niedziela, 26 maja 2019

Co nas może czekać po śmierci - „Modyfikowany węgiel” Richard Morgan // „Królestwo” Szczepan Twardoch

Zwięźle o dwóch książkach, które przeczytałam jeszcze w lutym tego roku, ale jakoś nie było okazji podzielić się opinią.
*Modyfikowany węgiel*
Richard Morgan

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Altered Carbon
*Gatunek:* science fiction
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2002
*Liczba stron:* 544
*Wydawnictwo:* MAG
Biedna Śmierć, nie jest równym przeciwnikiem dla potężnych technologii przechowywania i odtwarzania danych w zmodyfikowanym węglu, a wszystko sprzysięgło się przeciwko niej.
*Krótko o fabule:*
Były Emisariusz NZ, Takeshi Kovacs, zna smak umierania, to ryzyko zawodowe. Jednakże ostatnia śmierć była szczególnie brutalna. Przetransferowany strunowo na odległość wielu lat świetlnych, upowłokowiony w nowym ciele w San Francisco na Starej Ziemi i rzucony w środek spisku bezwzględnego nawet jak na standardy społeczeństwa, które zapomniało o wartości ludzkiego życia, szybko uświadamia sobie, że pocisk, który wybił dziurę w jego piersi na Świecie Harlana, to dopiero początek problemów.
- opis wydawcy 

*Moja ocena:*
Modyfikowany węgiel to popularna książka Richarda Morgana, na podstawie której niedawno powstał również serial dostępny na serwisie Netflix. Od samego początku spotkało mnie pozytywne zaskoczenie, już w kwestii pomysłu na świat przedstawiony. Koncept z przetrzymywaniem osobowości w stosie korowym (małym urządzeniu montowanym między kręgami szyjnymi), zamkniętym w specjalnej przechowalni, żeby móc w każdej chwili powrócić do życia w innym ciele wypadł rewelacyjnie. Człowiek zaczyna się zastanawiać nad tymi wszystkimi marzeniami dotyczącymi nieśmiertelności i czy w świecie Morgana mają one sens. Może jednak przez ich spełnienie stracimy nasze człowieczeństwo, a nasza natura przybierze całkiem inną, raczej nie w pozytywnym sensie, postać? Czy wciąż przedłużane życie może kiedyś się znudzić, spowszednieć, a przede wszystkim stracić wartość? Nieśmiertelność to tutaj efekt rozwoju nauki, ale w pewnym momencie człowiek staje się wręcz panem życia i śmierci (bogiem?). Autor bardzo dobrze poradził sobie z tematem religijności - fakt, że chrześcijanie wierzą w życie po życiu i decydują się nie wracać, nie robić kopii swojej osobowości. A ja też zaczęłam się zastanawiać czy chciałabym wciąż odradzać się w takim świecie.
W Modyfikowanym węglu panuje kult pieniądza, który zdaje się nigdy nie umierać - ponownie to bogaci czerpią najwięcej, a dając im nieśmiertelność obserwujemy ciągłe pragnienie władzy tylko dla siebie przez całą wieczność. Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią.
Ze scen, które szczególnie zapadły w pamięci świta mi przede wszystkim jedna: rozmowa z samym sobą. Mocna i ciekawie poprowadzona.
Zdecydowanie jedne z najsłabszych momentów książki to budowanie więzi międzyludzkich oraz sceny stosunków seksualnych. I jeżeli już przy tym jesteśmy to: te postaci same w sobie nie były interesujące, nie dało się polubić z nimi przebywać. Z drugiej strony, może to było zamierzone? Żeby właśnie były takie zdystansowane, niezaangażowane w życie, które jest tylko kolejną przygodą, po której nastąpi kolejna. Za to ciekawym zabiegiem było umieszczenie w centrum wydarzeń śledztwa. Obserwowanie jak to może wyglądać w tej wizji przyszłości ciągle napędzało akcję i trzymało czytelnika w napięciu.
Także uważam, że Modyfikowany węgiel to naprawdę dobra pozycja z gatunku dystopii. Ma świetny pomysł na świat przedstawiony i wątek detektywistyczny, natomiast trochę kuleje pod względem budowania bohaterów i ich relacji. Jednak warto po nią sięgnąć.

Moja ocena: 7/10



*Królestwo*
Szczepan Twardoch

*Język oryginalny:* polski
*Gatunek:* historyczna
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2018
*Liczba stron:* 352
*Wydawnictwo:* Literackie
Mnie interesuje przeżycie, nie walka. Chcę żyć, żeby móc dalej nienawidzić.
*Krótko o fabule:*
Ryfka ma jeden cel — przetrwać. W swojej kryjówce pielęgnuje na wpół przytomnego Jakuba Szapirę, który niczym nie przypomina niegdysiejszego postrachu stolicy. Kobieta nocami wychodzi na gruzowisko, którym po polskim powstaniu stała się Warszawa. Zdobywa pożywienie, obmyśla plan dalszej ucieczki, pieniądze wymienia na coś znacznie cenniejszego — na broń. Jej oczy widzą upadek dawnego „królestwa” Szapiry, jej nozdrza rozpoznają zapach porzuconych resztek jedzenia, jak i trupi odór, a do jej uszu dochodzą coraz to nowe pogłoski. Podobno pod ruinami byłego getta żyje nieomal mityczny Ares, krwią podpisujący swoje nazistowskie ofiary
Dawid, syn Szapiry, przeżył wywózkę z Umschlagplatz. O losie ojca niewiele wie, bo też mało go on obchodzi. W ukryciu wspomina dawne czasy i przedwojenną potęgę Jakuba. Spotkał w życiu wielu złych ludzi, ale nikt nie jawi mu się gorszym niż Jakub Szapiro….
- opis wydawcy 

*Moja ocena:*
Wiadomość o kontynuacji głośnego Króla spadła na mnie niespodziewanie. Było to jednak wyjątkowo przyjemne zaskoczenie, bo ta pierwsza książka Twardocha, którą przeczytałam zrobiła na mnie spore wrażenie (LINK do mojej opinii). Co prawda, podobno najlepsze jego powieści przede mną, ale wszystko po kolei.
Tym razem przenosimy się w czasy II wojny światowej i będziemy poznawać wydarzenia z dwóch perspektyw - Ryfki, byłej ukochanej Jakuba Szapiry oraz Dawida, jednego z jego synów. Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że tutaj o wiele lepiej jest znać poprzednią powieść przed Królestwem, bo są one mocno powiązane. Warto wiedzieć jak wyglądała geneza tej historii.
Po nowej książce Twardocha spodziewałam się czegoś podobnego, co otrzymałam w Królu. Tym razem jest jednak inaczej. Nie będzie już gangsterskich porachunków, warszawskiego świata znanego sprzed wojny, hucznych balang i hektolitrów alkoholu. Tym razem przenosimy się w sam środek wojny, a towarzyszą nam wciąż walcząca o przetrwanie Ryfka i przechodzący sporą przemianę Dawid. I tutaj Twardoch szykuje fabularną niespodziankę, jednak zadziwia trochę mniej niż ta w Królu. Najmocniejszą stroną Królestwa są bezpośrednie opisy wydarzeń z tamtych czasów, autor zdecydowanie wie jak pogrywać sobie z emocjami czytelnika. Są tutaj takie sceny, które zostają w pamięci na długo po odłożeniu książki, jak ta w pociągu, kierującym się do obozu czy krótka historia kobiety w chabrowej sukience. Książka ta jest o wiele bardziej stonowana niż Król, a co za tym idzie o wiele bardziej depresyjna. Wydaje się jakby świat nadał był tak brudny i okrutny jak w poprzedniczce, jednak przedstawione jest to nieco inaczej. Twardoch sporo miejsca poświęca pokazaniu zachowań Polaków, Niemców i Żydów podczas wojny, ale przede wszystkim możemy zobaczyć, że każdy bohater chce przetrwać ten straszny czas i radzi sobie z tym na swój sposób. I każdy błądzi, postępuje niemoralnie, ale czy w takich warunkach można inaczej? Królestwo to dobra kontynuacja Króla, chociaż dla mnie plasuje się o oczko niżej od poprzednika. Jakub Szapiro, do którego się przyzwyczailiśmy w poprzedniczce zszedł an drugi plan, a do jego syna trudniej było się przywiązać. Za to styl autora niezmiennie pomaga nam wciągnąć się w jego historię.

Moja ocena: 7/10


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka