kilka podobnych cech, ale o tym później.
Już od początku lektury poczułam większe zainteresowanie niż przy ostatniej książce Deborah Moggach, a to za sprawą zawodu głównego bohatera. Buffy często wspomina czasy aktywności jako aktora, przedstawiając nam ciekawostki zza kulis. Na dodatek pojawia się postać charakteryzatorki, która również ze względu na zawód zna wiele plotek z życia gwiazd. Ponadto często uśmiechałam się na rozmowy na temat aktorów, gdzie dyskutanci najczęściej wspominali, że chodzi im o film z "tą ładną aktorką z blond włosami, no wiesz o kogo chodzi!". Bardzo prawdziwe, moi znajomi też często starają się mi tak wytłumaczyć o kim starają się powiedzieć. 
Jeżeli chodzi o fabułę to przypominała mi trochę Hotel Marigold. Znowu mieliśmy grupę osób, która postanawia zmienić coś w życiu bądź to życie zmusza ich do zmiany otoczenia. Akurat ten zabieg bardzo lubię - pokazuje nam jak zachowują się ludzie w nowych okolicznościach. Często też pozbywają się hamulców, które w codziennym życiu ich blokowały. I o takich sytuacjach zawsze miło się czyta. Przykładowo moment kiedy wstydliwa osoba w końcu decyduje się zrobić jakiś krok. 
źródło
Znowu u autorki możemy zapoznać się z całą gamą bohaterów. Z jednej strony jest to przyjemny zabieg, jednak ja nigdy nie zostanę jego fanką. O wiele bardziej wolę zżyć się z głównym bohaterem i kilkoma drugoplanowymi niż czytać wciąż o kimś innym. Na szczęście całość sklejała postać Buffy'ego, który mnie zadowolił jako pierwszoplanowy bohater. Szczególnie, że to od jego decyzji wyjazdu z Londynu wszystko się zaczęło. Mimo wielu lat na karku wciąż nie boi się ryzykować, co na pewno cenię. Na dodatek ma też kilka wad, co sprawia, że jest bardziej prawdziwy. Próżny, trochę wścibski, stary amant. Mimo tego pozostaje moją ulubioną postacią z książki. Oprócz niego moją sympatię wzbudziło kilka osób drugoplanowych, ale było ich zbyt wiele, żeby każda dała się poznać w większym stopniu. Mogę wspomnieć, że polubiłam Amy i Harolda, ale niestety nawet nie pamiętam imion wielu bohaterów. Na pewno na niekorzyść wypadła postać Moniki. Nie wiem czy to tylko moje odczucia, ale w ogóle nie pasowała mi jej relacja z parterem (nie będę zdradzać z którym). Natomiast na plus wspominam wątek Vody i jej chłopaka, szkoda że nie został bardziej rozwinięty. Moim zdaniem autorka powinna ograniczyć się trochę z ilością, a pójść w jakość, bo gdy już skupia się na jednej historii zazwyczaj jest ona bardzo wciągająca i taka życiowa. Niestety po zakończeniu lektury boli mnie to, że przez niektóre wątki pani Moggach po prostu przeleciała, nie dostały wiele czasu na rozwój.
Książka porusza ciekawy dla mnie temat migracji. Starsze osoby, które mają dość dużych metropolii szukają spokoju w niewielkich miejscowościach i wsiach. Oczywiście autorka nie maluje tych ostatnich jako utopie, w których wszystko jest cudowne i kolorowe. Jednak sami możemy zdecydować czy wolimy znosić brak zasięgu sieci komórkowej czy nieustannie zakorkowane ulice.
Zauważyłam również pewną tendencję autorki do częstego wspominania o sprawach związanych z popędem seksualnym. Nie jest to pisane w sposób odpychający, wydaje mi się, że pani Deborah stara się przekazać, iż o takich sprawach należy mówić otwarcie, bo każdą starszą osobę spotkają problemy, z którymi borykają się bohaterowie Hotelu Złamanych Serc.
Podsumowując, to przede wszystkim lekka, niezobowiązująca lektura obyczajowa. Wydaje mi się, że jak już będę osobą starszą, w wieku bohaterów książki będę na nią patrzyć przychylniejszym okiem. Na razie niewiele z problemów postaci dotknęło mnie osobiście, więc całość potraktowałam jako przyjemną odskocznię, jako że rzadko czytam literaturę obyczajową. Polecam, szczególnie osobom starszym!

Moja ocena: 7/10

  Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu REBIS.

Wyzwania:
http://bohater-fikcyjny.blogspot.com/2015/12/31-wyzwanie-czytelnicze-2016-konkurs.html







2 komentarze :

  1. Książkę, a w zasadzie bodaj serię, znam tylko ze słyszenia, a to oczywiście za sprawą filmów, których jednak nie obejrzałem. Niestety po powieści raczej nie sięgnę, ale filmy może mi się kiedyś uda zobacyć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja poczekam z lekturą aż będę troszkę starsza :D

    OdpowiedzUsuń

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka