Można powiedzieć, że moja sesja zbliża się do końca. Został mi jeszcze jeden egzamin, a nauka przez dwa ostatnie tygodnie widocznie się opłaciła. Jako że trudno mi się skupić na czytaniu, kiedy powinnam się uczyć, nadrabiałam filmy. Ot, chociażby dlatego że można je oglądać przy jedzeniu. Przy okazji wypełniłam kilka punktów swojego wyzwania filmowego.
Magia w blasku księżyca (2014)
Woody Allen zaczyna mnie niestety nudzić. Kiedyś uwielbiałam nakreślone przez niego charaktery, humor ukryty w dialogach, proste historie, które szybko zdobywały moją sympatię. Teraz powoli zmniejszam swoje wymagania co do jego filmów. Powinnam oczekiwać po nich zwykłych, obyczajowych historii i tyle. Niestety, Magia w blasku księżyca nie ma tych cech, które chciałabym w niej znaleźć. Historia skupia się na postaci Stanleya (Colin Firth), iluzjonisty, który przyjeżdża zdemaskować Sophie (Emma Stone) podającą się za medium. Mogłoby się wydawać, że tacy aktorzy udźwigną każdą rolę, zwiększając jakość filmu. Okazało się, że ani Firth ani Stone mnie do siebie nie przekonali. Colin grał postać znaną z filmów Allena, którą zazwyczaj grywał sam reżyser. I wydaje mi się, że Woody'emu łatwiej było mnie przekonać do tego typu postaci. Natomiast Emma zagrywa się jako medium, co prawda wygląda przy tym uroczo, ale to za mało dla tego filmu. Kostiumy i scenografia naprawdę przepiękne, było co podziwiać. Całość jednak oceniam jako film średni.
Ocena: 5/10
Don Jon (2013)
Film w reżyserii aktora Josepha Gordona-Levitta o dziwo nawet mi się spodobał. Po zwiastunie nie byłam zachęcona i zdecydowałam się na niego tylko ze względu na reżysera. Dostałam obraz młodego pokolenia, bardziej prawdziwy niż mogłoby się wydawać. Fabuła banalna - mamy Jona (Joseph Gordon-Levitt), chłopaka dla którego liczą się siłownia, wyrywanie kobiet, niedzielne chodzenie do kościoła, no i oglądanie porno. Pewnego wieczoru na kolejnej imprezie poznaje piękną Barbarę (Scarlett Johanson), z którą zaczyna się spotykać.
Jeżeli podejdziemy do niego jak do głupiego filmu to tak go odbierzemy, ale ja doszukałam się w nim wielu sytuacji, które znam z mojego otoczenia. Znajomi z mojej rodzinnej wioski zachowują się w ten sam sposób co Jon, a dziewczyny, które znam mają dużo wspólnego z Barbarą. Cóż, film nie jest odkrywczy i czasami za bardzo zbliża się poziomem do hollywoodzkich komedii, ale jest wart uwagi. Osobiście jestem ciekawa jak potoczy się dalsza kariera reżysera-aktora.
Ocena: 6/10
Sils Maria (2014)
Przyznam, że sięgając po ten film wiedziałam jedynie, że w rolach głównych występują Binoche i Stewart. Kompletnie nieświadoma zasiadłam do seansu i muszę powiedzieć, że wspominam go przyjemnie. Jest to kino niezależne, więc rozumiem, że wielu z Was może się na nim wynudzić. Akcji tam niewiele, a widz musi się doszukiwać prawdziwego sensu zaistniałych sytuacji. A wszystko się zaczyna od wyjazdu Marii Enders (Juliette Binoche), aktorki o światowej sławie, do miejscowości w Alpach - Sils Maria, gdzie mieszkał autor jej pierwszego poważnego filmu. Przygotowuje się tam do swojej kolejnej roli, w czym pomaga jej asystentka - Valentine (Kristen Stewart).
Aż dziw bierze, ale moim zdaniem Kristen trochę ukradła film. Wiem, że jej osoba może irytować, ale ja nawet lubię tę jej inność i kilka ról tej aktorki zasługuje na pochwałę. Sama fabuła posuwa się do przodu we własnym tempie, tak żeby widz mógł skupić się na rozmowach starszej aktorki z asystentką. Podczas nich obserwujemy zderzenie pokoleń i tego, co komu podoba się w kinie i jak aktualnie podchodzi się do granych postaci. Także poruszany zostaje problem przemijania, zmian zachodzących w człowieku z wiekiem, jak również współczesnych celebrytów. Może film nie porywa, czegoś mu brakuje, ale oglądało mi się go naprawdę dobrze.
Ocena: 7/10
Dzikie historie (2014)
Film, który polecany był na prawo i lewo, na koncie ma najwięcej sprzedanych biletów we wrocławskich Nowych Horyzontach. Jak tylko pojawił się w ramówce Canal+ wiedziałam, że muszę go obejrzeć. I po seansie mogę powiedzieć - było warto!
Sześć historii, o ludzkich namiętnościach i granicy naszej cierpliwości. A przede wszystkim cudownie napisane, humorystyczne, porządnie nakręcone kino, które bawi i wciąż zaskakuje. Okazało się, że wielu moich znajomych widziało i każdemu się podobało - osobom lubiącym kino ambitne i tym, którzy szukają w filmach czystej rozrywki. Po prostu trzeba obejrzeć.
Ocena: 8/10
Pora umierać (2007)
Zdecydowanym faworytem ostatniego miesiąca zostaje Pora umierać. Już przed seansem przeczuwałam, że mi się spodoba, a wszystko za sprawą magii, którą tworzy reżyserka, Dorota Kędzierzawska. Na razie każdy jej film trafił w moje gusta, a tym razem było jeszcze lepiej!
Aniela (Danuta Szaflarska) jest samotną mieszkanką, pomijając towarzyszącego jej psa, ogromnego domu, który był własnością jej rodziny od wielu pokoleń. Bogaty sąsiad naciska na sprzedaż mu posiadłości, a syn (Krzysztof Globisz) nie jest zainteresowany zamieszkaniem w domu rodzinnym.
Film pełen jest ciepła, mimo czarno-białego obrazu. Wiele prawdy jest w zachowaniu Anieli, która całe życie utrzymywała posiadłość, żeby w przyszłości móc przekazać ją dzieciom. Każdy z nas widział podobne zachowanie u swojej babci, która zatrzymała swoją ulubioną broszkę czy sukienkę z lat młodzieńczych. I pomimo tak ckliwego tematu, film nie roztkliwia widza na siłę, pokazuje prawdziwe oblicze starości, ale dzięki charakternej bohaterce ogląda się go nad wyraz dobrze. Dla mnie jest to reżyseria i aktorstwo na najwyższym poziomie, oraz dowód, że niewielkimi środkami można stworzyć coś wspaniałego. Dlatego bardzo żałuję, że pani Kędzierzawska ostatni film nakręciła cztery lata temu - ja uwielbiam jej kino!
Ocena: 10/10
Syn Szawła (2015)
Na koniec trochę o świeżutkiej premierze, czyli faworycie do Oscara w kategorii najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Mowa oczywiście o węgierskim Synie Szawła. Przemogłam się i poszłam na niego do kina, mimo że filmów z akcją w obozach koncentracyjnych staram się nie oglądać ze zgrają innych ludzi. Zazwyczaj po kilku minutach zalewam się płaczem, więc siedzenie wtedy w kinie przeszkadzałoby mi w odbiorze. Okazało się jednak, że Syn Szawła to całkiem inny film o Auschwitz.
Szaweł (debiutujący Geza Rohrig) to więzień należący do Sonderkommando, czyli oddziału, który niejako pracował dla hitlerowców podczas pobytu w obozie. Zajmowali się oni pilnowaniem więźniów, paleniem zwłok, porządkowaniem pozostawionych przez zamordowanych rzeczy. Szaweł pośród zwłok znajduje ciało, które koniecznie chce pogrzebać, zgodnie z żydowskim obrzędem.
Nastawiłam się na mocne kino, które mną wstrząśnie i zostanie ze mną jeszcze na długo. I przyznam, że trochę się rozczarowałam. Na pewno jest to jeden z lepszych filmów o Auschwitz, przede wszystkim dlatego, że nie ma w nim hollywoodzkiego rozmachu i na siłę wzbudzanego żalu. Kamera jest niemal przyklejona do twarzy głównego bohatera, a wszystko co dzieje się w tle jest zamazanym obrazem obozu. Jest to nowatorskie, ciekawe rozwiązanie, jednak przyznam, że po jakimś czasie zaczęło mi trochę przeszkadzać. Główny bohater nie pokazywał żadnych emocji, podejrzewam jednak że to było zaplanowane - nikt z nas nie wie jakby się zmienił w takiej sytuacji. Podobał mi się realizm, bez zbędnego kolorowania, jednak wciąż nie wiem co myśleć o całości. Dlatego film zostawiam bez oceny, a Wam na pewno polecam zobaczyć.
Oprócz tego obejrzałam:
- Mad Max: Na drodze gniewu (2015) - porządny film akcji, chociaż nie uważam go za arcydzieło jak większość z widzów. Doceniam wiele jego aspektów, jak charakteryzację, efekty i scenografię, ale tej wszechobecnej miłości do niego nie rozumiem.
- Belle (2013) - poprawnie zrobiony film kostiumowy, który pokazał mi opartą na faktach historię do tej pory mi nie znaną.
- Nienawistna ósemka (2015) - najnowszy Tarantino, bardzo w stylu reżysera. Nic odkrywczego, ale dla mnie kawał przyjemnego kina, na którym bawiłam się przednio.
- Optymistki (2013) - rzadko oglądam dokumenty, ale ten był niezły. Historia kobiet w wieku od sześćdziesiątki do niemal setki, które spotykają się, żeby pograć w siatkówkę. Taki ciepły obraz, pokazujący, że życie nie kończy się po pięćdziesiątce.
- Osiem i pół (1963) - czyli jeden z najsłynniejszych filmów Felliniego. Cudowny, nowatorski obraz, mieszający rzeczywistość z senną marą. Pięknie zagrany, ze świetnymi dialogami - tylko oglądać, chociaż chyba wciąż wolę Słodkie życie.
Lecę zobaczyć co u Was słychać! Koniecznie podzielcie się co ostatnio oglądaliście i czy widzieliście któryś z opisanych przeze mnie filmów.
Aktualizacja mojego wyzwania (możecie dołączyć do wydarzenia na Facebooku TUTAJ):
Ile filmów! Wow, nie wiem kiedy znajdujesz na to wszystko czas! Ja w sumie nie obejrzałam nic ponad to, o czym chwaliłam się na facebookowej grupie, więc nie będę się powtarzać. :P
OdpowiedzUsuńW każdym razie bardzo mnie zachęciłaś do obejrzenia "Dzikich historii" i "Pory by umierać" (tak to należy odmienić? :P). Na pewno zapiszę sobie te filmy i kto wie, może w najbliższym czasie uda mi się do nich przysiąść. :)
Pozdrawiam ciepło! :)
"Don Jon" na początku wydawał mi się wręcz głupi, bezsensu. Ale kiedy zastanowiłam się dłużej to smutny obraz naszej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
rozenksiazek.blogspot.com
Oglądałam "Don Jona", ale średnio przypadł mi do gustu. Od dawna też zabieram się do filmów Woody'ego Allena, ale po prostu nie mogę. Nie wiem dlaczego, ale jego filmy nie przemawiają do mnie. Natomiast "Mad Max: Na drodze gniewu" przyjemnie się oglądało, ale również nie należę do osób, które uznają ten film za arcydzieło. Niby wszystko super, charakteryzacja jest świetna, ale... to nie to ;)
OdpowiedzUsuńZ wymienionych przez Ciebie filmów, obejrzałam tylko "Mad Max'a".
OdpowiedzUsuńW styczniu obejrzałam 8 filmów - najlepszy zdecydowanie "Marsjanin".
Co do Woody'ego Allen'a ostatnio starałam się obejrzeć "Nieracjonalnego mężczyznę", ale musiałam przerwać, bo mnie nudził ;) Kiedyś na pewno dokończę, ale musiałam od niego odpocząć :)
Pozdrawiam.
houseofreaders.blogspot.com
Ja w piątek widziałam "Syna Szawła" i absolutnie się z tobą zgadzam - ten film różni się od wszystkich innych dotykających tematu obozów koncentracyjnych. Ogromne zaskoczenie. Podobnie jak ty dużo płaczę na filmach o Auschwitz, ale tym razem nie uroniłam ani jednej łzy i sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle. "Syn Szawła" jest naprawdę trudny w ocenie, jednak nie jestem pewna, czy faktycznie zasługuje na Oscara.
OdpowiedzUsuńBooks by Geek Girl
Nie oglądam filmów prawie w ogóle, ciekawi mnie z zestawienia Mad Max, uwielbiam filmy akcji i te o superbohaterach. ;) Ogólnie takie wyzwanie byłoby dla mnie odpowiednie gdyby chodziło o seriale, bo tych oglądam multum. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Z tych filmów oglądałam jedynie "Don Jona" lecz nie byłam zachwycona produkcją... Przyznam natomiast, że niesamowicie zachęciłaś mnie do filmu "Pora umierać", o którym nigdy nie słyszałam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie widziałam ani jednego z wymienionych przez Ciebie filmów , mam wielką ochotę na "Syna Szawła". Boję się natomiast oglądać " Pora umierać" i tego, że może mnie za bardzo rozczulić. Styczeń to bardzo dobry miesiąc na oglądanie filmów. Mnie się też sporo udało obejrzeć i nawet wstrzelić się w niektóre z Twoich wyzwań :)
OdpowiedzUsuńOstatnio oglądam bardzo mało filmów, bo niestety nie mam zbyt wiele czasu. Jeśli już znajdę jakąś wolną chwilę, to nadrabiam nowe odcinki seriali :D Jednak zaciekawiło mnie stąd kilka filmów, więc może na feriach uda się je obejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńInteresujące filmy... O żadnym z nich chyba jeszcze nie słyszałam i myślę, że najwyższy czas nadrobić zaległości, chociaż i tak jestem do tyłu jeśli chodzi o takie rzeczy xD
OdpowiedzUsuńBrak czasu i za dużo "Supernatural" :D
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Obejrzałaś bardzo dużo filmów i to takich, które mam na liście. Zaskoczyłaś mnie, że Firth i Stone jednak nie wypadli tak super, jakbym się spodziewała...
OdpowiedzUsuńDon Juan kusił mnie ze względu na Scarlett, ale odpychała mnie tematyka. Zachęciłaś mnie :) Sils Maria to ciekawy film, bo... akcja płynie swoim własnym rytmem, a końcówka nadal jest dla mnie niezrozumiała. Zgadzam się, że Kristen króluje na ekranie :)
hmmm teraz wiem po co nawet nie siegac xD tzn nie ogladac bo niektore nie sa dla mnie a przynajmniej na obecny humor sobie je wymysle tak aby pasowaly :d
OdpowiedzUsuńMi "Mad Max" się spodobał, bo kobiety miały tam głos! :)
OdpowiedzUsuńCo do "Pora umierać" - obawiam się, że po seansie złapałabym depresję :)
Widziałam jedynie "Don Jona", więc mam niezłe zaległości filmowe...
OdpowiedzUsuńJa też mam wrażenie, że Woody Allen się powtarza. Wciąż bardzo lubię jego filmy i oglądam je z dużą przyjemnością, ale po jakimś czasie zupełnie nie pamiętam o były, nie wspominając o tym, że zapominam o kiepskich kreacjach postaci. Za to czuję, że "Pora umierać" to bardzo mocny obraz. Jednak chyba trzeba mieć odpowiedni nastrój na tego typu wstrząsające filmy. Świetne zestawienie. :-))
OdpowiedzUsuńDon Jon? Przyznam się, że bałam się obejrzeć ten w film w obawie przed żenującym humorem i sytuacjami, a mówisz, że można dojrzeć w nim coś więcej, zainteresowałaś mnie :D
OdpowiedzUsuńKolejną uwagę mam może nie ściśle do "Sils Maria", a do Kristen Stewart. Wiele osób nie lubi jej aktorstwa, z kolei inni lubią, ale faktem jest to, że jest początkującą aktorką, powiedzmy na razie o przeciętnym warsztacie aktorskim, ale mimo to zdążyła zagrać już z wieloma słynnymi aktorami! To dla mnie jest niezwykłe, jak ona otrzymała te wszystkie role u boku Juliette Binoche czy Jullianne Moore w "Still Alice" (jeśli nie widziałaś tego filmu, to bardzo polecam).
"Dzikie historie" planuję obejrzeć od dawna, niedługo wybiorę się do kina na "Syna Szawła". U mnie styczeń był dość ubogi, jeśli chodzi o seanse filmowe (chociaż udało mi się "odhaczyć" kilka punktów z Twojego wyzwania filmowego :)).
Mój blog o kulturze
Nie słyszałam o żadnym z tych filmów. Ale ja ogólnie nie jestem filmowa ostatnio... W sumie nie wiem czemu. Brak czasu?
OdpowiedzUsuńMuszę to nadrobić ;)
Pora Umierać kapitalna, a Syna Szawła koniecznie chcę zobaczyć. Pozostałe to nie moje klimaty, Allena nie lubię szczególnie :)
OdpowiedzUsuń