niedziela, 8 listopada 2015

#51 - 'Osobliwy dom pani Peregrine' Ransom Riggs

Dzisiaj była niebywale ciepła pogoda, bo we Wrocławiu około 18 stopni w słońcu. Piękny czas na spacery i podziwianie polskiej jesieni. A wieczorem oczywiście kubek kawy, z ciastkami owsianymi i czytanie książek. Ta pora roku sama zachęca do sięgnięcia po lektury! Dzisiaj będzie osobliwie, powieść została wybrana przeze mnie do halloweenowej nocy czytania. Trochę się to przedłużyło, a dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z moją opinią.
*Osobliwy dom pani Peregrine*
Ransom Riggs

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Miss Peregrine's Home for Peculiar Children
*Tłumacz:* Hesko-Kołodzińska Małgorzata
 *Kategoria:* literatura piękna
*Gatunek:* thriller/sensacja/kryminał
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2011
*Liczba stron:* (w moim wydaniu) 388
*Wydawnictwo:* Media Rodzina

 "Kiedyś marzyłem o ucieczce przed zwykłym życiem, ale tak naprawdę moje życie nigdy nie było zwyczajne. Po prostu nie zauważałem jego niezwykłości."


*Krótko o fabule:*
"Życie Jacoba nie zapowiadało się ekscytująco. Pogodził się z myślą, że nigdy nie zostanie odkrywcą i nigdy nie będzie miał wielu przyjaciół. Ważne miejsce w jego życiu zajmował dziadek. To on najbardziej mu imponował i to on opowiadał mu najlepsze historie na dobranoc o pogodnym sierocińcu na walijskiej wysepce, ukrytym przed złem, wojną i potworami… Aż pewnego dnia dziadek Portman umarł w niejasnych okolicznościach. I wtedy wszystko się zaczęło…
 Jacob wyrusza na odciętą od świata wyspę, by zgłębić jej tajemnice. Czy zmierzy się z potworami ze swoich snów? Czy osobliwe dzieci ze starych fotografii naprawdę istniały? Co jest bajką, a co prawdą? Co jest faktem, a co urojeniem?"

*Moja ocena:*
 O książce trudno było nie usłyszeć - dość hucznie przeszła fala na jej temat wśród polskich blogów. Wszyscy zachwalali, więc zakodowałam sobie, żeby dorwać gdzieś tę powieść. Po opisie stwierdziłam, że idealnie nada się ona na halloweenową noc czytania, więc pognałam do biblioteki, żeby móc się zapoznać z treścią tej osobliwej książki. 
 Ransom Riggs, to młody autor, który studiował literaturę angielską oraz filmoznawstwo w Ameryce. Jego pasją jest zbieranie ciekawych fotografii. I to dzięki temu powstała książka Osobliwy dom pani Peregrine. Początkowo Riggs zamierzał wydać po prostu album z obrazkami, ale te natchnęły go i dopisał do ilustracji fabułę. Osobiście nie jestem fanką takiej pracy, ale o tym powiem jeszcze później. 
Do sięgnięcia po książkę oprócz wielu pozytywnych recenzji zachęcił mnie fakt, że powstaje ekranizacja. I nie byle jaka, bo wyreżyseruje ją sam Tim Burton, a w głównych rolach zobaczymy między innymi Evę Green i Judi Dench. Co prawda piekielnie seksowna Eva średnio pasuje mi do roli pani Peregrine, którą wyobrażałam sobie jako starszą kobietę. Ale aktorka jest bardzo osobliwa, więc do klimatu będzie pasowała jak ulał!
Po przeczytaniu pierwszych pięćdziesięciu stron przestało mnie dziwić, że Burton zainteresował się tą fabułą. Świetnie zbudowany początek, przez który człowiek zastanawiał się czy potwory istnieją naprawdę czy są jedynie urojeniem starszego człowieka. Zresztą dziadek uplasował się u mnie na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o sympatię do bohaterów, chociaż nie dostał wiele czasu w powieści. Pozostawało mi stwierdzić, że wybór tej książki na noc duchów był trafiony. Napięcie rosło, a moje zainteresowanie współmiernie wraz z nim. I tak rosło, rosło... aż przestało. 
Co się stało? A to, że Jacob, główny bohater, trafił na wyspę. Tajemniczą, znowu bardzo klimatyczną i klops! Napięcie gdzieś siadło, a czytelnik dostał historię trochę dziecinną, która skupia się na życiu osobliwych dzieci w domu pani Peregrine. Nie mówię, że to było nieciekawe, po prostu spodziewałam się czegoś bardziej... strasznego. Szczególnie, że początek nastroił mnie w stu procentach i długo starałam się przekonać, że coś w niej jeszcze mnie zaskoczy. Wydaje mi się, że problemem mogła być właśnie obecność osobliwych fotografii. Moim zdaniem autor na siłę zaczął starać się dopasować opis fabuły do zdjęć, zamiast rozwinąć wyobraźnię i wyjść poza schematy. Doszło nawet do takiego momentu, że zaczęło mnie denerwować tak liczne nawiązywanie do ilustracji, czułam się w jakiś sposób ograniczana.
Co do bohaterów, to jak wspomniałam najbardziej polubiłam dziadka, sama nie wiem dlaczego (chyba mam sentyment do starszych osób po prostu). Więc gdy jego zabrakło trudno było mi w równej mierze przejmować się losem innych postaci. Jacob mnie do siebie nie przekonał, a całej zgrai osobliwych dzieci nie poznaliśmy na tyle dobrze, żebym mogła darzyć ich jakimiś uczuciami. Wątek miłosny, na szczęście niewielki i występujący raczej na drugim planie, również wydawał się napisany trochę na siłę. Nie wiem kiedy nastąpiła ta fascynacja między dwójką bohaterów, ciągle wydaje mi się, że Emma widziała w Jacobie jedynie jego dziadka, nawet jeżeli temu zaprzeczała. 
Ponarzekałam, więc przejdę teraz do plusów. Poza świetnym początkiem, muszę pochwalić zakończenie, które jednak wprowadziło trochę emocji i otworzyło furtkę dla kontynuacji. I oczywiście trzeba powiedzieć kilka zdań na temat wydania, które jest naprawdę cudowne. Ilustracje są bardzo klimatyczne, podoba mi się ten śliski papier i nawet jeżeli zazwyczaj wolę żółty, to tutaj wszystko wydawało się do siebie pasować. Dlatego za wydanie należą się ogromne brawa.
Podsumowując, książka jest jedynie niezła, a winę za to ponosi rozciągnięty środek i niemrawi bohaterowie. Na pewno warto po nią sięgnąć, szczególnie polecam ją jednak osobom poniżej dwudziestu lat. Chociaż niewykluczone, że starszym również się spodoba - trzeba się tylko nastawić, że to nie jest żaden thriller, kryminał czy sensacja. To po prostu książka przygodowa z elementami fantasy. I może gdybym nie była nastawiona na trzymający w napięciu thriller, z dużą ilością krwi to byłabym bardziej kontenta. O.

 Znacie tę książkę? Jak ją oceniacie?  

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka