piątek, 16 października 2015

#44 - 'Kłamstwa Locke'a Lamory' Scott Lynch

Październik w tym roku nad wyraz mroźny, co oczywiście przejawiło się u mnie w postaci choróbska. Już się przyzwyczaiłam, że zawsze kiedy pojawiają się pierwsze niskie temperatury muszę uzbroić się w koc, herbatę, torbę leków, no i może kota. Bo kot na wszystko dobry.
Najgorsze w tym wszystkim, że nie ma jak w domu siedzieć, bo uczelnia wzywa laboratoriami i listami obecności na wykładach. Na szczęście znalazłam kilka chwil na czytanie, więc przed Wami kolejna recenzja.

*Kłamstwa Locke'a Lamory*
Scott Lynch

*Język oryginalny:* angielski
*Tytuł oryginału:* Gentleman Bastards: The Lies of Locke Lamora
*Tłumacz:* Strzelec Małgorzata, Szypuła Wojciech
*Kategoria:* literatura piękna
*Gatunek:* fantasy
*Forma:* powieść
*Rok pierwszego wydania:* 2006
*Liczba stron:* (w moim wydaniu) 537
*Wydawnictwo:* MAG

"Ale widzisz, (…) czas jest jak rzeka, która niesie nas zawsze szybciej i dalej, niż nam się wydaje."

*Krótko o fabule:*
"Powiadają, że Cierń Camorry to niezwyciężony fechmistrz, złodziej nad złodziejami, duch, który przenika ściany. Pół miasta wierzy, że jest legendarnym bohaterem i obrońcą biedaków; druga połowa uważa, że opowieści o nim to mit dla głupców. Jedni i drudzy się mylą. Drobny i słabo władający rapierem Locke Lamora rzeczywiście jest (ku swemu utrapieniu) Cierniem Camorry. Istotnie, okrada bogatych (kogóż innego warto okradać?), ale biedni nie oglądają ani grosza z jego zdobyczy. Wszystko, co zdobędzie, przeznacza na użytek swój i swojego nielicznego gangu złodziei: Niecnych Dżentelmenów. Niestety, w ostatnich czasach nad Camorrą zawisło widmo tajemnicy, która grozi wybuchem wojny gangów i rozdarciem półświatka na strzępy. Locke’a i jego przyjaciół, wplątanych w śmiertelną rozgrywkę, czeka niezwykle trudna próba pomysłowości i lojalności. Jeśli chcą żyć, muszą z niej wyjść zwycięsko."

*Moja ocena:*
 Na początku muszę złożyć małe podziękowania Matyldzie z Leona Zabookowca. Gdyby nie jej peany wznoszone na cześć Locke'a pewnie nie trafiłabym na tę książkę, bo ani nie widziałam jej recenzji, ani nie rzuciła mi się w oczy w bibliotece czy księgarni. A, jak już wspominałam, na mnie najlepiej działają pozytywne opinie innych osób, dlatego właśnie książkę zamówiłam i pogrążyłam się w czytaniu.
Scott Lynch był szarym, typowym Amerykaninem. W celach zarobkowych zbierał zamówienia jako kelner, zmywał naczynia w knajpach i tworzył strony internetowe. Pomiędzy kolejnymi pracami znalazł (Bogu dzięki!) trochę czasu na stworzenie książki. I okazało się, że jego debiutancka powieść, Kłamstwa Locke'a Lamory, nadaje się do druku. Mało tego, pozycja zajęła zaszczytne miejsce w World Fantasy Award - trafiła do finału konkursu, w kategorii powieść.
Wszyscy znamy historię pewnego sławnego złodzieja, czyli Robina Hooda. Do dzisiaj pamiętam jak będąc dzieckiem, oglądałam o nim serial i wzdychałam do prawego człowieka, który okradał bogatych, a zdobyty łup rozdawał wśród biednych. Cóż, Locke Lamora trochę się od niego różni. Dla tytułowego bohatera kradzież to nie tyle sposób na życie, co jedyna rzecz, w której jest naprawdę mistrzem. A skoro oprócz tego sprawia mu to kupę frajdy, to czemu miałby robić coś innego?
Historia przedstawiona jest z dwóch perspektyw. W pierwszej poznajemy dorosłego Locke'a, który wraz z paczką złodziei, a konkretniej z Niecnymi Dżentelmenami, planuje kolejny przekręt. Druga pokaże nam dzieciństwo Lamory, dowiemy się jak przebiegała jego edukacja na kanciarza idealnego. Bardzo spodobała mi się ta forma i złapałam się na tym, że nie czekałam specjalnie na żadną z perspektyw, każdą przyjmowałam z ciekawością.
Świat przedstawiony przypominał mi Wenecję w czasach średniowiecznych. Oczywiście różniła się od tej prawdziwej przez występowanie magii. Podziwiam Lyncha za to jak potrafił przenieść nas do Camorry, prowadzić po uliczkach i dzielnicach, które dzieliły się na te zamieszkane przez pospólstwo oraz przeznaczone dla arystokracji. Byłam również zachwycona wykorzystaniem przez niego pomysłu na tamtejszy "sport", czyli walki z rekinami, których w wodach Camorry niemało. Opisy były barwne i dopracowane, nie mam się tutaj do czego przyczepić.
 Locke'a natomiast ciągle wyobrażałam sobie jako Klopina z Dzwonnika z Notre Dame! Podejrzewam, że to przez jego zdolności aktorskie, przez to z jaką łatwością wcielał się w różne role. Lamora jest zdecydowanie jedną z najbarwniejszych postaci w literaturze fantasy. Nie jest to dzielny rycerz w lśniącej zbroi, daleko mu do ideału mężczyzny, to taki chudy chłopak, któremu po prostu nie po drodze z wojaczką. Jednocześnie jest sprytny, zabawny, inteligentny, zręczny, sarkastyczny, przebiegły i oddany przyjaciołom. Najlepsze jest to, że autor nie musiał nam tego napisać wprost, a charakter bohatera poznajemy przez jego czyny. Ostatnio coraz częściej spotykam się z niespójnościami w opisie postaci, bo ktoś ma być silnym, niezależnym, a w zachowaniu widać u niego przestraszone dziecko (patrz Szklany Tron). W tej książce z tym się nie spotkamy. Bohaterowie ewoluują na kartach powieści, uczą się na błędach, które popełniają, bo to przecież rzecz ludzka.
To, że Locke'a polubiłam nie powinno nikogo zaskoczyć. Byłam jednak miło zaskoczona ilością dopracowanych postaci pobocznych. Moimi ulubieńcami zostali bliźniacy Sanza, którzy niczym Fred i George Weasley'owie wnosili dużą dawkę humoru.
Pozytywnie zaskoczył mnie brak wątku miłosnego. To znaczy pojawił się taki zalążek, podejrzewamy kto jest miłością Lamory, jednak autor trzyma nas w niepewności. Mam nadzieję, że w kolejnej części otrzymam zadowalające mnie odpowiedzi.
Jeżeli nie przepadacie za książkami fantasy, nie przejmujcie się! Otóż Kłamstwa Locke'a Lamory to nie jest typowa pozycja z gatunku. Znajdzie się tutaj coś dla fanów powieści przygodowych, a także kryminałów. Magii jest bardzo mało, a wielu z Was będzie zaskoczonych na jakie przekręty potrafi wpaść Locke - autor wykazał się niebywałą pomysłowością.
Akcja jest trochę nierówna. Zazwyczaj w takich pozycjach pojawia się problem z jej rozpoczęciem. Tutaj też tak było, ciężko było mi się wciągnąć w przygody bohaterów, musiałam się zmusić, żeby przebrnąć przez pierwsze sto stron. Ułatwiał mi to styl autora i jego plastyczne opisy. Dalej było ciekawiej, aż docieramy do kulminacji, która rozdarła mi serce i myślałam, że nawet uronię nad wydarzeniami kilka łez!
Podsumowując Kłamstwa Locke'a Lamory to pozycja dla starszych czytelników, którzy szukają w powieści czegoś więcej niż szybkiej akcji i trójkąta miłosnego. Książka spodoba się jeżeli chcecie przeżyć niesamowite przygody w towarzystwie kilku idealnie przygotowanych do swojego fachu złodziei, którzy pokażą Wam, że czasami popełnione przez nas błędy drogo kosztują. Dzięki nim poznamy też uczucie wiążące kilku chłopców, którzy zostali rodziną, wspierającą się nawzajem, pomimo braku między nimi więzów krwi. I zobaczymy, że nic nie jest czarno-białe, a każdego złoczyńcę kształtują wydarzenia z przeszłości. Ja - polecam!

źródło 1
źródło świetnych szkiców

Szukaj w tym blogu

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka